Leżałam w łóżku i myślałam. O wszystkim i o niczym. Zastanawiam się, co by było, gdyby mama żyła. Ach tak zapomnialam powiedzieć. Wychowuje mnie 22-letni brat. Tata wyjechał jak byłam jeszcze dzieckiem, a mama? Mama umarła na raka płuc 4 lata temu. Nadal nie potrafię pogodzić się ze stratą. Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Kto normalny przychodzi o godzinie 22? Zwlekam sie z łóżka i ide w strone drzwi. Nie spojrzałam przez wizjer. I to był największy błąd.
- witaj Samanto. - powiedział uradowany Luke.
- Co ty tutaj robisz? Jest późny wieczór. I skąd masz mój adres? - warknęłam do niego.
- spokojnie, złość piękności szkodzi. - powiedział roześmiany chłopak. - wpuścisz mnie?
- zastanowię sie.
Nagle na schodach usłyszałam kroki , a po chwili obok mnie znalazł sie Drake.
- co sie tu dzieje? Sam kto to jest? - spytał sie brat.
- ugh. To jest Luke. Znajomy z klasy.
- cześć Luke. Masz jakiś problem, że nachodzisz moją Sam?
- przyszedłem, ponieważ obiecała mi notatki z polskiego. - odparł bez wachań. No kłamać to on potrafi.
- dobrze tylko dajcie mi już spać. - powiedzial Drake i wyszedł.
- a tak serio? Co chcesz? - warknęłam. Znowu.
- zapomniałem oddać twój długopis. - oznajmił cjlopak i podał moją wlasność.
- dziena. Cześć.- powiedzialam i już miałam zamykać drzwi ale ustawił nogę uniemożliwiając mi to.
- coś jeszcze? - syknęłam, gdy nic nie mówił.
- kto to był? - spytał z cynicznym uśmiechem.
-nie twój interes.
- chłopak?
- co?! Nie! To mój brat debilu.
- oh. Dobrze. Dobranoc Sam.
- dobranoc Luke. -odpowiedziałam. Poszedł.
---------------------------------------------------------------
I mamy rozdział 2. Ktoś to wgl czyta? ;c dowiedzieliśmy sie czegoś o Sam! Jeeej
Do następnego xx