Rozdział 37

2.7K 123 48
                                    

Dylan

Nie odrywałem wzroku od domu. Naszego domu. Bębniłem palcami o kierownicę, próbując się uspokoić. Słońce powoli zachodziło, a ja od dwóch godzin się nie ruszyłem. Nie mogłem odkładać tego w nieskończoność. Gdy wybiła godzina osiemnasta, mój telefon się rozdzwonił. Na oślep po niego sięgnąłem, a zobaczywszy imię Clary, coś boleśnie ścisnęło mnie w sercu.

- Słucham? – Starałem się, aby mój głos brzmiał sucho.

- Tak się martwiłam. – Jej głos drżał. – Kiedy będziesz?

- Niedługo. – Zerknąłem na dom. – Musiałem coś załatwić.

- Odgrzeję ci obiad.

- Nie kłopocz się, Claro. Będę do dwudziestu minut.

Rozłączyłem się, zanim zdążyła odpowiedzieć. Przymknąłem powieki i oparłem czoło o kierownicę. Tak wiele miało się zmienić. Musiałem podjąć decyzję, która miała nas zniszczyć, ale nie miałem wyjścia.

Dopiero po dziewiętnastej odważyłem się opuścić samochód. Ruszyłem przed siebie, ale każdy kolejny krok był dla mnie bolesny. Słyszałem dudnienie swojego serca.

- Co się stało? – Clara pojawiła się niemal od razu. Spojrzałem na jej piękną twarz, a wyrzuty sumienia zżerały mnie od środka. Z całych sił powstrzymywałem się, aby nie wziąć jej w ramiona i ochronić przed całym światem. Pragnąłem, tylko aby była bezpieczna.

Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz, stokrotko.

- To koniec. – Odparłem, nie chcąc tego przedłużać. W jednej sekundzie z jej twarzy odpłynęły wszystkie kolory.

- Koniec czego? – Spytała. Tylko jedna myśl trzymała mnie przy tym, aby postępować zgodnie z planem. Ona.

- Nas. – Te słowa pozostawiły nieprzyjemny posmak w moich ustach.

Wybacz mi, najdroższa.

- Co ty wygadujesz? Nie żartuj sobie.

Spojrzała mi w oczy. Mógłbym przysiąc, że usłyszałem dźwięk łamanego serca. Tylko nie wiedziałem, do którego z nas należało.

Zrobiłem krok w jej stronę. Chciałem jej dotknąć. Chciałem zapamiętać dotyk jej skóry, bo nie wiedziałem, czy kiedykolwiek znów będzie mi dane to poczuć.

- Nie żartuję.

- To przez to, że Ashton nas nakrył?

Spojrzałem w jej piękne oczy, starając się, aby nie mogła nic wyczytać z moich. Mimowolnie wyciągnąłem rękę w jej stronę, ale ona się cofnęła, kręcąc przy tym głową.

- Nie planowałem tego. – Kolejny cios. – To zaszło za daleko.

Moja Clara się nie odzywała. Łzy spływały po jej policzkach, a rozpacz powoli pochłaniała ją całą.

- To nawet nie miało przyszłości, wiesz o tym. – Każde wypowiedziane w tej chwili przeze słowo było okrutnym kłamstwem. – Musimy iść dalej.

- D-dlaczego? – Jej głos się załamał. – Dlaczego pozwoliłeś, żebym się w tobie zakochała? – Zacisnąłem dłonie w pięści, powstrzymując się przed chwyceniem jej w ramiona.

- To miała być tylko odskocznia. – Proszę, nie wierz w moje słowa.

- Byłam tylko zabawką?

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz