26

7.4K 535 82
                                    

Moje serce biło zdecydowanie szybciej niż w każdy normalny dzień. Siedziałam na zaścielonym łóżku, ubrana w strój kąpielowy i przewiewną sukienkę. Byłam bez makijażu, a włosy miałam wysoko upięte. Miałam zamiar od rana się opalać, ale przed wyjściem chciałam zrobić jedną, najważniejszą rzecz. Coś, czego nie zrobiłam od tygodnia i zdawałam sobie sprawę, że źle zrobiłam. Nie zadzwoniłam jeszcze ani razu do mojej mamy, ani do przyjaciół. I choć myśleli, że jestem na wakacjach, to powinnam zrobić to już dawno.

Dlatego od dziesięciu minut siedziałam na łożku z telefonem w dłoni i nie potrafiłam kliknąć głupiej, zielonej słuchawki.

- To tylko telefon, idiotko - mruknęłam sama do siebie i wreszcie zmusiłam się, by połączyć się z mamą.

Pierwszy sygnał.

Drugi sygnał.

Trzeci s...

- Halo? Cailin? Och, kochanie tak się martwiłam! Miałaś dzwonić!

Wywróciłam oczami. Tego właśnie się obawiałam.

- Przepraszam, potrzebowałam odizolować się od ludzi, ale... zadzwoniłam! - ostatnie słowo odparłam z udawanym entuzjazmem. - Co u was słychać?

- Wszystko okej. Martwię się o Ciebie, Cails. Jak się czujesz?

- Coraz lepiej.

- Na pewno?

- Tak, ja...

- Pani Hood, proszę kończyć. Jest Pani...

Dalej nie usłyszałam, zapewne dlatego, że mama musiała przyłożyć dłoń do telefonu. Usłyszałam szmer, a potem ciche westchnięcie mamy.

- Uważaj na siebie, dobrze? I wracaj szybko.

- Jasne, mamo. Idź już, zadzwoniłam nie w porę.

- Ważne, że to zrobiłaś. Dzwoń niedługo, okej? Kocham Cię!

- Ja Ciebie też - uśmiechnęłam się lekko i rozłączyłam.

Z przyjaciółmi umówiłam się na rozmowę na skype, wieczorem. Dlatego chwyciłam telefon, słuchawki, okulary przeciwsłoneczne i książkę. Zeszłam na dół i zignorowałam Justina, który rozmawiał przez telefon z kimś. Był w kuchni. Weszłam tam tylko po wodę, którą wzięłam z lodówki.

Trzymając te wszystkie rzeczy, chciałam wyjść do ogródka, ale duża ręka uniemożliwiła mi to. Justin pochylił się do tyłu na krzesełku, a dłoń położył na blacie, tak, że zagrodził mi drogę przejścia.

- Chcę przejść - mruknęłam i spojrzałam na niego. Patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem.

- Co będziesz robiła?

- A na co Ci to wygląda? - odpowiedziałam pytaniem na jego pytanie. Gdybym mogła skrzyżowałabym ręce na piersi, rzeczy jednak mi to uniemożliwiały.

- Będziesz się opalać.

- Brawo, geniuszu.

- Mogę się dołączyć? - wyszczerzył się.

Wzruszyłam ramionami.

- Puść mnie, Justin - poprosiłam, a chłopak grzecznie się wyprostował, dając mi możliwość pójścia sobie.

Położyłam wszystko na trawie, obok leżaka. Nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Kremem do opalania byłam już posmarowana przed zadzwonieniem do mamy, dlatego zrezygnowałam z noszenia tego. Zdjęłam z siebie sukienkę i położyłam się na leżaku, na brzuchu.

HERO • jb // zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz