All my troubles

553 20 39
                                    

Mike siedział na łóżku, pogrążony w myślach. Walka z Vecną zakończyła się niepowodzeniem. Hawkins stało się częścią drugiej strony, a jeśli nic nie zrobią, to mroczny wymiar pochłonie cały świat. Ale co oni mogą zrobić. Wszystkie siły poświęcili na to starcie, a i tak się nie udało. Nawet Nastka nie potrafiła pokonać 001. Oczywiście jej tego nie powiedział. Dla niego zawsze będzie bohaterką. Ostatnio ich związek miał się lepiej niż kiedykolwiek. To był chyba jedyny plus tej katastrofy. Bardzo się do siebie zbliżyli. Niestety chłopak zauważył, że znacznie oddalił się od reszty paczki. Kiedyś byli nierozłączni, a teraz są sobie prawie obcy. Z zamyślenia wyrwał go odgłos pukania do drzwi. Westchnął i otworzył. W wejściu stał Lucas. Nie wyglądał najlepiej. Miał cienie pod oczami i zmęczoną, poszarzałą twarz. Mike domyślił się, że jego przyjaciel bardzo długo nie spał. Nagle ukłuły go wyrzuty sumienia, że nie zainteresował się swoimi przyjaciółmi. Odkąd Max zapadła w śpiączkę, Lucas spędzał przy jej łóżku każdą wolną chwilę. Dustin na pewno też nie czuł się najlepiej po stracie Eddie'go. Ale ze mnie dupek, pomyślał. 

,,Cześć"-Lucas przywitał się, a czarnowłosy odsunął się żeby ten mógł wejść do środka. Usiedli obok siebie na łóżku.

,,Nie spodziewałem się, że przyjdziesz, myślałem, że jesteś w szpitalu z Max"-Mike starał się zachować spokój, ale widok podbitego oka i licznych zadrapań na twarzy kolegi sprawiał, że zbierało mu się na wymioty. Co jakiś czas musiał odwracać wzrok.

,,Dzisiaj w ogóle tam nie poszedłem. Rodzice powiedzieli, że muszę odpocząć i się wyspać. Brałem prysznic, kiedy Dustin ogłosił kod czerwony."-na te słowa Mike się wzdrygnął, ostatnimi czasy kod czerwony oznaczał tylko kłopoty, i to poważne kłopoty. Jak wtedy, gdy Dustin musiał schwytać Darta. Albo, kiedy Robin, Steve, Erika i Dustin utknęli w rosyjskiej bazie wojskowej, ukrytej w centrum handlowym. Chłopak odgonił nieprzyjemne myśli i ponownie skupił się na rozmowie.

,,Coś się stało? Chodzi o drugą stronę? A może o Max? Obudziła się?"-te i inne pytania nasuwały się Mike'owi w tempie lawinowym.

,,Nie, nie, to nie to. Dustin chce się spotkać. Twierdzi, że to bardzo poważna sprawa, ale nie chce powiedzieć nic więcej. Postanowiłem, że wpadnę i razem do niego pojedziemy"-wyjaśnił Lucas, na kilka chwil zapadła cisza. Po jakiejś minucie Mike energicznie wstał i chwycił plecak, który leżał na biurku.

,,To chodźmy"-Lucas również wstał i razem wyszli przed dom Wheelerów. Pomimo tego, że świeciło słońce, wiał chłodny wiatr. Obaj chłopcy wsiedli na rowery i pojechali w dół niegdyś tak spokojnej ulicy.

~~~~~~~~~

Zebrali się w pokoju Dustina. Jego mama akurat wyszła do ratusza, żeby pomóc osobom poszkodowanym w trzęsieniu ziemi. Mieli więc chwilę spokoju. Atmosfera nie należała do najlżejszych. W zasadzie prawie namacalnie czuć było napięcie. Lucas usadowił się na krześle przy biurku, Mike siedział oparty głową o materac łóżka, a Dustin chodził niespokojnie w te i z powrotem. 

,,No więc co było takie ważne?"-Lucas przerwał milczenie, na co Dustin się zatrzymał, zacisnął usta i zaczął przeskakiwać wzrokiem z jednego na drugiego.

,,Ostatnio dużo myślałem o tym, co się stało. Z resztą chyba jak każdy"-zaczął brunet i spojrzał badawczo na przyjaciół-,,W każdym razie w Hawkins na pewno nie jest już bezpiecznie"

,,No tak, w końcu nasze miasto przecinają cztery przejścia do innego wymiaru"-wtrącił Lucas, na co wszyscy cicho się zaśmiali.

,,Właśnie. Dlatego doszedłem doszedłem do wniosku"-chłopak nie dokończył, bo otworzyły się drzwi i do pokoju wszedł Will.

I wonder why ||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz