2

611 47 18
                                    

Na obrzeżach miasta jest stary pub/ klub… jak zwał tak zwał. Nie wyróżniał się specjalnie. Miał tak samo jak inne neonowy napis z nazwą lokalu.- Ten świecił na fioletowo- w oknach była czarna siatka z dużymi oczkami. 

Remus wszedł tam ze zmęczonym wyrazem twarzy i opadł na siedzenie przy barze z łokciami na blacie. 

-Reeemi! Ledwo studia zrobione, a ty już wyglądasz jakbyś był jednym z tych co są lekarzami już dziesięć lat i się rozwodzą… 

Przywitał go barman, z którym zna się bardzo dobrze od zawsze. Mężczyzna jest ogromny. Ma długie, gęste włosy i brodę upięte nisko rzemykami. 

-Nie.. Jest zupełnie inaczej Hagrid… wywalili mnie. 

-ZA CO?! 

-Nie krzycz tak i nalej mi trochę coli.. Autem przyjechałem. 

Mężczyzna nalał mu napoju gazowanego do szklanki na whisky. 

-Snape coś im powiedział i… nagle okazało się, że idealnie przeprowadzona operacja… zabiła człowieka. 

Powiedział bardzo ponuro nie wiedząc co myśleć. 

-O cholibka… prosze ciebie ja ciebie Remus.. To co teraz? Masz kłopoty? 

-Nie… byłem na stażu na tygodniu próbnym. Wina za skiepszczoną operacje spada na mojego mentora… ale nie wydaje mi się, żeby on poniósł tego konsekwencje… tyle lat poszło sie… 

-Jebać? 

-Dokładnie przyjacielu. 

-Too może pora wrócić do korzeni? 

-Nieee nie nie nie. Nie nie. Nie. Nie ma nawet takiej opcji. 

Nieoczekiwanie do barku podbiegł facet w okrągłych okularach, zdyszany. Jego włosy były w całkowitej burzy mimo starannego układania ich zapewne kilka godzin wcześniej. -Hagrid masz jakąś apteczkę? I lodu… bo ten idiota wyjdzie kolejny raz.. A.. 

-A TAK dobrze się składa prosze ciebie ja ciebie Potter, że siedzi tutaj w zasadzie lekarz, chirurg. 

-Hagrid.. -Upomniał go cicho Remus, ale ten nieznajomy już zwrócił się do niego.

-Nie masz czegoś? Weź mi pomóż.. Proszę. 

-Czekaj.. Mam w aucie apteczkę. -Lupin wstał i poszedł do auta, gdy wrócił od razu został zaciągnięty pod lokal, gdzie odbywały się walki w różnych stylach dla freaków, amatorów… 
Pachniało tam krwią i potem. Nie było najlepszego oświetlenia. Jasno było tylko przy oktagonie w centrum. 

Lało sie właśnie w boxie dwóch czarnoskórych facetów bez rękawic. Jedynie w bandażach na pięściach. 

On nie patrzył na nich. Podszedł szybko do kanapy na której siedział facet z rozwaloną wargą, spuchniętym okiem, rozcientym łukiem brwiowym i wieloma siniakami na umięśnionej klatce. Miał on czarne włosy spięte w kucyk… Ale twarz była nie do poznania. -Co jest do cholery, on w ogóle sie broni, czy zbiera wszystkie ciosy na twarz?! 

Skomentował Remi nachylając sie nad nim- Dobrze, że zębów co nie ukruszyli, bo bym nie pomógł. 

-Rogacz kto to? -Zapytał kwazimodo. 

-To jest eee.. Lekarz. 

-Jestem Remus. Byłem… chirurgiem. Ty chcesz jeszcze dziś wyjść? 

-Nie twoją sprawa. I tak wyjdę… 

-No już. Uspokój sie kwazimodo. 

-Nie obrażaj mnie, bo ci.. 

-Spróbował byś.. Siedź cicho i nie przeszkadzaj. 

Lupin wziął sie do pracy. Miał dobre maści zmniejszające obrzęk, na siniaki też miał. Zaczął się nim zajmować dokładnie i nawet zszył mu brew- Ostatnia walka na dziś i chroń głowę, bo szwy pękną i po robocie jasne? 

-Łapo… on ma rację. Ostatnia walka dziś i uważaj na siebie. 

Potter się wtrącił, na co ten tylko kiwnął głową i gdy nastała jego kolej wyszedł na arenę. Lupin z ciekawości został przy Rogaczu. 

-A.. Jestem James. Dzięki za pomoc stary. 

-Niema sprawy.. Długo walczy? 

-Długo.. Filozoficznie rzecz ujmując całe życie… a tak tutaj to długo.. Rzadko kiedy przegrywa. 

-Dlatego jest pyszny… pokory mu trzeba więcej… i techniki.. Co on robi?! 

-No… napierdala… 

-Macha rękami jak młotami. Jutro będzie leżał w łóżku i umierał z bólu stawów. Garda jak z dennego filmu… 

-Znasz sie na tym.. 

-Jestem tylko zwolnionym chirurgiem. 

-Mhm… czyli szukasz roboty? Co ty na to, abyś zajmował sie ranami tego idioty? Zapłace.. Może to nie stawka jaką dostawałeś wcześniej.. Alee są to jakieś pieniądze.. 

Lupin westchnął- Daj telefon. 

Gdy jego prośba została spełniona wpisał swój numer chłopakowi- Zadzwoń do mnie jutro. Trzeba będzie zająć się nim… i na pewno założyć nowe szwy. 

-Dzięki.. 

-Do zobaczenia. 

Fighter [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz