Rozdział 15

6.7K 185 111
                                    

DYLAN

Oparłem dłonie o umywalkę, a głowę luźno zwiesiłem w dół. Ciężkie westchnienie opuściło moje usta. Przełknąłem ślinę, a smak goryczy rozpłynął się po moim podniebieniu. Obraz panny Wilson na stałe wyrył się w mojej głowie. Spędziliśmy ze sobą cudownie czas, zapominając o wszelkich barierach między nami. Jednak zderzenie z rzeczywistością miało gorzki smak.

Nie potrafiłem pozbyć się wyrzutów sumienia, które towarzyszyły mi od kilku godzin. Chęć pocieszenia dziewczyny zamieniła się w coś więcej i nie mogłem temu zaprzeczyć. Gdybym nie opamiętał się w tamtym momencie stałoby się coś o wiele gorszego, dlatego cieszyłem się, że miałem chociaż tyle oleju w głowie i siły, aby się odsunąć.

Poczucie odrzucenia w jej oczach bolało mnie bardziej niż powinno. Miałem ochotę ją zatrzymać.

Nie mogłem tego zrobić.

Musiałem skończyć wszystko między nami co wykraczało poza relację nauczyciel-uczennica. Nie miałem szans, aby całkowicie usunąć się z jej życia, ale zamierzałem bardziej się pilnować przy niej.

Poniosłem porażkę szybciej niż sądziłem.

- Jesteś chorym skurwielem. – Warknąłem do swojego odbicia w lustrze. – To twoja uczennica. Ma jedynie siedemnaście lat.

Powtarzałem to jak mantrę, próbując przekonać samego siebie do tych słów.

- Nie zniszczysz jej życia. Jest zbyt młoda i zbyt niewinna. – Bolesna prawda tych słów zakuła mnie w piersi. Zacisnąłem powieki i wziąłem uspokajający oddech. Jeden, drugi, trzeci. – Tylko kilka miesięcy i więcej jej nie zobaczę.

Mdłości zakuły mnie w żołądku. Zdusiłem je w sobie i narzuciłem dresowe spodnie oraz czarną koszulkę na siebie. Musiałem oczyścić umysł.

Po cicho opuściłem rodzinny dom, nie chcąc obudzić rodziców. Świeże powietrze uderzyło we mnie, gdy wyszedłem na zewnątrz. Od razu ruszyłem przed siebie, chcąc zapomnieć o wszystkim co ma związek z dziewczyną, która była dla mnie zakazana.

Wysiłek fizyczny nie pomógł mi się wyzbyć swoich uczuć. Okropne poczucie winy, zawodu i obrzydzenia jedynie się nasiliło.

Panna Wilson miała kruche serce i nie mogłem pozwolić, aby się we mnie zakochała. Złamanie jej serca byłoby moim największym przewinieniem, którego nie mógłbym sobie wybaczyć. Dlatego musiałem działać rozważnie.

Byłem okropnym człowiekiem.

*

Poniedziałek nastał szybciej niżbym chciał. Z bolesnym skurczem w żołądku wszedłem do szkoły, rozglądając się po korytarzu. Kilkoro uczniów stało pod ścianą i rozmawiało. Wyłapałem w grupce osób pannę Wellington, która uśmiechnęła się szeroko na mój widok.

- Dzień dobry, panie Walker. – Odezwała się piskliwie. W odpowiedzi skinąłem jedynie głową i czym prędzej ruszyłem w stronę gabinetu nauczycielskiego.

Ashton opierał się o blat i odpisywał na wiadomość z błąkającym się na twarzy uśmieszkiem. Uniósł głowę, gdy niezbyt cicho zamknąłem szafkę z dokumentami.

- Ominęła cię niezła impreza, stary. Były takie dwie...

- Świetnie. – Odparłem. Przyjaciel zmarszczył brwi.

- O co ci chodzi? Coś w domu?

- Zmęczyła mnie wczorajsza podróż. – Skłamałem. – A w domu wszystko gra.

- W weekend umówiłem się z Anną i jej koleżanką. Chcesz się wyrwać z domu i do nas dołączyć? Melody jest w twoim typie.

Przegryzłem wnętrze policzka zastanawiając się nad propozycją. Nie miałem najmniejszej ochoty na podwójne randki Asha, ale musiałem się zdystansować uczuciowo od Clary. Spotkanie z inną kobietą mogło mi pomóc.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz