25

305 18 2
                                    

Czas mijał, a sukcesy Syriusza były coraz większe co przekładało sie na wysokie wynagrodzenie. Z czego oczywiście ten nie mógł nie skorzystać. Zakupił drugie, duże mieszkanie, aby mógł sobie organizować imprezy, bo Remus stanowczo odmawiał tego w ich skromnym metrażu.
Black szedł szybko ze sławą. Chwytał dzień…i alkohol. Dużo alkoholu. Różnego. Na jego imprezach sie przelewało. Jak to sam mówił…po prostu sie bawił póki młody. Lupin nie robił mu o to wyrzutów. W końcu domówki były organizowane tylko przy okazji. Na przykład kolejnego zwycięstwa.

Wszystko raczej układało sie całkiem znośnie. Do momentu, aż Syriusz wyjechał z kontraktem za granice i wrócił po miesiącu.
Od tamtego czasu było inaczej. Imprezy zdążały się dużo częściej…

Remus siedział w swoim mieszkanku z książką. Patrzył w nią uporczywie. Popijał zimną już herbatę, gdy do pokoju wbiegli James i Regulus. Rzucili gazetą na stolik- Co to ma być?! Co on wyprawia??

Zaczął młodszy brat fightera.

-Najnowsza gwiazda oktagonu jest także królem imprez i skandali?! Co do cholery?! Gdzie on jest?!

Lupin wzruszył ramionami z twardą miną. Jakby chciał pokazać, że go to nie rusza, ale po chwili poczuł łzy na policzku i rozkleił się całkowicie.-Nie ma go! Nie odbiera! Chleje i odwala! Zniszczył aparat dziennikarzowi! Jakieś chore spekulacje na jego temat?! Nie wiem! Zostawcie mnie…

Nieproszeni goście od razu pozostawili złe emocje z boku…usiedli obok niego kładąc dłonie na jego ramionach- nie odzywa sie, a jak już to odpisuje że śpi…on tu już nie mieszka! Był tu raz! Tylko raz jak wrócił..ile mam jeszcze z siebie dawać? Pisać,  dzwonić…

-Powinieneś to zakończyć.- Wypalił nagle Reg na co zderzył się z karcącym wzrokiem Pottera- No co? Mój brat to dupek. Jeśli serio mu zależy to sie ogarnie i nie da mu odejść prawda? A jak nie…to szkoda na to czasu…i wiem, że to trudne, ale szkoda psuć krew.

Regulus miał sporo racji, a Remus nie był głupi i to wiedział. Pozwolił sobie na ogarnięcie swojej osoby i ruszyli tan, gdzie musiał być Syriusz.
Do jego mieszkania.

Tam już  z klatki schodowej było słychać muzykę…
Lupin zapukał mocno w drzwi, które otworzył pijany gospodarz z rozpiętą koszulą. Jakaś dziewczyna zostawiła rozmazany ślad szminki na jego obojczyku…- Oooo kochanie! Wbijasz? Nudno mi tu bez ciebiee- w odpowiedzi dostał prawego sierpowego, aż zatoczył się do tyły.

-Eejj Remus!?

-O pamiętasz moje imie! A zdziry, która zostawiła szminke też.

-Reeemmii nie bądź nuudny!

-Nudny? Ty sukinsynie!

Black słysząc wyzwisko podszedł do niego z zaciśniętymi pięściami gotów sie bić.

-Kończ to. Natychmiast. - zatrzymały go słowa chłopaka.

-Co? Nie ma kurwa, pierdolonej opcji.

-Zatem to niec. Zrywam z tobą…

-Nie możesz!

-Moge! Zgodziłem się wyjść za ukochanego faceta, a nie za pijanego gnoja.

-Nie możesz!

Upity rzucił się na niego z pięściami, ale Lupin sprawnie tego uniknął i ubezwłasnowolnił go po czym wepchnął do mieszkania z powrotem. Patrzyli na siebie…przez moment Remus sie zawahał..nagle jakby chciał cofnąć czas. Nie chciał takiego końca.  Zaczął podchodzić- Syriusz ja p..- nie dokończył, bo drzwi zamknęły sie przed nim z impetem.
Lupin się tego nie spodziewał…to nie był jego ukochany..to był zupełnie inny człowiek

***
Heeej…Wybaczcie mi, że rozdziały są tak rzadko. Chciałabym dawać  dłuższe,  więcej,  częściej,  ale obecnie jestem…w gorszej kondycji psychicznej. Bardzo przepraszam

Fighter [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz