Rozdział 39

2.9K 115 72
                                    

Dylan

Myślałem, że eksploduję, gdy zobaczyłem Clare pod Callanem. Moja dziewczyna była kurewsko przerażona. Nie udało mi się jej ochronić tak, jak obiecałem. To z mojej winy teraz cierpiała. Musiałem odrzucić na bok palące poczucie winy, ponieważ czas nas gonił. Clara miała zamknięte oczy, a bluzkę zerwaną, ukazując jej piersi okryte jedynie cienkim materiałem stanika. Obmacywał ją. Oczy zaszły mi mgłą, gdy ruszyłem na niego. Kątem oka zauważyłem, jak Tristan odciąga pierdolonego Rivere. Na twarzy Callana pojawił się przebłysk strachu, kiedy mnie zauważył. Jednym zwinnym ruchem ściągnąłem go z ciała Clary i zacząłem okładać pięściami. Cichy głos w głowie podpowiadał mi, abym go zabił i przysięgam, że właśnie tego chciałem.

Nie wiem, ile czasu zajęło mi dojście do siebie. W pomieszczeniu panował hałas, a wokół rozbrzmiewały krzyki. Ktoś mnie szarpnął, ale nie zwróciłem na to uwagi. Ręce miałem w krwi tego bydlaka. Miał krwawić za to, co jej zrobił.

- Dylan. – Cichy szept przedarł się przez krzyki.

Poczułem na ciele jej wzrok. Niewidzialna siła przyciągała nas do siebie, więc spojrzałem na nią. Gula uformowała się w moim gardle na jej widok. Dopiero teraz mogłem się jej dokładnie przyjrzeć.

Leżała bezbronna na plecach, a jej ręce nadal znajdowały się nad jej głową, jakby Rivera nadal ją przytrzymywał. Twarz miała zakrwawioną oraz opuchniętą. Przełknąłem ślinę i szybko zamrugałem, gdy poczułem piekące łzy pod powiekami.

W jednej chwili znajdowałem się jakiś metr od niej, a już po chwili kucałem przy jej bezwładnym ciele. Delikatnie dotknąłem jej policzka, a z moich ust wyrwał się szloch. Po chwili wstrzymywane łzy przezwyciężyły barierę i się uwolniły. Najdelikatniej jak potrafiłem, podniosłem ją i posadziłem sobie na kolanach, przytulając do piersi.

- Już wszystko dobrze, najdroższa. – Wyszeptałem. – Już wszystko dobrze. – Wtuliłem twarz w jej włosy. Czekałem na znak od ludzi Willy'ego, że mogę ją stąd zabrać. Clara przez cały czas mi się przyglądała.

Nie chciałem wypuścić jej z ramion. Martwiłem się o nią. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby...

Nie mogłem nawet o tym myśleć.

W pomieszczenie rozbrzmiał wystrzał. Wiedziałem, co oznaczał.

- Możesz już zabrać dziewczynę. – Krzyknął jakiś mężczyzna. Poczułem, jak Clara wiotczeje w moich ramionach. Spanikowany wstałem z nią i pognałem do wyjścia, gdzie już na nas czekali. Willy otworzył mi drzwi do samochodu.

- Lou zajmie się policją. – Powiedział Ryan, po czym ruszył z piskiem opon.

Nie odrywałem wzroku od mojej małej. Była piękna.

Złość się we mnie gotowała, gdy widziałem ją w takim stanie. Delikatnie dotknąłem jej policzka.

- Musisz wytrzymać jeszcze trochę, kochanie. – Szepnąłem zdławionym głosem. – Zaopiekuję się tobą, przysięgam. – Po tych słowach nachyliłem się i musnąłem jej czoło.

- Wyzdrowieje. – Powiedział cicho mój przyjaciel. – Za kilka minut będziemy w szpitalu. – Nieznacznie pokiwałem głową.

Patrzyłem na Clare. Nie powinienem był jej opuszczać. Powinienem był znaleźć inne rozwiązanie, aby ochronić ją przed nimi wszystkimi.

Callan zginął.

Podczas szamotaniny próbował wyrwać broń jednemu z towarzyszących nam ludzi. Willy go zastrzelił. Callan wykrwawił się na miejscu. Żałuję tylko, że zginął tak szybko.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz