VIII. Na północ od "Nokturnu"

656 34 0
                                    

Skończył pracę o trzeciej po południu, kupił bajgla i teleportował się na Portobello Road. Był sporo za wcześnie, ale postanowił wykorzystać ten czas na zebranie myśli. Zastanawiał się też, dlaczego Draco wybrał na miejsce spotkania akurat Targ Staroci. Odpalił kolejnego papierosa i zaczął analizować wczorajsze przeszukanie w Dworze Malfoy'ów.

Nie spodziewał się, że aż tak zareaguje na wizytę w tym miejscu. Wydawało mu się, że towarzyszyć mu będą jedynie własne koszmary związane z walką, śmiercią Zgredka, czy torturami Hermiony. Tymczasem po wczorajszej kontroli domu Draco, czuł coś jeszcze: współczucie, żal, pustkę. Nie wiedział, czy było to związane z widokiem Narcyzy, opuszczonego i przerażającego dworu, czy może z Draco, jego dawnym wrogiem, człowiekiem o którym w ostatnim czasie myślał coraz częściej.

Zatopiony w myślach obserwował, jak kobieta w kolorowej chustce, próbuje utargować chociaż kilka pensów na plecionym dywanie, który oglądała z każdej strony pod światło, a jej kilkuletni synek z nudów, zaczął wczołgiwać w obszerne zwoje materiału. Przy sąsiednim stoisku z porcelaną, para małżonków wybierała zastawę do nowego domu, opowiadając sprzedawcy o kolorystyce ich jadalni. Harry zaciągał się dymem, słuchając rozmowy o dekorowaniu wnętrz i nagłemu poruszeniu przy sąsiednim straganie, gdzie matka nie mogła odnaleźć swojego brzdąca, zanoszącego się coraz głośniej śmiechem wewnątrz jednego z dywanów.

Harry parsknął pod nosem, gdy malec wreszcie wynurzył się z czeluści plecionego materiału i znowu zniknął - tym razem w ramionach tulącej go matki. Potter uśmiechnął się wyrzucając peta i w tym samym momencie zauważył idącego w jego stronę blondyna z baru, w którym od razu rozpoznał Dracona. Malfoy znów użył eliksiru wielosokowego, ale Harry już tego nie skomentował, tylko przywitał go skinieniem głowy i podążył za nim w mniej tłoczną część targu.

- Co to za miejsce? - zapytał Harry.

- Na tyle mugolskie, żeby móc spokojnie porozmawiać - rzucił Draco nie zatrzymując się.

- Mogłeś wpaść na Grimmauld Place.

- Nie chciałem się wpraszać - mruknął Malfoy.

- Od kiedy jesteś fanem niemieckiej literatury? – zapytał go Harry, gdy wreszcie zatrzymali się w jakimś zaułku. Malfoy spojrzał na niego wyniośle, a po chwili uniósł kąciki ust i syknął:

- Mógłbyś przeczytać. Główny bohater ma na imię Harry.

I z satysfakcją obserwował zaskoczoną minę, całkowicie zbitego z tropu Pottera.

- Pomyślałem - zaczął Malfoy - że chciałbyś wiedzieć o kilku sprawach...

- Jakich konkretnie? – zapytał Harry, którego serce wyczyniało teraz nagłe i niespodziewane młyńce.

Draco rzucił wokół nich Muffliato i powiedział wolno:

- Wiem, że nie wszyscy śmierciożercy postanowili odwiesić swoje maski – zaczął, a Harry poczuł nagły ciężar w klatce piersiowej, którą natychmiast wypełnił tytoniowym dymem. Spojrzał na swojego rozmówcę i zachęcił go do kontynuowania.

- Mam informacje o kilku wyznawcach Czarnego Pana, którzy zamierzają kontynuować jego wizję.

Harry zamyślił się i po chwili zapytał:

- Dlaczego mi to mówisz?

Malfoy zmieszał się:

- Myślałem, ze jako auror jesteś zainteresowany takimi ruchami – powiedział – ale widocznie się myliłem – dodał sucho.

- Chodzi o to, że mogłeś powiedzieć to przy Billu – wyjaśnił szybko Harry, a Malfoy poruszył się niespokojnie, spuszczając wzrok:

- Ta sprawa wymaga dyskrecji. Im mniej osób o tym na razie wie, tym lepiej... ale jeśli nie chcesz się tym zająć, to zrozumiem...

Po zakończeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz