XX. Podpis Księcia

551 32 2
                                    

- Zatrzymali go pod zarzutem zabójstwa Narcyzy Malfoy?! - krzyknął Harry, a zapłakana Hermiona tylko kiwnęła głową - Na jakiej podstawie?... to jest kompletny absurd! - Harry odgarnął włosy z twarzy i po raz kolejny okrążył gabinet dyrektora, a McGonagall i Hermiona spojrzały na niego zrezygnowane.

- Trzeba natychmiast zawiadomić Kingsleya... - powiedział, ale Minerwa zapewniła go, że to była pierwsza rzecz, jaką zrobiła po zatrzymaniu dyrektora.

- Niestety nie otrzymałam od niego żadnej odpowiedzi, a do Ministerstwa i tak możemy udać się dopiero rano - dodała.

- Co oni wyprawiają?! Szukają zupełnie nie tam, gdzie trzeba...najpierw oskarżają Draco, a teraz Snape'a, tymczasem śmierciożercy szaleją w najlepsze - mówił Harry, a Hermiona, która przed chwilą wzięła łyk wody, nagle upuściła trzymaną szklankę i spojrzała na niego z przerażeniem.

Minerwa i Harry podbiegli do niej.

- Hermiono? - zapytał zaniepokojony Harry i dotknął jej ramienia - Co się stało?...

- Harry, oni nie błądzą... - wyszeptała patrząc na niego z szeroko otwartymi oczami. Jej ciało zadrżało, a ona pobladła jeszcze bardziej i w ostatniej chwili chwyciła się stołu, a Harry objął ją i pomógł usiąść. Sam klęknął przy niej i zapytał wolno:

- Co masz na myśli? Miona?!

- Powiedziałeś, że Narcyza nie miała kontaktu z nikim z zewnątrz, a w ich domu nie pojawiali się goście... - Harry kiwnął głową patrząc na nią z uwagą i dalej nie rozumiejąc do czego zmierza - Wychodzi więc na to - kontynuowała Hermiona - że jedynymi osobami, które wchodziły do Dworu Malfoy'ów poza nami, byli aurorzy... Draco rzucał zaklęcia ochronne, ale widocznie ktoś przełamał je, wykorzystując kontrolę domu. Śmierciożercy, w tym osoba która zamordowała Narcyzę, musieli przeniknąć do Ministerstwa Magii. To jedyne sensowne wytłumaczenie - spojrzała na nich z przerażeniem.

Nie odzywali się, w szoku przetrawiając jej słowa, a Hermiona zerwała się z miejsca i podeszła do biurka Snape'a.

- Teraz go mają - powiedziała, czując jak olbrzymi ciężar w klatce piersiowej prawie pozbawia ją tchu - Zdawali sobie sprawę, że nigdy nie dadzą mu rady w żadnej konfrontacji. Że nikt nie zwycięży go w pojedynku ani nie wygra z nim żadnej uczciwej walki. Wiedzieli, że w Hogwarcie nie mają szans... Harry, przechytrzyli nas... są ciągle krok przed nami.

- Dopóki ma różdżkę i pelerynę, wciąż jest nadzieja... - mruknęła Minerwa, a Hermiona z przerażeniem dostrzegła niewidkę leżącą na podłodze za biurkiem dyrektora.

***

- Czy możesz mi objaśnić tok rozumowania Biura Aurorów? - zapytał z jawną drwiną w głosie Severus, a Logan Willins, który siedział przed nim, zmarszczył czoło, wciąż wertując leżące na stole akta. W kącie z notatnikiem w dłoni siedział Bill McCarthy, który spojrzał na obu mężczyzn, wycierając chustką pot z czoła.

- To my zadajemy pytania - mruknął Logan i utkwił wzrok w arkuszu - Czy znałeś - jednak po  chwili odchrząknął głośno i poprawił się - Czy znał Pan Philipa Murray'a? - zapytał, rzucając Severusovi szybkie spojrzenie.

- Tylko z widzenia - mruknął Snape.

- Gdzie był Pan w nocy z 20 na 21 marca, między godziną 23:00 a 2:00 w nocy? - zapytał.

- w Hogwarcie - warknął profesor.

- Czy ktoś może to potwierdzić? - zapytał Willins, zerkając na niego badawczo.

- Byłem w swoim gabinecie, a później poszedłem spać.

- Czy ktoś był z Panem? - mruknął auror.

Po zakończeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz