17

435 38 2
                                    

Pod barem jak zwykle było tłoczno. Zakłady już się zaczęły. Syriusza, aż nosiło. Długo czekał na ten wieczór. 
-Uspokój się. Magazynuj siły, a nie marnuj je na skakanje z nogi na nogę. 

Upomniał go Remus. 

-Wyluzuj kochanie. Jestem świetnie przygotowany, bo miałem najlepszego trenera. 

Black złapał go za koszule i cmoknął w usta- Musisz zrobić jak najwięcej walk w jak najkrótszym czasie, byśmy zarobili tyle ile trzeba rozumiesz? 

-Tak tak wieeem. Rozumiem. Ale ty zrzędzisz. 

-Pamiętasz co mówił Potter. Na legalnych zawodach będą ludzie szukający zawodników do profesjonalnej federacji. To twoja szansa. 

-Przejmujesz sie tym bardziej ode mnie. 

-Bo chce, abyś osiągnął sukces, którego ja nie mogłem. Zależy mi na tobie. 

-Awww to chyba pierwsze takie wyznanie z twojej strony. Robimy postępy. 

Syriusz objął go ramionami i trzymał mimo protestów. Remus w końcu się poddał i schował twarz w jego szyi. 

-Mój kochany złośnik. Dobra. Idę na arenę. Oglądaj jak twój chłopak dziesiątkuje rywalów. 

-No idź idź.. I pamiętaj o blokach i unikach. 

-Jasna sprawa! 

Black wskoczył na arenę zadowolony jak zawsze. Pierwszy wróg był jego wzrostu. Może trochę cięższy. 
Syriusz zakończył walkę nokautem w drugiej minucie. 
Nawet sie nie spocił. Oj było widać wielką przemianę. Na tle przeciwników wyglądał na profesjonalistę. 
Druga walka, a w przeciwnym narożniku dużo wyższy pięściarz. 
Wygrał na punkty. 
Kolejne rundy i kolejni przeciwnicy. To wszystko szło tak szybko. 

Lupin oglądał z lekkim, dumnym uśmiechem i rozbawieniem. Ta radość w srebrnych oczach rozczulała go. Czuł motyle w brzuchu i lekkie szczypanie rumieńcy. 
Przypomniał sobie jakie to uczucie być zauroczonym.. A nawet zakochanym. Oj tak. Te wspólne treningi, chwile i noce. Wspomnienie o nich powodowało nieśmiały uśmiech na jego twarzy. 

Kolejny dzwonek. Syriusz mokry od potu. Trochę poturbowany, ale nie po twarzy. Stoi z pięścią uniesioną do góry. James podliczył, że jeszcze jedna walka i będą mieli wszystko. 
Black posłał Remusowi buziaka i starł pot z czoła. 

Zaczęło się. To było totalne zawirowanie. Przeciwnik napierdalał jak organista klawisze w kościele po walnięciu sety z proboszczem. 
Syriusz w pewnym momencie sprowadził walkę do parteru. 

Lupinowi sie to nie podobało. Ukłuła go szpilka zazdrości, że ten ktoś jest tak blisko. Że ich ciała sie stykają w taki sposób. Remus zrobił sie czerwony ze złości. Przestał oglądać. Zaczął patrzeć w telefon zirytowany. 

Fighter [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz