Eyes full of stars

145 12 37
                                    

W szpitalu spędził jeszcze kilka dni. Wszystkie zadrapania i większość siniaków zupełnie się zagoiła. Jedynie skręcona kostka nadal przysparzała sporo problemów. Nie mógł szybko chodzić, a już z pewnością nie biegać. Choć i tak było lepiej niż na początku. Lekarze twierdzili, że jeśli nie będzie za dużo chodził, to w ciągu kilku tygodni wszystko wróci do normy. Przez cały czas, kiedy przebywał w szpitalu była przy nim Joyce. Mimo sprzeciwu wszystkich dookoła postanowiła nocować w szpitalu na rozkładanym łóżku, które załatwiła jej pielęgniarka. Will bardzo cieszył się z obecności mamy, ale jednocześnie zdawał sobie sprawę, że ona sama powinna zadbać o swoje zdrowie, czego z pewnością nie robiła spędzając przy jego boku cały czas. Chłopak domyślił się, że to nie z powodu obrażeń, które odniósł, a przez to, co je spowodowało. Epizody. Mama bała się, że kiedy nadejdzie kolejny epizod, znów będzie sam. Dlatego nie opuszczała go nawet na krok.

Przez cały okres, który spędził w szpitalu ani razu nie doświadczył epizodu. Bardzo się z tego powodu cieszył nie tylko dlatego, że było to okropne przeżycie, ale też właśnie ze względu na mamę. Nie chciał żeby brała na siebie tyle obowiązków i stresu. Epizody natomiast zastąpiły koszmary, które miewał codziennie od pierwszego dnia w tym miejscu. Wszystkie były takie same. Uciekał przez ten sam las, przed tą samą czarną masą, potykał się, upadał i nagle budził się w swoim domu, ale nikogo w nim nie było. Słyszał tylko krzyki. Próbował znaleźć kogoś, kto tak okropnie cierpiał, ale nie umiał. Siadał na podłodze pod drzwiami i płakał. Potem się budził. W środku nocy. Zlany potem i zapłakany. O koszmarach też nic nie mówił Joyce. Uznał, że to normalne, każdemu zdarza się mieć straszny sen. 

Lucas i Dustin przychodzili codziennie, ale na krótko. Ich rodzice w ostatnim czasie stali się bardziej czujni i nie byli przychylni pomysłom wychodzenia z domu na całe dnie. Will doceniał, że chcieli przychodzić. Dustin przynosił komiksy, które zostawał brunetowi, aby ten mógł wypełnić sobie czymś wolny czas. On jednak wypełniał ten czas myśleniem. Nie podobało mu się to myślenie. Analizował wszystko, co się wydarzyło i, co może się wydarzyć. Dużo zastanawiał się nad zaginięciem Nastki i Max. Miał wrażenie, jakby to było wczoraj i nikt jeszcze do końca nie zdał sobie sprawy z powagi sytuacji. Jakby ich umysły nie chciały przyjąć tego do wiadomości i odrzucały tą myśl. Starał się szukać rozwiązania tego zdarzenia. W grę na pewno nie wchodziło poddanie się. Choćby miał on sam udać się na drugą stronę. Muszą odzyskać je obie. Było duże prawdopodobieństwo, że Vecna ma z tym coś wspólnego. Ale nadal nie wiedzieli, gdzie się ukrywał i, jakie miał zamiary. Co jeśli on naprawdę zamierza wybrać następną ofiarę? Co jeśli on będzie następną ofiarą? 

Była jeszcze Nastka. Przecież ona nie wie, a raczej powinna. Jak by na to zareagowała, nawet jeśli to nic poważnego? Bo przecież Mike kochał Nastkę. Byli dla siebie stworzeni.

Mike nie przychodził. Nie dzwonił. Nie mieli żadnego kontaktu, co w aktualnej sytuacji bardzo Willowi przeszkadzało. Jak na ironię teraz to on chce porozmawiać, a czarnowłosy go unika. Czuł się jeszcze bardziej podle, niż wcześniej, za to jak się zachował. Teraz realnie mógł na własnej skórze poczuć, jak to jest być ignorowanym. Mógł oczywiście zapytać o chłopaka, Dustina i Lucasa, ale nie nie chciał wzbudzać ich zainteresowania. W czasie całego czasu, kiedy nie myślał o drugiej stronie, analizował każdy możliwy scenariusz tego, co może się teraz stać z nimi. Miał wrażenie, że to samolubne z jego strony, myśleć o tak przyziemnych rzeczach, kiedy w każdej chwili świat może przestać istnieć. Tylko, że dla niego to nie było przyziemne. Kompletne przeciwieństwo przyziemności. Pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji. Pierwszy raz mierzył się z uczuciami, o których nie miał pojęcia, a co gorsza, nie mógł z nikim o tym porozmawiać.

W dzień opuszczenia szpitala odebrać chłopaka przyjechali Hopper i Jonathan. Dzień wcześniej Hopper osobiście dopilnował by Joyce w końcu wróciła do domu i odpoczęła. Dlatego teraz Will w spokoju mógł skorzystać z chwili, kiedy był sam. Wydawało mu się, że tak jak to było do tej pory nie będzie mógł odpędzić się od natrętnych myśli. Było jednak przeciwnie, był spokojny. Z łatwością przykuł całą swoją uwagę na pakowaniu swoich rzeczy oraz komiksów Dustina. Właśnie zamykał torbę, kiedy otworzyły się drzwi i do środka weszli kolejno lekarz, Hopper i Jonathan. Will rzucił się bratu na szyję, a ten odwzajemnił jego uścisk. Hopper przez chwilę rozmawiał z lekarzem, po czym sprawnym ruchem chwycił torbę bruneta i rozejrzał się po sali.

I wonder why ||Byler||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz