Dylan
Krew wrzała w moich żyłach. Palce zacisnąłem na zmiętolonej karteczce, próbując nad sobą zapanować. Dzieliły mnie sekundy od wybuchu. Wtedy przeniosłem wzrok na brązowe oczy, które wpatrywały się we mnie. Pozwoliłem, aby mnie pochłonęły w swoją otchłań. To sprawiło, że moje ciało się rozluźniło, a oddech wrócił do normy. Clara patrzyła na mnie niewinnie, lekko speszona. Moja słodka, niewinna panna Wilson.
W klasie panowała cisza po wcześniejszym zdarzeniu. Gdy tylko sobie przypomnę, co było na tym okropnym liściku, nachodzi mnie ochota, aby rozpieprzyć Riverę. Sprawić, aby błagał moją Clare o przebaczenie.
Dojście do siebie zajęło mi chwilę. Gdy to nastąpiło, zadzwonił dzwonek na przerwę. Uczniowie powoli zaczęli opuszczać salę, aż w końcu zostałem sam z panną Wilson. Dziewczyna przystanęła niepewnie przed biurkiem, zaciskając palce na pasku od torebki. Nerwowo rozglądała się po pomieszczeniu, unikając mojego wzroku.
- O co chodzi? – Jej głos lekko zadrżał, gdy się odezwała.
- Panno Wilson... - Zacząłem, spoglądając na nią. Czułem silną potrzebę, aby się o nią zatroszczyć. Dopilnować, aby nigdy więcej nie uroniła ani jednej łzy. - ...chciałbym ci pomóc. Nikt nie ma prawa cię obrażać, Claro. Nie pozwalaj na to.
Przełknęła ślinę, wzruszając ramionami.
- Nic się takiego nie stało. To tylko głupie żarty, panie Walker. – Wyjaśniła. Skrzywiłem się na te słowa.
- To nie są żarty. – Powiedziałem sucho. Dziewczyna skuliła się w sobie i od razu pożałowałem tonu, jakiego użyłem. Nie chciałem jej przestraszyć. – Nie okłamuj mnie. Widziałem, że ledwo wstrzymywałaś łzy. Jesteś ofiarą, Claro. Nie mogę tego tak zostawić i dobrze o tym wiesz.
- Nie jestem żadną ofiarą. – Warknęła. – Widocznie na to zasłużyłam. Proszę, przestać się w to mieszać, bo żadna krzywda mi się nie dzieję.
Brzmiała tak pewnie, że byłbym skłonny uwierzyć w jej słowa. Ale jej oczy mówiły wszystko. Nigdy nie widziałem takiego spojrzenia. Rozpacz i odrzucenie było, aż nazbyt widoczne. Poczułem, jakby wyrwano mi serce. Clara Wilson nie zasłużyła, na to, co ją spotyka. Pokręciłem głową, wzdychając.
- Musisz to zrozumieć. Jako twój nauczyciel nie mogę nie zareagować, gdy jestem świadkiem znęcania się nad uczniem. – Ściszyłem głos. – Nie mogę patrzeć na to, jak cię traktują, Claro. Proszę, pozwól sobie pomóc.
- Niech pan to ignoruje, jak reszta nauczycieli z tej placówki i da mi święty spokój. To co się dzieje w moim życiu, to tylko i wyłącznie moja sprawa. Nie potrzebuję i nie chcę żadnej pomocy. – Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, powodując ucisk w moim sercu. Dziewczyna uniosła drżącą dłoń do zarumienionego policzka i starła ją gwałtownie. – Proszę. – Dodała ciszej. Błagalny ton sprawił, że zadrżałem. Clara odwróciła się na pięcie i ruszyła do drzwi. Nie mogłem jej pozwolić wyjść, nie teraz, gdy była w rozsypce. Podniosłem się gwałtownie z fotela i zbliżyłem. Była tak pochłonięta ucieczką, że nawet nie zwróciła na mnie uwagi. Zanim zdążyła dotknąć klamki, chwyciłem ją za łokieć i szarpnięciem odwróciłem w swoją stronę. Clara zderzyła się z moją klatka piersiową, a ciche westchnienie opuściło jej usta.
Pogładziłem delikatnie jej plecy, bojąc się, że gwałtowniejszy ruch ją spłoszy. Poczułem, jak zacisnęła drobne dłonie na połach mojej marynarki.
- Nie rozumiesz, Claro. Obserwowanie tego, sprawia, że i ja cierpię. Nie potrafię stać z boku i się temu przyglądać. – Wyszeptałem, wzmacniając uścisk. – Nawet nie chodzi, o to, że jestem tylko twoim nauczycielem. Po prostu nie potrafię zrezygnować z walki o twoje dobro. Zasługujesz na to, aby cały świat padł ci do stóp.

CZYTASZ
Beauty and the Beast
RomanceClara Wilson miała idealne życie. Kochających rodziców, przyjaciółkę, każdy zabiegał o jej względy. Wszystko się zmieniło, gdy wyciekło do internetu nagranie z jej udziałem. Została ofiarą i nie potrafiła się przeciwstawić swoim oprawcom. Do czasu...