Rozdział 5

7.4K 211 131
                                    

- Pojedziemy w weekend na zakupy? – Zatrzymałam się w pół kroku, odwracając w stronę mamy. Uniosłam jedną brew do góry, spoglądając w jej oczy. – Spędzimy razem trochę czasu.

Zaskoczyła mnie tym. Nie pamiętam kiedy ostatni raz, kobieta chciała spędzić ze mną czas, porozmawiać. Chyba zdumienie było wypisane na mojej twarzy, ponieważ podeszła do mnie z lekkim uśmiechem i położyła dłoń na ramieniu.

- Będzie fajnie. – Namawiała dalej. – Kupimy ci jakąś sukienkę na urodziny ojca. Morganowie mają przyjść.

Niemal przewróciłam oczami. Oczywiście.

- To dopiero za dwa miesiące. – Uśmiechnęłam się blado. – Jest jeszcze dużo czasu.

- Minie szybciej niż myślisz. – Pogładziła mnie po włosach. – A znalezienie odpowiedniej sukienki może zająć trochę czasu.

- To tylko sukienka.

- To aż sukienka. – Zrobiła oburzoną minę. – Kiedyś lubiłaś się stroić. Może wróciłabyś do swojego starego stylu? Wyglądałaś ślicznie.

Patrzyła na mnie wyczekująco. Dobrze wiedziała, dlaczego zaczęłam się ubierać, chcąc zakryć swoje ciało.

- Lubię mój obecny strój. – Powiedziałam. Brunetka zrobiła naburmuszoną minę. – Ale jeśli tak ci na tym zależy, to możemy pójść poszukać razem tej sukienki.

- Świetne. – Humor jej się wyraźnie poprawił. Klasnęła w dłonie. – Umówię nas od razu do fryzjera!

Jęk niezadowolenia wyrwał się z moich ust.

- Była mowa tylko o zakupach.

- Masz piękne włosy, ale mogłabyś o nie zadbać, Claro. – Powiedziała. – Pogadamy o tym później. Idź do szkoły, bo się spóźnisz.

Wiedziałam, że i tak postawi na swoim. Niechętnie wyszłam z domu, nie wiedząc, że dzisiejszy dzień okaże się jednym z gorszych.

*

- Tutaj jesteś. – Nina objęła mnie, zrównując ze mną kroku. Posłałam blondynce, radosny uśmiech, zmierzając w stronę klasy od francuskiego.

- A gdzie miałabym być? – Spytałam, unosząc brew do góry. Dziewczyna przewróciła oczami.

- Zawsze jesteś pierwsza w szkole, a dzisiaj przyszłaś przed samym dzwonkiem.

- Mama mnie zagadała przed wyjściem. – Stwierdziłam.

- Mhm. – Mruknęła, przybierając minę, która mogła świadczyć o kłopotach. – Co robisz w sobotę?

- Idę na zakupy. – Skrzywiłam się, spoglądając na nią. – Czemu pytasz?

- A wieczorem?

- Nie wiem. – Nina uśmiechnęła się szerzej. – Nic nie kombinuj.

- Wiesz co. – Sapnęła oburzona. – Nic nie kombinuję!

Przewróciłam oczami, zajmując stałe miejsce w sali. Dziewczyna zrobiła to samo, nie spuszczając ze mnie uważnego spojrzenia.

- Mów. – Zaczynało mnie wkurzać to jak się mi przygląda.

- W sobotę jest impreza w starych magazynach.

- I? – Ściągnęłam brwi. Dziewczyna zmrużyła oczy. – Nie idę.

- Idziesz.

- Nie.

- Nawet nie próbuj. – Nakierowała na mnie czubek paca wskazującego. – Idziemy i już. Mam zamiar się świetnie bawić ze swoją nową przyjaciółką.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz