05

12.6K 644 48
                                    

Cały dzień siedziałam jak na szpilkach, bojąc się każdego dosłownie każdego dźwięku. Zaczynałam popadać w paranoję i wcale mi się to nie podobało. Miałam ochotę zadzwonić do mamy i opowiedzieć jej o tym wszystkim, zaczynając od SMSa a kończąc na dzisiejszym dniu. Wiedziałam jednak, że za bardzo kobieta się przestraszy i zamknie mnie w domu, bym nie wychodziła. Tak byłoby bezpieczniej.

Osoba, która robiła to wszystko musiała mieć ze mnie niezły ubaw. Byłam pewna, że ktoś robi sobie ze mnie żarty. Przerażał mnie tylko fakt, że ten człowiek tak bardzo się w to wkręcił i zaczyna wkradać się do mojego domu.

Niecierpliwie czekałam, aż wybije druga po południu, bo wtedy przyjdzie Elliot z lekcjami. Mając towarzystwo nie będę się tak bardzo bała, choć wiedziałam, że dzisiaj pewnie nic takiego się nie stanie. Chyba.

Podskoczyłam w miejscu, kiedy głuchą ciszę przerwał dźwięk smsa. Przeklęłam głośno i chwyciłam telefon. Po tyn incydencie wyłączyłam telewizję i poszłam do swojego pokoju, nie włączając nic. Wtedy będę słyszała, gdyby ktoś miał znowu się tu wkradać. Wyświetliłam wiadomość, którą dostałam od Elliota.

Od: Elliot
Kochanie, dam kluczyki Van. Przyjedzie do Ciebie z lekcjami, bo ja dzisiaj nie mogę.

Do: Elliot
Okej, a coś się stało?

Od: Elliot
Babcia trafiła do szpitala. Rodzice wczoraj wyjechali na delegację, więc muszę się nią zająć.

Do: Elliot
Życz jej zdrowia ode mnie. Jak będziesz czegoś potrzebował, to dźwoń, okej?

Od: Elliot
Będę pamiętał.

Westchnęłam cicho i odłożyłam telefon. Babcia Elliota była jedną z cudownych osób, które dane było mi poznać. Choć miała już swoje lata zawsze wyglądała na zdrową i pełną życia. Uwielbiałam spędzać z nią czas, pić herbatę, którą sama robiła. Jej herbata była najlepsza, przysięgam. I uwielbiałam rozmawiać z nią na wszystkie tematy. Była bardzo mądra, choć wydaje mi się, że to zwykłe doświadczenie. Zawsze umiała doradzić. Zrobiło mi się przykro, że wylądowała w szpitalu. Nigdy nie lubiła tego miejsca. Nie rozumiałam tego zbytnio, bo szpital jest tak samo zwyczajnym miejscem jak bank czy sklep spożywczy. Widocznie musiało się coś stać, bo bez przyczyny na pewno nie czułaby odrazy do szpitali.

Z moich rozmyślań wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zbiegłam ze schodów i otworzyłam drzwi. Uśmiechnęłam się, widząc swoją przyjaciółkę, którą mocno przytuliłam. Wręczyła mi moje klucze od auta i weszła do środka.

- Jak w szkole? - spytała, kiedy poszłyśmy do kuchni. - Jesteś głodna?

- Masz coś słodkiego? - zapytała, a ja kiwnęłam głową i wyjęłam jakąś czekoladę, którą jej podałam. - Dziękuję - wyszczerzyła się i rozpakowała ją, wkładając dwie kostki do buzi. - W szkole było nudno bez Ciebie.

- W szkole zawsze jest nudno - zauważyłam.

- Udawajmy, że dzisiaj było wyjątkowo nudno, bo nie było Ciebie. Nie psuj tego - zaśmiała się, a ja pokręciłam głową rozbawiona. - Masz tę dobrą herbatę z.... p.... pi... papają?

- Z pigwą - westchnęłam, bo Van nie potrafiła zapamiętać tego jednego słowa. Raz się spytała, czy mam tę dobrą herbatę z pomidorem. Serio, z pomidorem? - Mam, już robię.

Jak powiedziałam tak zrobiłam. Wzięłam tackę, na której postawiłam dwie szklanki herbaty i różne ciastka. Poszłyśmy do mojego pokoju, gdzie rozwaliłyśmy się na moim miękkim dywanie. Włączyłam cicho muzykę.

- Nie zgadniesz kogo dzisiaj poznałam.

- Zaskocz mnie - odparłam, zajadając się ciastkami.

- Dylan Hayes.

- Poważnie?! - pisnęłam i otworzyłam szeroko buzię. Moja reakcja sprawiła u mojej przyjaciółki wybuch śmiechu.

- Zaprosił mnie na randkę.

- Nie gadaj! Kochasz się w nim od piaskownicy! - krzyknęłam, nie ukrywając swojego szczęścia.
- No wiem - zarumieniła się i schowała twarz w dywanie. - Wciąż nie mogę w to uwierzyć.

- Faktycznie nic się nie działo dzisiaj w szkole - odparłam po chwili i wywróciłam oczami, a dziewczyna zaśmiała się cicho. - Kiedy ta randka?

- Jutro.

- I gdzie?

- Idziemy na kręgle - odparła i przygryzła wargę, patrząc na mnie dłuższy czas. Zmarszczyłam brwi i kiwnęłam w jej stronę, by powiedziała coś co chce powiedzieć. - No bo jest taka sprawa...

- Do rzeczy.

- Wiesz który to Scott Miles? - spytała, na co kiwnęłam głową. - Dylan powiedział mi, że strasznie mu się podobasz. Oboje chcieli nas dzisiaj zaprosić na kręgle, ale Ciebie nie było i...

- I...? - zapytałam, mrużąc bardziej oczy.

- Zgodziłamsięzaciebie - powiedziała na jednym wdechu, a ja wytrzeszczyłam oczy.

- Co zrobiłaś?

- Idziemy na podwójną randkę - uśmiechnęła się niepewnie i podniosła się do pozycji siedzącej, szturchając moje ramię. - Będzie super, zobaczysz! - pisnęła, widząc moją minę.

- Ja nie...

- Proszę, Cailin. Nie możesz go tak wystawić. Dałam mu Twój numer, ma wieczorem zadzwonić i spytać się czy na pewno pójdziesz. To miły chłopak i na pewno będziesz się super bawiła. - Spojrzała na mnie błagalnie, a ja westchnęłam cicho i kiwnęłam głową.

- Niech Ci będzie, Van. Ale to ostatni raz, kiedy robisz coś takiego. To niezręczne.

- Pieprzysz głupoty - zaśmiała się i przytuliła mnie. Gadałyśmy jeszcze trochę, dostałam notatki z dzisiejszych lekcji i kiedy tacka była całkowicie opróżniona Vanessa zaczęła się zbierać.

Chwilę po jej wyjściu wróciła mama, której powiedziałam o sytuacji z podwójną randką. Ucieszyła się o wiele bardziej niż ja. I nie dziwi mnie to, rzadko kiedy ode mnie słyszy, że idę z kimś na randkę. Dla mnie to strata czasu. Ale okej, zrobię ten wyjątek. Może faktycznie będzie fajnie. I przede wszystkim zapomnę o moim prześladowcy.

°°°°°

i co o tym myślicie?
cierpliwości, niedługo będzie się działo!

HERO • jb // zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz