Siedzieli w barze mimo poprzednich protestów Remusa. Syriusz postawił im po piwie.
-Mam brata. Młodszego. Tylko z nim utrzymuje kontakt.-A reszta rodziny?
-Nie podoba im się moja ścieżka kariery. Myśleli, że będę bardziej ambitny. Nie pokaże się w domu dopóki nie osiągnę sukcesu. -Black zrobił łyka piwa.
-To ich żądanie?
-Nie. To moja duma. Wyszedłem stamtąd sięgając po marzenia.
-Gadasz jakbyś był postacią z książki.
-Zawsze chciałem być bohaterem dobrej książki.
-Przeczytałeś kiedyś jakąś?
-Nie chciałbym o sobie czytać tylko być.
Remus sie zaśmiał- Nawet lektury w szkole nie przeczytałeś?
-Liczy się fragment z podręcznika na lekcji?
-Jesteś niemożliwy.. Nie. Jesteś z tych dzieciaków, które gnębiły takie dzieciaki jak ja w szkole. Ten wysportowany, bad boy ze szlugami w kurtce wychodzący na każdej przerwie, a w wolnej chwili pakujący plecak kujona do kosza na śmieci.
To rozbawiło Blacka- Za to ty musiałeś nieźle zaskoczyć takich gnojków jak ja, kiedy okazało sie, że ty potrafisz nam lepiej wdoić.
-Otóż to.. Ale byli głupi.. Nie uczyli sie na swoich błędach.
-Przynajmniej było ciekawie.
-Było…
-Mimo to nie wspominam dobrze szkoły.
-Ty? Te wszystkie fanki były uciążliwe co? - Zapytał z udawaną troską.
-Naah. Laski to pół biedy. Chodzi bardziej o problemy w domu. Biłem się prawie codziennie i moi rodzice już mieli dość wezwań przez nauczycieli..
-Czemu sie biłeś tak właściwie?
-Mam swój Blackowy honor, którego bronie zaciekle. Musiałem to robić cały ten czas.
-Blackowy honor powiadasz?
-Byłem innym nastolatkiem i ci którzy nie tolerowali mojej inności gadali nieprawdziwe rzeczy bardzo mi umniejszające, obrażające…
-I przemocą chciałeś zamknąć im mordy?
-Zmusić do przyznania sie do kłamstwa… no i uwielbiam tą adrenalinę i pęd..
-Przez ten pęd dużo tracisz. Widać, że nie boisz sie ciosów. Nie mrużysz oczu, ale zamiast zastanowić się i szukać dobrego miejsca na cios.. Odkładasz przeciwnika na ślepo.
Spróbuj się opanować, myśleć..-Masz sporo racji w tym co mówisz.
-Nie wiesz..
-Co?
-Przyznałeś mi rację.
-No już sie tak nie ekscytuj. Chodźmy na dół. Chce raz zawalczyć.
-Nie jesteś gotowy..
-Przecież nie będę sie bił z doświadczonym bokserem tylko.. Chce przetestować to co już umiem. Ty ze mną w ogóle nie sparingujesz.
-Niech ci będzie. Faktycznie powinieneś to protestować.
-Czemu ty nie chcesz?
-Nie zaczynaj tematu.. Chodźmy na dół.
Lupin ruszył pierwszy ze swoim niedokończonym piwem, a za nim Syriusz.
Rozdzielili się. Remus ogląda wszystko z dogodnego miejsca. Już miał sie wkurzyć widząc brak postawy u swojego podopiecznego, kiedy ten wraz z sygnałem do startu nagle ją poprawił. Zaczęła sie walka, która zakończyła się nokautem.
Black posłuchał instrukcji. Zauważył to czego wcześniej nie widział.Wyszli stamtąd w szampańskich humorach obejmując się ramionami za kark- Brawo. Coś tam łapiesz.
-Widziałeś ten nokaut! Czyściutki strzał! … chyba już zasługuje na… lekcje w parterze.
-Co ty masz z tym parterem?
-Lubię się tarzać spocony na ziemi z innym facetem- Powiedział uśmiechając się i poruszając brwiami dwuznacznie. Jego rozmówca zaśmiał się głośno.
-Nie będę sie z tobą tarzał.
-Noo weź, a ja tak bardzo chce sie tobą powtarzać. Ja sie bardzo przyjemnie tarzam.. Pokazać ci?
-Chętnie. Pokaż jak się tarzasz.
-To zapraszam do mnie. Będziemy sie tarzać całą noc.
-Wybacz, ale ide sie tarzać do swojego łóżka.
-Odprowadzę cię.
-Może mi jeszcze dasz buziaka na dobranoc?
-Mogę nawet dwa. Dawaj dziuba.
Syriusz złożył usta w dziubek i zaczął próbować go cmoknąć, ale ten mu uciekał rozbawiony.
CZYTASZ
Fighter [WOLFSTAR]
FanficRemus Lupin jest świeżo upieczony chirurgiem. Jednak jego życie komplikuje sie, gdy nie jedna z operacji nie powodzi sie... w sposób podejrzany... Syriusz Black to fighter, wojownik, pięściaż i zawodnik jakich mało. Jest dobry, ale brakuje mu do d...