XXI. Wiceminister

516 30 0
                                    

- Myślisz, że ktoś mu w tym pomógł? - wyszeptała Hermiona wpatrując się w Harry'ego, który siedział na kuchennym blacie i palił kolejnego już papierosa.

- Nie mam pojęcia, ale nawet nie wiesz... jak ciężko było mi wyjść, nie robiąc nic... - powiedział pocierając czoło i patrząc przed siebie - Zostawić go tak... Kurwa...

Milczący Draco, który stał obok Harry'ego wyciągnął rękę i pogładził go po ramieniu.

- Harry! I tak by to nic nie zmieniło - podkreśliła Hermiona z mocą- a w tej sytuacji nie możemy zrobić nic więcej niż powiadomienie mugoli... Mamy już trzy ofiary śmiertelne, a Severus jest tam bez różdżki... - dokończyła załamana, chowając twarz w dłoniach. Po chwili zerwała się na równe nogi, ponieważ duża brązowa sowa prawie rozbiła się o okno.

- Co to? - zapytała, gdy Harry odebrał listy.

- Jutro odbędzie się sprawa... jestem jednym ze świadków - powiedział Harry, a Draco otwierał drugi - identyczny list i wyszeptał:

- Jakim cudem tak szybko?

Hermiona wzruszyła ramionami i powiedziała:

- Widocznie komuś bardzo się spieszy... - po czym dodała zerkając na zegar w kuchni - McGonagall czuwa na korytarzu, powinnam już ją zmienić. Odpocznijcie, a ja udam się do Ministerstwa.

***

Gdy Minerwa teleportowała się do Hogwartu, Hermiona usiadła na jej miejscu i spojrzała na drzwi pomieszczenia, w którym przebywał Snape. Ponieważ jako oskarżony czekał na proces w otwartym całą dobę posterunku aurorów, mogła do woli okupować korytarz.

Obok przechodzili aurorzy, którzy przyglądali się jej badawczo, ale nic sobie nie robiła z ich spojrzeń. Niech wiedzą, że są obserwowani, że Severus nie jest sam. Westchnęła i opadła się o krzesło. Powtarzała w myślach kilka receptur, które obiecała sobie jakiś czas temu opanować do perfekcji. Przy wyliczaniu proporcji wyciągu z nasturcji i skrzeloziela, jej powieki stały się ciężkie i na moment zapadła w coś pomiędzy jawą a snem.

Severus patrzył na nią uważnie i pilnował, żeby nie przegrzała mikstury. Nie potrafiła się skupić  na eliksirze, jej spojrzenie wciąż uciekało do niego. Odłożyła różdżkę i dotknęła jego dłoni.

- Jakim cudem zaangażowałeś takiego słabego śmiecia?

Co on przed chwilą powiedział? Spróbowała skupić  na nim spojrzenie, ale obraz rozmywał się i już nawet nie była pewna, czy Severus jest przy niej.

- Ale zrobił co miał zrobić.

- Czyli zjebać wszystko tak, że nas pogrąży - dotarło do niej, jak przez mgłę.

- Zabiłem tę sowę, więc do kurwy nic nie pogrąży - warknął ktoś, a Hermiona podniosła powieki zamierając w miejscu.

- O ile na jednym liście się skończyło, módl się, bo będziesz skończony.

- Zamknij mordę, szlama ciągle tam siedzi - syknął jeden z mężczyzn, którego głosu nie rozpoznała. Niewiele myśląc zarzuciła na siebie pelerynę i podeszła do ściany, zza której dobiegały głosy.

Jeden z mężczyzn, wysoki, umięśniony blondyn wyjrzał na korytarz, po czym wrócił do swojego towarzysza.

- Masz kurwa szczęście, bo chyba poszła. Ja pierdolę - powiedział z ulgą.

Hermiona wstrzymała oddech i nasłuchiwała dalej. Jednak mężczyźni nic więcej nie mówili, a ona dostrzegła Harry'ego, który zbliżał się do miejsca, w którym stała i ze zdziwieniem odnotował, że jej tam nie ma. Już miała do niego podejść i ukradkiem zawiadomić go o swojej obecności, gdy drzwi do pokoju, w którym było dwóch spiskujących aurorów otworzyły się z impetem i jeden z nich - chudy, wysoki szatyn wyszedł na korytarz, bez słów mierząc Harry'ego wzrokiem. Zaklęciem odblokował przejście do celi Severusa, ale na szczęście już po chwili wyszedł, ponownie zabezpieczając drzwi.

Po zakończeniuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz