7

484 39 0
                                    

Nagle zdjęcia zostały mu zabrane z dłoni- Miałeś sprzątać, a nie grzebać w prywatnych rzeczach. 

Powiedział Remus w jednej dłoni dzierżąc szmatę, ubrany w szarą bluzkę na ramiączkach, bluzę przewiązaną w pasie i wygodne spodnie. Włosy miał w nieładzie i był lekko spocony, co świadczyło o tym jak dokładnie pracował nad przywróceniem dawnego porządku. Było idealnie widać kilka blizn na ramionach i odsłoniętej klatce. 

-Posprzątałem w szatni i chciałem tu ogarnąć.. To ty na tych zdjęciach? Uroczy mały karateka, wojownik.. A umiesz spinjitzu? 

-Nie nabijaj się Syriusz. 

-Nie bądź taki sztywny zaś. Zobacz jaki jesteś tu pełen determinacji. Naprawdę uczyłeś się od małego.. Uroczo tu wyglądasz. 

Pokazał mu fotografię na której pięciolatek zakłada sobie bandaże na łapki. Lupin z lekkim rumieńcem zabrał zdjęcie i wrzucił do pudła. To zaś zamknął i odłożył na miejsce. 

-Czemu już nie trenujesz? Nie wierze, że wolałeś zostać jakimś lekarzem. 

-To uwierz… na dziś tyle wystarczy. Jedź do domu i jutro widzimy się tu na treningu. 

-Ale mogę ci jeszcze pomóc.. 

-Z resztą poradzę sobie sam. 

-Chodzi o to, że widziałem twoje zdjęcia? Daj spokój. Przyniosę ci jutro swoje jak uczyłem sie srać do nocnika. 

-Nie chodzi o żadne zdjęcia jełopie. Idź już i bądź jutro gotowy. 

-A ty wyjmij kija z dupy na jutro. 

Black odwrócił sie zirytowany na pięcie i wyszedł stamtąd. W ogóle nie rozumiał zachowania mężczyzny. Ani trochę. 
Remus został sam w gabinecie. W jego głowie pojawiła się walka, czy dobrze zrobił zapraszając go tutaj. Podniósł wzrok na zdjęcie swojego dziadka. -Tym razem nie zawiodę. Obiecuję… -Wyszeptał i wziął się do pracy. 
Skończył sprzątanie bardzo późno. Chciał wszystko doprowadzić do stanu idealnego. 

Stanął na środku maty i zamknął oczy. Wziął głęboki wdech przez nos i wypuścił powietrze ustami. Otworzył oczy. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze na całej ścianie. Odbijały się w nim też worki treningowe. 
Zwilżył dyskretnie usta językiem i przyjął pozycję gardy. Zrobił kilka ciosów w powietrzu poruszając się przy tym do przodu i do tyłu. Nagle w jego głowie pojawiły się obrazy. Jakby cofnął się w czasie. Wykonywał całą sekwencje ruchów, w której znajdowały się uderzenia, kopnięcia i bloki. Robił to szybko i mocno. Sekwencja była podzielona na części po trzy czynności. Przy ostatniej w trójce wydawał z siebie okrzyk, aby ostateczne uderzenie pobrało resztki energii. 
Czuł sie jak zahipnotyzowany. Nie zdawał sobie pojęcia, że powtarza stary trening. Dopiero po wykonaniu kopnięcie z podskokiem i wylądowaniu plecami na macie ocknął się z tego transu. 
Dyszał zmęczony patrząc w sufit. 

Jego dziadek powinien teraz nad nim stanąć. Popatrzeć mu w oczy oceniająco i pokręcić głową, a następnie kazać mu zrobić to jeszcze raz. A on by słuchał i robił to w milczeniu i z powagą. 

Mimo tego jak to wygląda, kochał to. Miał poczucie, że robi coś ważnego. Że pracuje na szacunek idola i mentora. 
Poczuł głęboką tęsknotę za tym i wstyd. Pozbierał się szybko z łopatek i wziął swoje rzeczy. Zapakował się do samochodu i pojechał do domu. Całą drogę jechał szukając dobrego kawałka na playliście, aby nie musiał znosić ciszy, która zmuszała go do myślenia. 

Fighter [WOLFSTAR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz