XI. Mistrz i uczennica

687 39 1
                                    

Po śniadaniu dyrektor zapowiedział krótkie zebranie nauczycieli, więc zanim udała się na lekcje z Gryfonami, razem z Minerwą McGonagall i resztą kadry pospieszyła do gabinetu Snape'a. Na miejscu nauczyciele dowiedzieli się, że w najbliższych dniach, Hogwart odwiedzi nie kto inny, jak Theodor Smith, wybitny czarodziej, wynalazca Eliksiru Słodkiego Snu i kilku innych, równie znanych mikstur.

Dyrektor zapowiedział, że Mistrz Eliksirów zostanie w zamku przez kilka dni, podczas których da pokaz swoich umiejętności, a także zwiedzi Szkocję. Severus poprosił kolegów o zaopiekowanie się gościem, a gdy zaczęli się rozchodzić na lekcje, spojrzał szybko w stronę Hermiony i powiedział:

- Granger, zostań jeszcze chwilę.

Hermiona, która na wieść o przybyciu legendy świata czarodziejów, dosłownie promieniała, nie kryjąc entuzjazmu przeszła przez gabinet i usiadła na przeciwko dyrektora, który pozostawał za swoim biurkiem i właśnie utkwił w niej badawcze, przenikliwe spojrzenie.

- Słucham Profesorze? - zapytała uradowana wizją rozmowy, z twórcą najbardziej znanych receptur.

- Theodor zgodził się udzielić Ci lekcji specjalizacyjnej - powiedział spokojnie Snape, a Hermiona o mało nie podskoczyła w miejscu.

- To wspaniale Profesorze! - krzyknęła - dziękuję! - powiedziała wstając. On również wstał, ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Hermiona z trudem powstrzymała się, żeby nie rzucić mu się na szyję. Zamiast tego podążyła w stronę drzwi i w progu odwróciła się obdarzając go szerokim uśmiechem.

Przez ułamek sekundy, wydawało jej się, że zaraz go odwzajemni, ale zamiast tego pożegnał ją i podszedł do myślodsiewni.

***

Przez następne dni o mało nie unosiła się ze szczęścia, trudno było jej się skupić na prowadzonych lekcjach, a tym bardziej na własnej nauce. Pomimo tego całymi popołudniami zatapiała się w książkach, co chwilę wpadając w panikę, czy dobrze wypadnie przy słynnym czarodzieju.

Pogrążyła się w nauce tak bardzo, że w przeddzień jego przyjazdu przegapiła kolację, a od książek nie oderwał jej nawet Harry, który bez zapowiedzi pojawił się w jej kominku. Poprosiła tylko po raz kolejny z rzędu, żeby przełożyli rozmowę i wróciła do swoich notatek, ksiąg i niezliczonych zwojów pergaminu.

Rano obudziła się z okropnym bólem w plecach, siedząc przy stole z twarzą zanurzoną w opasłej księdze "Eliksirów medycznych dla zaawansowanych". Przerażona spojrzała na zegarek i pognała do łazienki wziąć szybki prysznic i uczesać włosy. Nie patyczkowała się, tylko użyła najlepszych kosmetyków, by uzyskać efekt chociaż trochę zbliżony do fryzury z Balu Bożonarodzeniowego na swoim czwartym roku nauki w Hogwarcie.

Wyciągnęła z szafy nową, granatową sukienkę i po kilku dodatkowych minutach poświęconych na makijaż pognała do Wielkiej Sali. Śniadanie już się rozpoczęło, a ona przyciągnęła wiele zaciekawionych spojrzeń. Emmanuel Jones ruszył w jej stronę proponując kawę i komplementując jej wygląd, a dyrektor został przez nią przyłapany na kilku dłuższych spojrzeniach. Zajęła się tostami, ale pomimo tego, że już od dawna nic nie jadła, zupełnie nie czuła apetytu. Wzięła łyk soku i zdawkowo odpowiedziała na kilka pytań zadanych przez nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, który z uwagi na rychłe pojawienie się sławnego gościa, postanowił podzielić się własnymi sukcesami zawodowymi. Hermiona wmusiła w siebie twa tosty i popiła je dużą ilością soku, po czym zerwała się z miejsca i pospieszyła na pierwsze lekcje.

Po zajęciach, na których zupełnie nie mogła się skupić, razem z uczniami udała się do Wielkiej Sali, żeby przywitać gościa.

Theodor Smith okazał się wysokim, opalonym i bardzo przystojnym czterdziestolatkiem. Przez styl wypowiedzi i ton głosu, Hermionie w pierwszej chwili skojarzył się z Gilderoyem Lockhartem, ale skarciła się, gdy tylko czarodziej dał praktyczny pokaz swoich umiejętności, bijąc na głowę oszusta, z którym miała zajęcia na drugim roku.

Po zakończeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz