Rozdział 1

176 13 10
                                        

16 lat później.

- Kacchan wstawaj! Dziś twój wielki dzień. - usłyszał, jeszcze znajdujący się na granicy snu blondyn, cichy głos niedaleko niego.

- Spadaj Deku i daj mi spokój. - wymamrotał Katsuki, obracając się na bok, mając zamiar iść dalej spać.

Drugi chłopak nie miał jednak zamiaru wykonywać polecenia księcia i zamiast wyjść z pomieszczenia, odsłonił ciężkie czerwone zasłony wpuszczając mnóstwo światła do komnaty. Blondwłosy skrzywił się czując promienie słoneczne na powiekach i obrócił się na drugi bok, jednocześnie przykrywając kołdrą swoją głowę. Zwykle Deku położyłby się obok następcy tronu opowiadając wszystkie dworskie najnowsze plotki, aż następca tronu się dobudzi i łaskawie wstanie, ale dziś nie miał na to czasu. Podszedł więc, spokojnie do łoża Bakugo i szybkim ruchem wyrywał mu pościel z rąk

- Deku, mówiłem spadaj! - krzyknął blondyn z wściekłością, siadając na posłaniu.

- Musisz się już ubierać, królowa i król zażądali abyś dziś zjadł śniadanie w ich towarzystwie. - powiedział niewzruszony zielonowłosy młodzieniec, podając Katsukiemu przygotowane wcześniejszego dnia, przez pałacową służbę ubrania.

- Nigdzie nie idę. Ani na śniadanie, ani w żadną podróż, a tym bardziej na żaden ślub z jakimś paniczykiem! - oznajmił książę, kładąc się z skrzyżowanymi ramionami, ignorując wyciągnięty w jego stronę strój.

- Kacchan, leżenie tu nic nie zmieni i tak w końcu będziesz musiał wyjść. A księciu Kirishimie, przynajmniej spróbuj dać szansę, gwarantuję, że to cię nie zabije. - próbował przemówić do rozsądku przyjacielowi, Izuku.

Izuku Midoriya, przez Bakugo nazywany Deku, był doradcą i sługą blondyna, a jednocześnie jego jedynym prawdziwym przyjacielem. Znali się od dzieciństwa, kiedy mama zielonowłosego pracowała w zamku, a on nie mając co robić zaczął spędzać czas z wybuchowym dziedzicem tronu w jego wieku, mimo jego nieznośnego zachowania. Z czasem jednak chłopcy się polubili i zostali przyjaciółmi, a gdy Deku dorósł zaczął pracować razem z mamą w pałacu, żeby móc więcej czasu spędzać z przyjacielem. Katsuki awansował go na swojego doradcę, nie chcąc na tym stanowisku żadnego starego i chciwego dyplomaty, a jego rodzice niechętnie się zgodzili, doskonale wiedząc jakie stosunki z innymi osobami ma ich syn.

Spora część ludzi bała się wybuchowego i agresywnego następcy tronu, a inni licząc na korzyści związane ze znajomością z nim, próbowała się do niego zbliżyć. Nieskutecznie. Katsuki miał zaskakująco dobrą intuicję, jeżeli szło o ludzi go otaczających. Chociaż ułatwiało mu osąd, że w Sandae ludzie dzielili się wyłącznie na te dwie kategorie. Miał również bardzo silą determinację, był nieugięty i nieustępliwy, co pomagało mu w różnych przygodach, w które wciągał zielonowłosego, ale wręcz szkodziło w codziennym życiu i jego relacjach z innymi ludźmi.

Książe niechętnie spojrzał na piegowatego przyjaciela i wzdychając ciężko wstał z posłania sięgając po naszykowane ubrania.

- Zgoda, ale to nie oznacza, że polubię tego frajera. I kto wybierał ten strój klauna? - zapytał blondyn, krzywiąc się podczas oglądania przygotowanego stroju.

- O nic więcej nie proszę Kacchan. To królowa wybierała, bo musisz się odpowiednio prezentować przed przyszłym mężem. Jakby ubranie miało ci pomóc, go do siebie przekonać. - wymamrotał ostatnią część zdania cicho Izuku, chichocząc pod nosem.

- Co powiedziałeś głupi Deku?! - spytał Katsuki, doskonale słysząc co powiedział jego przyjaciel.

- Prawdę, Kacchan. Masz kwadrans, aby się ubrać i zejść na śniadanie. Po śniadaniu wyruszamy w drogę. - oznajmił zielonowłosy opuszczając komnatę następcy tronu, żeby samemu przygotować się do podróży i jeszcze zdążyć odwiedzić grób matki.

WięzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz