Remember that we love you

136 11 23
                                    

,,Halo? Nancy?"-odezwał się głos w słuchawce. 

,,Nie, idioto, Mike."-pamiętał, jak Dustinowi kiedyś podobała się jego siostra, byli wtedy mali. Zawsze, kiedy się u niego spotykali szukał pretekstu, aby pójść do jej pokoju i z nią porozmawiać, albo chociaż na nią popatrzyć. Uśmiechnął się sam do siebie na to wspomnienie. 

,,Aha."

,,Jesteś rozczarowany?"-usłyszał śmiech przyjaciela. Sam nie zaśmiał się, ale w głębi duszy cieszył się, że go rozśmieszył. 

,,Oczywiście, że tak."-przez chwilę jeszcze pozwolił sobie na odrobinę śmiechu, a za chwilę odezwał się o wiele bardziej poważnym głosem-,,Dobrze, że to ty odebrałeś, bo to do ciebie dzwoniłem."

,,Nie domyśliłbym się, wiesz?"

,,Daruj sobie te złośliwości."-mimo jego urażonego tonu, czarnowłosy miał przeczucie, że Dustin się uśmiechał-,,Rozmawiałem z Lucasem i Willem."

,,Dobra, do brzegu, mów o co chodzi."

,,Wiem, co stało się Joyce. Mama mi mówiła. Pomyślałem, że dobrze byłoby spotkać się i omówić jakiś plan działania. I, no wiesz, trochę pocieszyć Willa. Mówił, że wszystko u niego dobrze, ale nie brzmiało to przekonująco."-ogarnęło go wrażenie, że troska bruneta była tylko powierzchowna i trochę go to zdenerwowało.

,,Jasne, rozumiem."-wiedział do czego to zmierza.

,,No i tak sobie pomyślałem, że może moglibyśmy przyjść do ciebie?"-no oczywiście.

,,Nie mam wyboru, prawda?"

,,Nie bardzo."

,,No to przyjdźcie."

,,Dzięki, zaraz powiem reszcie i przyjdziemy za jakieś pół godziny, czy coś. Zgoda?"

,,Ta."-nie czekając na odpowiedź, rzucił słuchawkę na widełki. Był zły, ale nie znał źródła swojej złości. Nie wiedział, na co, ani na kogo był zły. Zupełnie opuścił go dziwny, ale przyjemny stan po rozmowie z Nancy.

~~~~~~~~~

Na progu jego domu znaleźli się wszyscy razem. Musieli umówić się gdzieś i przyjść tu razem. Drzwi otwarła pani Wheeler. Na widok nieoczekiwanych gości nieco się zmieszała. Mike stał w wejściu do przedsionka i obserwował.

,,Dzień dobry, proszę pani."-odezwał się Will. Dobrze wiedział, że nie są tu mile widziani, przynajmniej nie w tym momencie. Wiedział też, że kobieta bardzo go lubi. Postanowił to wykorzystać-,,Przyszliśmy do Mike'a. Możemy wejść?"

,,Dobrze was wszystkich widzieć."-jej twarz złagodniała-,,Proszę."-odsunęła się, aby zrobić im przejście.

,,My tylko na chwilę. Nie chcemy sprawiać kłopotu."-Mike ze zdziwieniem spostrzegł, że na twarzy jego matki wykwitł najserdeczniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widział. Naprawdę lubiła Willa.

,,To żaden problem. Żeby tylko Claudia, Sue i Joyce wiedziały, gdzie jesteście."-brunet wzdrygnął się na wzmiankę o swojej matce. Mike uświadomił sobie, że przecież Karen Wheeler nie wiedziała o wypadku Joyce. Taka właśnie była. Ignorowała wszystko, co jej nie dotyczy.

,,Tak, tak, nasze mamy wiedzą."-do dyskusji włączył się Dustin-,,Nie mają nic przeciwko."-oczywiste kłamstwo, ale chyba zadziałało.

,,Pójdziemy do piwnicy."-włączył się czarnowłosy, kobieta pokiwała głową. 

Całą czwórką zeszli do piwnicy. Każdy znalazł sobie miejsce, w którym mógł wygodnie usiąść. Tylko Will stanął przy wejściu i najwyraźniej nie miał zamiaru nigdzie się ruszać.

I wonder why ||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz