Rozdział 2

7.9K 221 74
                                    

Syknęłam z bólu, gdy tylko zdołałam otworzyć oczy. Do mojej sypialni przez odsłonięte okna wpadały promienie słoneczne. Spróbowałam się poruszyć, ale zakończyło się to głośnym jękiem wypadającym z moich ust. Siedziałam oparta o drzwi. Nie byłam w stanie zmienić pozycji, ponieważ z każdym wykonywanym ruchem moje ciało przeszywał promieniujący ból. Przymknęłam powieki próbując wyrównać przyśpieszony oddech. Po kilku minutach odpłynęłam.

Ze snu wybudził mnie dźwięk otrzymanej wiadomości. Z trudem zdołałam się przeczołgać w stronę łóżka, na które w następnej kolejności się wdrapałam. Odnalazłam swój telefon, który był zakopany w pościeli i odczytałam SMS-a od mamy.

Mama: Dzwoniłam do szkoły. Zawiadomiłam dyrekcję, że się rozchorowałaś i nie będzie cię do końca tygodnia.

Odetchnęłam z ulgą. Będę miała nieco więcej czasu na przygotowanie się do sprawdzianu z matematyki. Nie chce zawieźć pana Walkera. Dał mi szansę i nie zamierzam jej z marnować.

Jest też drugi powód. Nie muszę wracać do szkoły po wczorajszym nieprzyjemnym incydencie. Nie wiem czy dałabym radę ponownie znieść takie poniżenie.

Około jedenastej przeniosłam się z ziemi na łóżko i włączyłam Teen Wolf. Oglądałam ten serial już kilka razy. Moją ulubioną postacią był Stiles. Mimowolnie myślami powędrowałam w stronę mojego nauczyciela. Jest najprzystojniejszym mężczyzną jakiego w życiu widziałam. Ale nadal był moim nauczycielem. Nie powinnam o nim rozmyślać w ten sposób. Był nauczycielem. Poza tym nigdy nie zwróciłby uwagi na kogoś takiego jak ja. Mógłby mieć każdą kobietę.

Ja nawet nie jestem pewna czy udałoby mi się do niego zbliżyć.

*

Cały dzisiejszy dzień przeleżałam w łóżku z książkami. Spędziłam mnóstwo czasu próbując zrozumieć materiał. Nie wiem czy uda mi się to poprawić. Byłam beznadziejna.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwi frontowych. Matka miała wrócić z pracy dopiero za godzinę, więc jedyna osoba, która mogła to być to ojciec. Moje ciało się spięło. Nie zregenerowało się jeszcze po wczorajszej awanturze. Nadal z trudem się poruszałam.

Dobiegło mnie skrzypnięcie schodów na korytarzu. Przełknęłam ślinę, wyczuwając bolesną gulę w gardle. Wpatrywałam się w klamkę od drzwi jakbym czekała na ścięcie.

Moje serce stanęło, gdy się poruszyła, a już po chwili do pokoju wszedł ojciec chwiejnym krokiem. Był pijany. Znowu. Spojrzałam na niego. Włosy miał potargane, a guziki w koszuli były nierówno zapięte. Gdy jego wzrok spoczął na mnie uśmiechnął się kpiąco i zrobił krok w moją stronę. Śledziłam każdy stawiany krok, czując jak krew odpływa mi z twarzy.

- Mam nadzieję, że przemyślałaś swoje zachowanie i będziesz posłuszna. – Spuściłam wzrok na drżące dłonie. – Spójrz na mnie.

Jego ostry głos podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Niechętnie podniosłam wzrok, spotykając spojrzenie ojca.

- Zapomniałaś języka w gębie?

- Nie. – Mój głos zadrżał. Mężczyzna zmrużył powieki. – Będę posłuszna.

Pokiwał głową wyraźnie zadowolony. Zaczęłam drapać skórki wokół paznokci.

- Dobrze, że zrozumiałaś. – Podszedł krok bliżej. Teraz jego nogi stykały się z moim łóżkiem. Nachylił się w moją stronę. Wzięłam drżący oddech, próbując opanować puls. Wyczułam duszący zapach alkoholu. – Takie dziwki jak ty muszą znać swoje miejsce.

Oczy mnie zapiekły. Powstrzymałam cisnące się do ujścia łzy i przegryzłam wnętrze policzka. Ściskałam tak mocno, że już po chwili wyczułam metaliczny posmak krwi w ustach. Benjamin przez chwilę wpatrywał mi się w milczeniu. Następnie nie dodając nic więcej cofnął się i opuścił mój pokój, trzaskając drzwiami.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz