Rozdział 9

99 9 0
                                    

Bakugo powoli, jakby delektując się smakiem, zajadał swoją porcję pieczonego królika. Jednak, gdyby to od niego zależało połknąłby całe danie byle tylko już móc, czegoś się dowiedzieć od księcia Kirishimy, który również całkowicie spokojnie jadł. Blondyn w żadnym razie nie chciał czerwono-włosemu pokazać, jak bardzo mu zależy na tej wiedzy. Siedzieli sami w jadalni, spożywając późny posiłek i milcząc, ku zadowoleniu Katsukiego.

Nareszcie jednak wszystko zniknęło z ich talerzy i Eijiro zaczął prowadzić blondyna w tylko sobie znanym kierunku. Pokonali kilka pięter i dopiero na czwartym się zatrzymali, wchodząc do jak się okazało kolejnej biblioteki. Była dużo mniejsza niż ta, w której przesiadywał blondyn, ale wydawała się znacznie przytulniejsza.

Były tu duże i wyglądające na miękkie, cztery czerwone fotele, jedna bordowa kanapa tuż przed kominkiem, w którym wesoło płonął ogień. Przed paleniskiem znajdował się również olbrzymi dywan z wyhaftowanym herbem rodziny królewskiej, który w blasku płomieni sprawiał wrażenie ruchomego.

- Jest coś co konkretnie chciałbyś wiedzieć? - zapytał Kirishima wprowadzając go i siadając na oparciu jednego z foteli.

- Raczej nie. Chciałbym po prostu dowiedzieć się więcej niż to o czym opowiadały te księgi w bibliotece na dole. - odpowiedział Katsuki, ostrożnie podchodząc bliżej.

- Czyli cokolwiek. - zaśmiał się czerwono-włosy.

- Dokładnie. - przyznał Bakugo szczerze.

- Od czego by tu zacząć... Hm, smoki jak pewnie wiesz, zioną ogniem i potrafią latać. Nikt tak naprawdę nie wie, jak powstały lub skąd się wzięły. Legendy opowiadają, że wykluwają się z jajek, które ich rodzice schowali w wulkanach, kryształowych grotach lub najgłębszych rowach znajdujących się w morzu z zależności od gatunku. Podobno zdolności smoka zależą właśnie od miejsca jego urodzenia. Są tacy co twierdzą, że przybyły z innego świata, do którego nie potrafiły już wrócić. Chociaż istnieje też inny mit o powstaniu tych stworzeń... - Eijiro zawahał się na moment po czym kontynuował. - Podobno dawniej elfy, smoki i wróżki oraz inne magiczne stworzenia żyły obok siebie, w zgodzie z ludźmi. Jednak coś się zmieniło, nie zostało określone co, ale okazało się, że elfy potrafiły zmienić ludzi w smoki, ponoć białe w celu nagrodzenia ich dobrych uczynków, a czarne jak klątwę lub nieśmieszny żart. Jest teoria, że robiły to, żeby dopilnować równowagi w przyrodzie. Smoki jako element powiązany z ogniem, nie mogły tak po prostu zniknąć z powierzchni ziemi. To wywołałoby straszne konsekwencje i odczuły by to wszystkie stworzenia, nawet ludzie. Dlatego też mity przekazują, że smoki nie wyginęły tylko się ukryły najciemniejszych i najgłębszych lasach. Ale to tylko takie tam legendy, ponieważ nikt nigdy nie znalazł dowodu na ich dalsze istnienie. To dumne i lojalne stworzenia, które mają świetną pamięć i polegają głównie na swoich instynktach. Ciągnie je do świecących się przedmiotów takich jak złoto, biżuteria czy kryształy i brylanty lub nawet jakieś błyszczące śmieci. Żywią się głównie większymi zwierzakami, jak krowy, owce, jelenie czy niedźwiedzie. Są też bardzo silne, szybkie i zwinne, niemal niezniszczalne, dzięki łuskom, które pokrywają prawie całe ich ciało. Każda łuska jest twardsza od diamentów, więc żadna strzała czy miecz się przez nią nie przebije. To po prostu niemożliwe.

- To jakim cudem niby wyginęły, z rąk ludzi? - spytał Bakugo, przerywając drugiemu chłopakowi.

- Nawet smoki mają swoje słabe punkty. Zrań je w skrzydła, a nie będą mogły odlecieć, odetnij ogon, a stracą zmysł równowagi i chodzenie oraz latanie będzie dla większości niemożliwe. Pozbaw go łap, a na ziemi będzie bezbronny, bo nie będzie potrafił chodzić ani złapać ofiar, przez co prawdopodobnie umrze z głodu. Jednak to ostatnie jest niewykonalne. Ale są sposoby, żeby je zabić lub unieszkodliwić. - wyjaśnił książę.

- To okropne. Całe życie potrafić latać, a nagle stracić to przez ranę w skrzydle czy odcięty ogon. - powiedział Katsuki, niemal wzdrygając się na samą myśl.

- Tak, to przerażająca perspektywa. W jednej chwili władać niebem, widzieć wszystko z góry, a w następnej stracić to na zawsze. Okaleczone smoki definitywnie nie miały przed śmiercią, łatwo. - dodał Eijiro.

- Z góry... Wyżej niż jakikolwiek szczyt... - westchnął Bakugo, nadal próbując to sobie wyobrazić.

- Tak, magiczna wizja. - potwierdził Kirishima przyglądając się blondynowi z rozmarzeniem, który natychmiast wziął się w garść jak to dostrzegł.

- Cóż dziękuję, za informacje. - powiedział Katsuki, wracając do swojej chłodnej maski, błyskawicznie kierując się do drzwi, czując się głupio, że dał się tak łatwo wyprowadzić z równowagi.

- Katsuki, czekaj. - rozkazał czerwono-włosy, łapiąc go za rękę, nagle będąc tuż obok niego.

- Tak? - spytał Bakugo, starając się zignorować deszcze jakie go przeszyły, w momencie, kiedy Eijiro go złapał.

- Dlaczego... Czy ty i Izuku jesteście parą? - zapytał wprost Kirishima, wpatrując się w twarz blondyna.

- Co?! Niby skąd ci to w ogóle do głowy przyszło?! - spytał zaskoczony Katsuki, tracąc po raz drugi tej rozmowy swoją chłodną maskę opanowania, przez niedowierzanie.

- Jesteście bardzo blisko, macie dla siebie przezwiska, znikacie razem w ciągu dnia... - zaczął wymieniać czerwono-włosy z czymś w głosie, czego blondyn nie potrafił nazwać.

- Nie! Znamy się praktycznie od zawsze, ten idiota jest bardziej dla mnie jak irytujący przemądrzały brat! Ble... W życiu, bym się w nim nie zakochał ani nie związał. - Bakugo aż się wzdrygnął na samą myśl.

- To, dlaczego mnie nienawidzisz? - zapytał Eijiro smutno, wyglądając jak kopnięty szczeniaczek.

Katsuki zesztywniał. Nie spodziewał się takiego pytania, ze strony czerwono-włosego. Chociaż po tym jak Bakugo się zachowywał w stosunku do niego, było to do przewidzenia, że Kirishima może wyciągnąć takie właśnie wnioski. Blondyn nie wiedział co powiedzieć. Mógł coś wymyślić, obrazić Eijiro i liczyć, że ten znajdzie sposób na zerwanie zaręczyn, bez wszczynania wojny. Katsuki naprawdę chciał to zrobić, ale wtedy spojrzał w te czerwone jak jego własne oczy, które wpatrywały w niego z takim smutkiem, że Bakugo nie potrafił znaleźć odpowiednio wrednego komentarza. Nie potrafił też ułożyć ani jednej spójnej myśli z jakiegoś powodu. W końcu zdecydował się powiedzieć część prawdy, żeby tylko wydostać się z tego pomieszczenia, byle dalej od drugiego księcia i tych dziwnych wyrzutów sumienia.

- Nie nienawidzę ciebie, a przynajmniej nie bardziej niż większości otaczających mnie osób. - powiedział rozważnie układając słowa blondyn, próbując wydostać rękę z uścisku wyższego.

- To w takim razie, dlaczego mnie unikasz i ignorujesz? - dociekał książę.

- Mam swoje powody, które nie powinny cię obchodzić. - warknął zirytowany Katsuki, wyrywając nareszcie dłoń z uchwytu Kirishimy.

- Cóż... Cieszę się, że mnie nie nienawidzisz. - powiedział z uśmiechem czerwono-włosy, a Bakugo spojrzał na niego jak na idiotę.

- Jesteś naprawdę dziwny. - stwierdził Bakugo.

- Możliwe. - potwierdził Kirishima, wciąż się uśmiechając.

Nie będąc dłużej powstrzymywanym Katsuki opuścił pomieszczenie.

- Katsuki! Jeszcze jedno! - krzyknął za nim Eijiro.

- No co? - jęknął blondyn, który naprawdę miał już dość kontaktów społecznych na ten dzień.

- W sumie dwie rzeczy. Po pierwsze, tu masz książkę, z której możesz się czegoś jeszcze dowiedzieć o smokach. A po drugie, lepiej dziś już nie wychodź z zamku. - powiedział czerwono-włosy.

- Dlaczego? - spytał ciekawy Bakugo.

- Jest pełnia. Różne dziwne rzeczy dzieją się w takie noce. Wiesz, magia i tak dalej. - stwierdził z nieszczerym uśmiechem Eijiro i sam ruszył w drugą stronę korytarza, nareszcie zostawiając blondyna samego z myślami. 

WięzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz