Just like you should

201 12 12
                                    

Gofry przypominały Mike'owi o Nastce, dlatego zdecydował, że zje tosty. Holly jednak nie była tak litościwa i postanowiła pochłonąć całą górę gofrów. Zauważył, że mama patrzy na niego dziwnym wzrokiem, starał się więc unikać dłuższego kontaktu wzrokowego. Na szczęście tata zachowywał się normalnie, czytał gazetę i pił kawę, jakby nic się nie stało. Chłopak skończył jeść śniadanie i poszedł do swojego pokoju. Przypomniał sobie, że w południe ma spotkać się z drużyną u Byersów. Do tego czasu postanowił poczytać nowy komiks. Niestety całą jego uwagę zabierało dziwne zachowanie mamy podczas posiłku. Dlaczego się tak zachowywała? Czy Dustin mógł mieć rację i się wyprowadzamy? Nie to nie możliwe. A może jednak? Po chwili odłożył komiks i pogrążył się w myślach, ale nie o wyprowadzce, a o kłótni z Nastką. Bardzo żałował, że dziewczyna postanowiła z nim zerwać. W zasadzie to nie zerwali, ale jak inaczej tłumaczyć sobie słowa "potrzebujemy przerwy". 

Czas szybko zleciał i za chwilę zegar wskazał 11:45. Mike wziął z podłogi plecak i ruszył do drzwi wyjściowych, przy których zatrzymała go matka.

,,Dokąd wychodzisz"-spytała pani Wheeler.

,,Do domu Nastki, spotykamy się tam całą drużyną."

,,Posłuchaj, nie wiem czy to dobry pomysł. Wolałabym żebyś został."-westchnęła.

,,Mamo, nie przesadzaj, nic mi się nie stanie. Muszę się pospieszyć, bo się spóźnię, a nie chce nic przegapić."

,,Mike, po tym trzęsieniu ziemi nic nie jest pewne. Nie sądzę żeby jakieś spotkanie waszej grupy było ważniejsze, niż wasze życie."

,,Dobrze, będę ostrożny. Tylko proszę daj mi iść."

,,No niech będzie, ale o 15 chce cie widzieć z powrotem."-Mike chciał się dalej kłócić, ale widząc minę rodzicielki zamilkł.

Miał mało czasu więc szybko wyciągnął rower z garażu, wsiadł na niego i odjechał w stronę domu Byersów.

Na miejscu byli już wszyscy. No tak, spóźniłem się 10 minut, uświadomił sobie. Jego przyjaciele stali w kuchni i zabierali z szafek przekąski i napoje. Pierwszy zobaczył go Dustin, podbiegł do Mike'a i objął go na powitanie, zaraz za nim do chłopaka podeszła reszta drużyny. 

,,Dobrze, że jesteś, chodź weźmiesz kubki."-Nastka poprowadziła go do kuchni i wręczyła 5 szklanek. Chłopak prawie je upuścił, na co dziewczyna roześmiała się-,,Idziemy, bo zaraz nie będziemy mieli z czego pić."

Wszyscy usiedli na podłodze w pokoju Nastki. Przez moment słychać było tylko chrupanie i siorbanie. Po dłuższej chwili odezwał się Dustin.

,,Wpisałem nas na listę wolontariuszy na jutro po południu"-oznajmił.

,,Jak zawsze najpierw coś robisz, a potem nas informujesz, co jeśli mam jakieś palny? Może idę do lekarza?"-powiedział Lucas sarkastycznie. 

,,Chyba do ginekologa."-zakpił Dustin, na co wszyscy się roześmiali, oczywiście z wyjątkiem Lucasa, który z początku udawał obrażonego, ale potem nie mógł się powstrzymać i też wybuchnął śmiechem. 

,,Super, przynajmniej będziemy mieli zajęcie."-ucieszyła się Nastka.

,,Wszyscy mogą przyjść?"-Dustin spojrzał badawczo na każdego z paczki.

,,My na pewno"-powiedział Will, Mike bardzo się ucieszył, słysząc radość w głosie przyjaciela. Nadal zastanawiał się, co się wczoraj stało z brunetem. Czy to mógł być...Nie, niemożliwe.-,,Mama codziennie jeździ do ratusza, więc się z nią zabierzemy."

,,Ja też, moi rodzice są zajęci pracą, nie zauważą, że gdzieś wyjdę"-czarnoskóry posmutniał.

,,A ty, Mike?"

I wonder why ||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz