It rains in hell

143 12 13
                                    

Nie wiedział, co się stało. Jakby był pod wpływem jakichś narkotyków i dopiero teraz odzyskał świadomość. Czuł się dziwnie, nie źle, dziwnie. Leżał na łóżku i wpatrywał się w sufit. Próbował zrozumieć. Zrozumieć, co się z nim działo. Nie był sobą, ale jakąś inną osobą. Nie potrafił stwierdzić, czy ta osoba była lepsza czy gorsza.

Był zły. Nie wiedział, czy bardziej na siebie, czy na Mike'a. Ta złość go przepełniała, ale jednocześnie współgrała z euforią, która była odurzająca. Był gdzieś daleko.

Nie umiał tego nazwać. To uczucie. Moment, w którym ich usta się zetknęły był owiany mgłą, która utrudniała mu myślenie. Mgła ta jednak była słodka i przyjemna, uniosła go kilka centymetrów nad ziemię. Chciałby tkwić w niej cały czas. To, co wtedy poczuł, oprócz skoku adrenaliny, było bardzo skomplikowane i niezrozumiałe. To uczucie było fantastyczne, ale także przerażające. Było uzależniające. Wtedy nie musiał i nie chciał tego analizować, ale teraz czuł, że musi się wytłumaczyć sam przed sobą. Tylko, że chyba nie potrafił. 

Zamknął oczy, jakby to miało przynieść odpowiedź na wszystkie pytania. Czuł się, jakby tonął w otchłani własnych myśli. Było ich za dużo, aby sam to wszystko zrozumieć. Ale przecież nie mógł nikomu powiedzieć. Od razu odrzucił opcję rozmowy z Mike'iem, nie wiedział dlaczego, ale czuł, że na razie tak będzie lepiej dla nich obu. Nie umiał sobie poradzić. Na pewno nie sam. Ale to była jedyna opcja. To albo życie z dręczącymi go emocjami, które pożerały go od środka. Obrócił się na bok i wpatrywał się w okno.  Nikomu nie mógł zaufać na tyle, aby powiedzieć o tym. W zasadzie to, co to było? Czy oni? Nie. Ale jednak. 

Z krótkofalówki, która leżała na krześle wydobył się świszczący dźwięk. Chłopak podniósł się i nasłuchiwał, aż w końcu z urządzenia dobiegł go głos Dustina. Przez chwilę nie mógł wychwycić, co ten mówił, ponieważ na linii były jakieś zakłócenia. W końcu dźwięk stał się czysty i przejrzysty na tyle, że mógł usłyszeć, co Dustin mówił.

,,Halo, halo. Tu Dustin. Słychać mnie?"

Leniwym ruchem sięgnął po krótkofalówkę i podniósł ją do ust.

,,Tu Will."-odpowiedział słabym głosem.

,,Will, dobrze cię słyszeć, liczyłem, że to właśnie ty się odezwiesz."-w głosie chłopaka słychać było ulgę, ale też zaniepokojenie.

,,No to mnie słyszysz."-nie wiedział, o czym ma z nim rozmawiać, naprawdę nie miał ochoty na jakąkolwiek konwersacje, a już szczególnie o tym, jak się czuje. 

,,No tak."

Cisza.

,,A to nie jest kanał, którego używamy tylko w chwilach absolutnego zagrożenia?"-przypomniał sobie.

,,No tak, ale to jest bardzo ważna sprawa."-wyjaśnił szybko Dustin.

,,To nie jest najlepszy moment."

,,Wiem, ale chciałem wiedzieć, jak się trzymasz."

,,Tylko to?"-rzucił i za chwilę dodał-,,Przepraszam, nie chciałem być niemiły."

,,Wcale się nie przejmuj. Wiem, że ci ciężko. Tylko i aż. No to jak tam?"

Will przez chwilę myślał nad odpowiedzią. Co miał powiedzieć. No słuchaj, Dustin, pocałowałem Mike'a, a potem wyrzuciłem go z domu.

Słowo pocałunek bardzo go zastanowiło. Nie pasowało. Ale jak inaczej to nazwać. W głowie miał burzę myśli. Nie potrafił wyłowić ani jednego konkretnego pomysłu.

,,Jesteś tam?"

,,Tak, tak. Wszystko dobrze, naprawdę."

,,Tylko tyle? Wszystko dobrze?"-chłopak wydawał się zawiedziony.

I wonder why ||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz