Rozdział 12

106 12 0
                                    


Bakugo szedł ostrożnie obok olbrzymiej bestii, która co chwila sprawdzała czy Katsuki nadal za nią podąża. W międzyczasie smok zdążył go całego obwąchać, raz niemal przyprawiając go o zawał, ponieważ gad nagle odwrócił się i przysunął pysk tak szybko, że blondyn nie zdążyłby zareagować, po czym uważnie niczym pies węszył przez moment, po czym jak nigdy nic wrócił do dalszej wędrówki wzdłuż wzniesienia, oddalając się od lasu. Katsuki na początku zamarł, dopiero po dłuższej chwili ruszając za czerwonym gadem. Sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy, a książę już bez wahania krzyczał na zwierzaka, przy każdym jednym, grożąc mu, ale ani razu nie wyciągając miecza.

Blondyn poczuł, że jest głodny koło południa, jednak kontynuował wędrówkę, aż nie zaczęło mu burczeć w brzuchu i głód zaczął mu odrobinę dokuczać. Pamiętając swoje raczej marne śniadanie, jak każde od czasu zamieszkania w Riotemis, nie było to nic bardzo dziwnego. Jedzenie było smaczne, ale Katsuki nie miał apetytu przez większość czasu, siedząc przy stole rodziną królewską, z której pochodził jego narzeczony.

- Czekaj durna jaszczurko, muszę coś zjeść. - rzucił Bakugo.

Wtedy też smok, zatrzymał się i zaczął z zainteresowaniem przyglądać się blondynowi, który sięgnął do torby szukając czegoś do zjedzenia. Jednak jedynym co znalazł było pojedyncze jabłko, w które, po wzruszeniu ramionami, się wgryzł, ruszając dalej. Kiedy zjadł już owoc, dotarli na, jak się okazało, miejsce docelowe. Smok znacznie przyśpieszył wchodząc do jaskini ukrytej pomiędzy skałami, na które Katsuki miał drobne trudności się wdrapać i przedrzeć.

Jaskinia ku zdziwieniu księcia nie robiła się ciemniejsza im dłużej szli. Pozostawała jasna, aż do zakrętu, za którym Bakugo zrozumiał, dlaczego ściany były rozjaśnione blaskiem i jaskinia pozostawała naświetlona na tyle, że mógł bez problemu widzieć co się w niej znajduje.

- Kryształy. - westchnął zaskoczony blondyn, rozglądając się dookoła.

Całe słupy różnych, kolorowych kryształów odbijały światło wpadające przez bardzo odległy w górze sufit, przez który blondyn widział spokojnie niebo. Katsuki sapnął z zaskoczenia, gdy towarzyszący mu smok, chuchnął ogniem z jego paszczy sprawiając, że cała grota zaczęła lśnić niczym diamenty, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy i tworząc wrażenie, że otoczenie Bakugo znajduje się w prawdziwym raju, jak z pięknej bajki lub wyobraźni dziecka.

Zwierzak spokojnie się mu przyglądał, po czym przeszedł tuż pod naturalne okno w suficie i kręcąc się moment niczym pies, położył się i zaczął wygrzewać w promieniach wpadającego słońca. Katsuki w tym samym momencie podszedł do skalnych ścian, całych pokrytych w napisach i malowidłach, gdzie tylko nie było drogocennych kamieni. Pismo pokrywające ściany, przetarte i rozmazane przez czas, było całkowicie obce blondynowi, który nigdy nawet nie widział czegoś podobnego do tych znaków, więc o przeczytaniu nie było mowy. Zamiast więc próbować je rozszyfrować skupił się na malowidłach.

Większość z nich przedstawiały smoki. Duże, małe, z rogami, bez nich, latające w powietrzu i bawiące się na ziemi, czerwone, czarne, zielone, złote i niebieskie, a nawet różowe. A przy smokach małe ludziki ze skrzydłami i większe postacie z kreskami po bokach głowy, oraz kreskowe ludziki z ogonami w wodzie. Bakugo zgadywał, że są to kolejno wróżki, elfy i syreny.

Wyglądało, że wszystkie stworzenia w jakiś sposób współistniały w harmonii. Blondyn podszedł do następnej sceny, gdzie na obrazku pojawiły się czarne i szare kreski z patykami, które jak się domyślał przedstawiały ludzi z mieczami. Magiczne stworki wydawały się ciekawe nowoprzybyłych, jednak ci zaczęli je atakować i nagle na malowidłach zaczęła przeważać barwa czerwona, która podążała za czarnymi ludzikami, zabijającymi białe i żółte wróżki, zielone i brązowe elfy, niebieskie i różowe syrenki oraz czerwone i pomarańczowe smoki.

WięzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz