IV. Bohaterowie i złoczyńcy

673 35 4
                                    

Spojrzał w lustro i wygładził włosy, co oczywiście nic nie dało, bo nigdy go nie słuchały. Działka, którą przed chwilą przyjął, na moment zawróciła mu w głowie, więc przytrzymał się umywalki, po czym odkręcił kran i przemył twarz zimną wodą. Po kilku minutach, podczas których ktoś dobijał się do pomieszczenia, chwiejnie wyszedł na korytarz. Przy wejściu dostrzegł kilku znajomych, z którymi nie chciał dzisiaj gadać. Wyminął ich i skierował się na parkiet.

Przyćmione światło i ciężkie ostre brzmienia, sprawiły, że na chwilę stracił poczucie czasu. Proszek już działał, barwy zaczęły się rozwarstwiać, muzyka niosła go płynnie, a on tańczył teraz z grupką nieznajomych czarodziejów i czarownic. Ich tatuaże, włosy, stroje, zlewały się w jedno. Zamrugał szybciej, ale to nie pomogło. Nie wiedział z kim tańczy, nie potrafił nawet zrozumieć słów, które kierowali w jego stronę.

Poczuł lekką irytację i narastające pragnienie, więc postanowił udać się w stronę baru. Ta podróż trwała chyba godziny, a gdy wreszcie dotarł, niemal w ostatniej chwili chwycił się stołka barowego i zachwiał. Czyjaś dłoń ochroniła go przed upadkiem. Gdy opanował zawroty głowy spojrzał na mężczyznę, który mu pomógł. Szczupły, jasnowłosy nieznajomy spojrzał na niego ze znajomym złośliwym wyrazem twarzy i wycedził:

- Uważaj Potter.

- Znamy się? – Harry zapytał na tyle uważnie, na ile pozwalał mu na to obecny stan.

Blondyn pochylił się w jego stronę i syknął:

- Niestety.

-Stąd? – zapytał słabo, szukając twarzy rozmówcy wśród rozmytych wspomnień i osób, które poznał wcześniej na dużym haju.

- Nieźle się bawisz Potter. Kto by pomyślał – syknął blondyn, nachylając się w jego stronę, a Harry wreszcie rozpoznał ten głos.

- Nowa twarzyczka Malfoy? – wycedził przez zęby.

- Łyk wielosokowego i zaraz wrócę do swojej postaci, a Ty wygląd mokrego psa masz chyba w genach.

- Spierdalaj pajacu – powiedział Harry, rzucając mu rozkojarzone spojrzenie i próbując wstać.

Ponownie zatoczył się i tym razem wylądował na podłodze, strącając w locie kilka drinków ustawionych na barze.

Zniecierpliwiony barman pochylił się i warknął ostrzegawczo:

- Wypierdalaj do domu Potter.

Harry, który wolno zbierał się z podłogi, odpowiedział, gdzie ma jego rady, a zdenerwowany czarodziej wyciągnął różdżkę i ostrzegł go:

- Jeszcze słowo i Twoja noga więcej tu nie postanie – splunął – i w chuju mam czy jesteś bohaterem narodowym!

-Wyluzuj, już go nie ma – powiedział pojednawczo Malfoy, podchodząc do Harry'ego i wyciągając do niego ramię. Zamroczony Potter nie miał nawet siły go złapać, więc Draco chwycił go mocno i wyniósł na zewnątrz.

***

Gdy stanęli przed drzwiami Grimmauld Place 12, Harry odblokował przejście i pozwolił zaprowadzić się na górę Malfoyowi, który po drodze odzyskał już swoją postać.

- Gdzie? – zapytał, a Harry wyciągnął rękę wskazując drzwi.

Draco położył go na łóżku i po chwili był już przy drzwiach, wtedy usłyszał swoje nazwisko.

- Co tam?

-Chcesz zajarać Malfoy? – zaproponował Harry.

-Nie wystarczy Ci już haju? – zapytał z rozbawieniem Draco, podchodząc do łóżka i spoglądając na swojego szkolnego wroga.

- Tobie też by się przydało trochę rozluźnić ten kołnierzyk – odpowiedział bezczelnie Potter, a Draco automatycznie dotknął idealnie skrojonej koszuli i sztywnego kołnierza przy szyi. Harry zaśmiał się i zaciągnął blantem. Malfoy zawahał się, ale w końcu usiadł obok łóżka, w fotelu zawalonym ciuchami. Harry podał mu papierosa, a ten po krótkim namyśle ujął go w dwa szczupłe długie palce i przybliżył do ust. Bardzo szybko zaniósł się kaszlem, co spowodowało tylko salwę śmiechu Pottera.

- A to Ty byłeś tym niegrzecznym chłopcem – powiedział rozbawiony Harry.

Draco oparł się wygodniej w fotelu i przymknął oczy.

- Czemu się ukrywasz? – zapytał nagle Potter, wypuszczając przed siebie chmurę dymu – przecież uniknąłeś Azkabanu - mruknął.

Draco spojrzał na niego poważnie i w końcu odpowiedział:

- Dobrze wiesz, że mnie nienawidzą. I śmierciożercy i wrogowie Czarnego Pana. Wszyscy po równo. Nawet jeśli nie naplują mi w twarz i to w tym łagodniejszym przypadku, to jestem wrogiem publicznym w całym czarodziejskim świecie - zamyślił się - Ciekawsze jest dlaczego Wybraniec, Chłopiec, Który Ocalił Świat, wygląda jak wilkołak i żyje w melinie.

Ich spojrzenia się spotkały, a Harry, który oparł się o wezgłowie łóżka, powiedział po chwili:

- A jak powinien wyglądać bohater, który już odwalił robotę? – zaśmiał się – myślisz, że zdejmuje pelerynę i co się dzieje? – zapytał podnosząc się na łokciu i podając mu blanta.

Draco zaciągnął się tym razem sprawnej i wolno wypuścił dym.

- Nie wiem... jest jakimś Ministrem Magii, czy chuj wie kim... - powiedział po namyśle.

Harry'ego rozbawiła ta wizja i przez chwilę trząsł się ze śmiechu. Draco przyglądał mu się ze złośliwym uśmiechem na ustach.

- Zawsze myślałem, ze Ty, Weasley i Granger skończycie w Ministerstwie na wysokich stołkach – powiedział.

- Serio? Może Hermiona by się do tego nadawała – zamyślił się Harry.

- Myślałem, że hajtniesz się z Weasley'ówną i zrobisz jej kilka rudych bachorów z błyskawicą – kontynuował zgryźliwie Malfoy, nie spuszczając wzroku z jego twarzy. Harry spojrzał na niego, ale po chwili opuścił wzrok.

- Chyba się do tego nie nadaję – powiedział cicho.

- Do wysokich stanowisk czy do robienia bachorów? – zapytał bezczelnie Malfoy.

- Do jednego i drugiego – odparł Harry, ponownie zaciągając się i popadając w zadumę.

- Koniec ery bohaterów. Nastały najtrudniejsze czasy: monotonia życia – powiedział Malfoy.

- I koniec ery złoczyńców – dopowiedział Potter spoglądając na niego – będę bezużytecznym aurorem – dodał.

- Możesz całkiem sporo jeszcze zdziałać w tej dziedzinie – powiedział Draco z leniwym uśmiechem.

- I mówi mi to osoba, która zawsze uważała mnie za kupę łajna – zaśmiał się Harry.

- Zawsze uważałem że byłeś dobrą dupą – odparł bez zastanowienia Draco, ale gdy zauważył zdziwienie na twarzy Harry'ego, wstał lekko się chwiejąc.

– Twoje zioło źle na mnie działa – mruknął, kierując się w stronę drzwi.

- Mam jeszcze inne rzeczy – powiedział Harry – możesz zostać.

- Wyśpij się, jesteś najebany w trzy dupy – rzucił Malfoy przez ramię. Oparł dłoń na futrynie drzwi i przystanął. Po chwili usłyszał głośne chrapanie i uśmiechnął się pod nosem.

- Dobranoc Potter.



Po zakończeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz