Neito miał dość tych wszystkich wrzeszczących ludzi i swojego starszego zarozumiałego brata. Wymknął się ukradkiem wiedząc, że jego nieobecność nawet jeżeli zostanie zauważona, pozostanie zignorowana. Przecież jest tylko księciem, po co on w ogóle na spotkaniu królewskim, skoro on jest tylko opcją zapasową. Kimś kto zajmie tron, jeżeli jego głupi brat i kochana babcia umrą, a tego nie chciał. Nawet dla Misuno, który uprzykrzał mu życie od zawsze.
Zrezygnowany ruszył do ogrodu, gdzie nie będzie nikogo poza ogrodnikami i będzie miał ciszę i spokój. W spokoju przemierzał alejki pełne przepięknych kwiatów zasadzonych jedynie by cieszyć oko przechodzących. Trochę jak on, będący dodatkiem do swojego brata, uwydatniając jego blask. Zamyślony wszedł do sadu, tuż za głównym ogrodem błądząc między drzewami, kiedy wpadł na osobę właśnie zaskakującą z drzewa, przewracając blondwłosego księcia na ziemię.
- Przepraszam, nie chciałem! O wasza wysokość? Najuniżeniej przepraszam, za moje roztargnienie. - usłyszał Monoma, chwilę przed przyjęciem wyciągniętej w jego stronę dłoni, pomagającej mu wstać.
- Nic się nie stało. - zapewnił książę, dopiero rozpoznając w drugiej osobie chłopaka z dworu Riotemis, który wcześniej się na niego gapił jak na bóstwo. Ten również go rozpoznał o czym świadczyły jego nerwowe tańce i gorączkowa gestykulacja wokół niższego księcia.
- Naprawdę przepraszam, wasza wysokość. Czy nic waszej wysokości się nie stało? Czy zawołać kogoś? Albo... - zaczął się plątać spanikowany Kaminari.
- Nic mi nie jest, na serio. Poza tym mów mi Neito, bo to dziwne uczucie, kiedy cały czas mi wysokościujesz. - oznajmił Monoma machając ręką.
Na tym dworze prawie nikt nie zwracał się do niego inaczej niż "książę" lub po imieniu i zachowanie drugiego chłopaka, było o tyle trudniejsze do rozczytania. Robił to z szacunku czy kpił? Odpowiedź książę mógł poznać tylko zbliżając się do zmieszanego młodzieńca.
- Oczywiście wasza... książę Neito. Denki Kaminari, do twoich usług. - przedstawił się blondyn z czarnym pasmem we włosach, kłaniając się w pas i niemal się przewracając od gwałtowności tego ruchu.
- Powiedz Denki, czy przy swoim księciu też się tak zachowujesz? - spytał rozbawiony książę.
- Nie, książę, ale Eiji, to mój przyjaciel od bardzo dawna. Znaczy, chodziło mi o to, że nie chcę ciebie książę urazić swoim typowym zachowaniem - wyznał chłopak z zarumienionymi policzkami, unikając wzroku szlachcica.
- Cóż to przykre, ponieważ chciałem cię poznać, ale skoro masz zamiar udawać, kogoś kim nie jesteś... - powiedział Neito doskonale wiedząc, że bawi się młodzieńcem, ale ten zapewniał mu rozrywkę i był całkiem w jego typie.
- Nie! Bardzo chętnie byłbym sobą, jeżeli wasza wysokość by tak wolał. - odpowiedział na to spanikowany Kaminari, który nie miał pojęcia jakim cudem rozmawia z najwspanialszą istotą na ziemi, zachowując się coraz idiotyczniej, a książę wciąż z nim rozmawiał.
- Zdecydowanie bym wolał. A poza tym już mówiłem, że nazywam się Neito, Denki. Czy chciałbyś mi towarzyszyć w spacerze? - zapytał Monoma, błagając w myślach o pozytywną odpowiedź.
- Z największą przyjemnością książę Neito. - odpowiedział dworzanin Riotemis, uśmiechając się szeroko, a książę poczuł, jak zaczyna mu się robić odrobinę cieplej.
- Opowiedz mi coś o sobie Denki. - poprosił książę, ruszając alejką z blondynem u boku, uśmiechając się słodko.
- Nie jestem zbyt interesującą osobą, książę. Jestem jedynakiem, moi rodzice są rycerzami w armii królewskiej, a ja mieszkam w pałacu jako członek dworu księcia Kirishimy od kiedy tylko pamiętam. Potrafię odrobinę grać na lutni. Mam problemy z koncentracją i czasami znikam w myślach nawet podczas wciągających rozmów. Na pewno książę ma dużo ciekawszy opis. - powiedział zawstydzony Denki, rozważając jak bardzo głupia była jego nadzieja na zbliżenie do tego anioła, skoro nawet nie potrafił znaleźć czegokolwiek interesującego o sobie.

CZYTASZ
Więzy
FanfictionKsiążę Katsuki Bakugo już w wieku dziecięcym został zaręczony z księciem Eijiro Kirishimą w celu połączenia królestw i utworzeniu potężnego sojuszu. Obecnie w dniu dwudziestych pierwszych urodzin wyrusza do ojczyzny swojego przyszłego małżonka, gdzi...