Remus nie był na to gotowy. Nawet, kiedy zakładał sie z łapą nie wziął pod uwagę, że zaproponuje mu to spotkanie. Stres związany ze wspomnieniami nie pozwolił mu, ani zasnąć, ani jeść.
Do śniadania musiał sie zmusić. Potem sam udał się na dobrze mu znany adres. Zatrzymał swojego ciemno zielonego forda flexa przed starym, betonowym klocem, który imitował budynek. Przestrzeń przed i za była totalnie zaniedbana. Trawy prawie w ogóle nie było. Siatka dookoła była zardzewiała, a okna tak zakurzone z obu stron, że nie można było nic przez nie zobaczyć.
Wyjął klucze z kieszeni i otworzył zniszczone drzwi ozdobione białymi i czarnymi kutasami oraz przekleństwami. Nie zamykał za sobą wchodząc.
Mimo pierwszego wrażenia pomieszczenie zachowało się w bardzo dobrym stanie. Gdzieniegdzie były pajęczyny, ale jakby… czas przestał tu istnieć. Nie było żadnych większych zniszczeń. Wypadałoby umyć okna, odkurzyć półki i sprawdzić instalację elektryczną.Wszedł głębiej i otwierał drzwi wstawione równo w rzędzie przy jednej ścianie. Za pierwszymi była mała toaleta. Wyłożona była jasnymi zielonymi płytkami. Po krótkiej analizie uznał, że trzeba ją przede wszystkim Zdezynfekować… tak jak resztę budynku.
Za drugimi drzwiami była szatnia. Pełno półek.. Nadal śmierdziało tam potem i skórą zwierzęcą. Od razu otworzył okna i wyszedł stamtąd, aby nie zwymiotować.
Przed trzecimi drzwiami się zatrzymał. Zawahał się. Widział co się tam kryje. W końcu niepewnie przekroczył próg. Od razu napłynęły do niego wspomnienia. Popatrzył na zdjęcia zawieszone na ścianach, medale puchary które otulił kurz.
-Wow.. To twoje?
Zapytał nieoczekiwanie Black na co ten się wzdrygnął- Nie skradaj sie tak! Długo tu stoisz?
-Chwilkę. Fajneee miejsce. Tu sie uczyłeś?
-Można tak powiedzieć… a nagrody są dziadka.
-Klasa…tylko trzeba tu ogarnąć.
-Mhm.
Remus zwrócił swój wzrok na czarne kartonowe pudełko stojące pod sufitem. Wiedział co tam jest i nie chciał na to patrzeć- Dobra tu gdzieś był składzik. Sprzątamy.
-Jeeeju to nie mogłem wziąć Jamesa? Pomógłby i byłoby szybciej.
-Nie. Są tu pewne zasady. Między innymi jedna jest taka, że mogą tu przebywać góra dwie osoby.
-Głupia zasada.
-Powiedz to mojemu świętej pamięci dziadkowi.
-Prosze pana! To głupia zasada!
Krzyknął Black patrząc w górę- Myślisz, że dosłyszał? -Dodał.
-W złą stronę krzyczałeś.
Black powtórzył czynność patrząc na podłogę.
-Teraz prędzej..bier miotłe, ścierke i szoruj.
Wzięli się do pracy. Nie było wcale tyle sprzątania. Syriusz zajął się z początku szatnią. Nic w niej nie było ciekawego. Stare stroje do różnych sztuk walki, buty sportowe, koszulki, plecaki.
Remus sprzątał główną salę. Czyścił maty, mył okna. W zasadzie to było więcej jak przebieralnia więc Black poszedł do biura. Był ciekaw tego co może tu znaleźć. Jego uwagę w szczególności przykuło czarne pudełko wysoko postawione. Aby je zdjąć musiał sobie podłożyć fotel na kółkach.
Lekko sie zdziwił gdy karton okazał sie lekki, ale na pewno nie pusty. Usiadł sobie na biurku i zdjął kurtkę skórzaną. Położył ją obok.
Otworzył wieczko pudła.Zawartością okazały sie brązowy notes z gumką i pełno zdjęć. Zainteresował sie szczególnie fotogragiami.
Wyjął jedną i uśmiechnął się na widok jasnowłosego chłopca z burzą włosów ogarniętych opaską na czoło, kopiącego w worek na wysokości swojej głowy.
Rozczulił go ten widok. Na następnym był ten sam chłopiec czerwony i mokry od potu. Najwidoczniej odpoczywał z rodziabioną gębą.
Na innym z kolei mały wojownik był już starszy, wyglądał dużo profesjonalnie i miał kilka bandaży na ramionach, na kolejnych było więcej patrunków i blizn. Twarz była coraz bardziej skupiona.
CZYTASZ
Fighter [WOLFSTAR]
FanfictionRemus Lupin jest świeżo upieczony chirurgiem. Jednak jego życie komplikuje sie, gdy nie jedna z operacji nie powodzi sie... w sposób podejrzany... Syriusz Black to fighter, wojownik, pięściaż i zawodnik jakich mało. Jest dobry, ale brakuje mu do d...