4

528 45 8
                                    

Wieczór był pełen krzyków przerywanych dzwonkiem ringowym. Wokół areny było pełno ludzi oglądających walki. 
Tylko Remus stał z Jamesem oddalony na podwyższeniu. 

-Zaraz wychodzi.. Wiem, że on dostaje po mordzie… 

-Ale? 

-Nie szkoda ci auta. 

-Nie dostanie go. Dlaczego on w ogóle. Hm. Bije się jak gówniarz za szkołą? 

-Noo jakby nie patrzeć to tam nauczył się bić. 

-Rozumiem. I co? Nigdy nie był na zajęciach, treningu z kimś kto sie na tym zna? 

-Syriusz sam sie na wszystkim najlepiej zna. 

-Mhm.. Dobra ide do kibla. 

-Ale zaraz sie zacznie. 

-To mi opowiesz jak było. Nie bardzo chce mi sie oglądać te błazenadę. 

Remi zniknął, a Syriusz był już gotowy w swoim narożniku. Czekał tylko na godnego przeciwnika. Już sie widział w samochodzie swojego medyka. 

Nagle na arenę wszedł wysoki mężczyzna, miał dosyć szczupłą budowę, ale jednak rozbudową. Coś co przykuło najbardziej uwagę to jego tors pełen starych blizn. Ubrany był w dresowe spodnie, na rękach miał stare bandaże, a na twarzy zwykłą kartonową maskę. 

-A to co? Wiesz, że ci to spadnie zaraz? 

Zaczepił go Black. Przeciwnik nie odpowiedział. Rozgrzewał mięśnie w swoim narożniku. Miał nadzieje, że tyle mu wystarczy. 
Ktoś uderzył w dzwonek i zaczęła sie pierwsza runda. 

Mężczyźni zaczęli zbliżać się do siebie. Na pierwszy rzut oka było widać pełnie kontrastów między nimi. 
Syriusz był wyprostowany na nogach. Jego ręce były uniesione w luźniej bardziej na wysokość szczęki, a nogę z tyłu ciągnął za sobą. 

Natomiast nieznajomy był na ugiętych w kolanach nogach, lekko pochylony co dawało mi stabilną postawę. Zamiast ciągnąć mogę to robił kroki obiema. Ręce miał uniesione w gardzie jednak jedna jego pięść była na wysokości nad uchem z łokciem blisko i wysuniętym do przodu. Druga podobnie, ale na wysokości ucha/kości policzkowej. 

Syriusz zaatakował energicznie, ale jego cios został skutecznie zablokowany i uniknięty. Następnie przeciwnik wykorzystał sytuację i położenie ciała mężczyzny, które nadal szło za ciosem i kopnął go z kolana brzuch. Co poskutkowało upadkiem Łapy na deski. 

Black sie jednak nie poddał mimo bólu wstał i spróbował ponownie. Parę cisów wymierzył w twardy brzuch nieznajomego, ale nie trzymał gardy więc dostał cios na odsłoniętą głowę. 

Zdeterminowany zapragnął zobaczyć zakrytą twarz. Męczył sie niemiłosiernie, kiedy jego uderzenia i kopnięcia były cały czas skutecznie blokowane. 
Obaj byli już mokrzy od potu. Nieznajomy uznał, że pora kończyć. Teraz on zaatakował perfekcyjnym kopnięciem z półobrotu na głowę, której ten nie zdążył zasłonić i padł. 
Odliczanie… i było po walce. Nieznajomy uciekł z ringu. 

Potter wskoczył na arenę i wyjął przyjaciela, który. Był strasznie wymęczona. 
-No jesteś wreszcie. Ile można siedzieć w toalecie?! 

-Byłem jeszcze na papierosie.. A temu co? Nazbierał ciosów? 

-Przegrał.. 

-Zam.. Zamk. Nij się- Wysapał łapa. 

-Umowa to umowa. Jego stan jest stabilny. Do auta z nim. Zajmę sie nim w domu. 

Fighter [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz