Rozdział 4

128 15 2
                                    

  

  Katsukiego obudziły jasne promienie słońca, wpadające przez niezasłonięte okno. Młodzieniec nie potrafiąc wrócić do krainy sennych marzeń postanowił wstać z łóżka, po czym zaczął się odrobinę przeciągać, aby pozbyć się sennego otępienia ze swoich myśli i mięśni. Ten właśnie moment wybrał książę Kirishima, który chcąc nawiązać lepsze stosunki z blondynem, szybko i cicho pukając do drzwi jego komnaty, po czym natychmiast wszedł do środka. Nie wiadomo, który z nich był bardziej zaskoczony.

Bakugo wtargnięciem intruza, czy Eijiro mający okazję dokładnie przyjrzeć się całej sylwetce blondyna w stroju Adama.

I chociaż czerwono-włosy nie był z tego powodu dumny, wykorzystał okazję, aby podziwiać swojego narzeczonego, jak go matka natura stworzyła. To Katsuki pierwszy wysilił swój zaspany jeszcze umysł, żeby coś zrobić.

- Napatrzyłeś się już? - spytał niby obojętnie blondyn krzyżując ramiona na piersi, ignorując denerwujące ciepło jakie czuł na policzkach.

- Co? A tak! Znaczy nie! Nie, nie o to mi... Przepraszam! - mieszał się zdenerwowany książę, nie odrywając wzroku od chłopaka, pilnując jednak, żeby pozostał powyżej jego szyi, zmuszając całą swoją siłę woli do niespoglądania niżej.

- Nikt cię nie nauczył, że się puka zanim się wejdzie? - zapytał Katsuki czując się lekko rozbawiony, zachowaniem drugiego, mimo wciąż palącego go zawstydzenia.

- Pukałem. - zauważył słusznie Eijiro, na swoją obronę.

- Wtedy czeka się jeszcze na zaproszenie do wejścia. - podsumował Bakugo, łapiąc pierwsze ciuchy jakie leżały w jego skrzyni i powoli przechodząc do łazienki, pozostawiając czerwono-włosego w komnacie.

Ignorując gościa w sypialni, blondyn powoli zaczął się ogarniać i ubierać, przygotowując się na kolejny męczący dzień, spędzony najprawdopodobniej w towarzystwie księcia Riotemis, ku niezadowoleniu Katsukiego.

W końcu jednak załatwił wszystko, co musiał i należało opuścić łazienkę oraz spotkać się z, w co Bakugo nie wątpił, wciąż oczekującym księciem. Eijiro siedział przy oknie obserwując góry widniejące na horyzoncie z jakąś dziwną tęsknotą, której książę Sandae nie potrafił zrozumieć. Kiedy blondyn wszedł z powrotem do sypialni, Kirishima natychmiast wstał i odwrócił się w jego stronę z uśmiechem. Katsuki miał ochotę uderzyć stojącego przed nim mężczyznę i zetrzeć mu z twarzy ten jego zdaniem fałszywy uśmieszek.

- Dzień dobry, jak się spało? - zapytał uprzejmie czerwono-włosy.

- W porządku. - mruknął oszczędnie Bakugo, wzruszając ramionami. To, że koszmary nie dręczyły go całą noc uznawał za wielki sukces.

- Jeszcze raz przepraszam, za wcześniejsze... najście. I miałem zamiar zapytać czy nie zechciałbyś się wybrać ze mną i moimi przyjaciółmi, do pobliskiego miasteczka? - spytał Kirishima, a Katsuki nie wiedział co ma powiedzieć.

Nie miał najmniejszej ochoty na spędzanie czasu z narzeczonym, ale drugą opcją było samotne spędzenie dnia w ogromnym pałacu, gdzie czułby się ciągle obserwowany. Zresztą, jeśli miał w przyszłości tu zamieszkać, przydałoby się wiedzieć jak dotrzeć do różnych miejsc. To wszystko przeważyło nad niechęcią do drugiego księcia.

- Kiedy wyruszamy? - spytał tylko blondyn wyszczerzonego Eijiro.

***** ***

Wyruszyli zaraz po śniadaniu, na którym na szczęście lub nieszczęście Bakugo, nie było pary królewskiej. Oznaczało to, że siedział przy stole ze swoim narzeczonym i jego przyjaciółmi. Izuku także się do nich dosiadł i wszyscy rozmawiali wesoło, opowiadając o swoich przygodach, w pobliskich lasach i dalszych terenach. Jedyną milczącą osobą, był Katsuki, który spokojnie jadł śniadanie, organizując w głowie wyprawę w zakazane góry.

WięzyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz