Rozdział 4

7.7K 201 87
                                    

DYLAN

Od godziny wpatrywałem się w ekran telewizora. Wziąłem łyk piwa, próbując zrozumieć dlaczego do cholery zgodziłem się na te korepetycje. Jakbym miał mało na głowie. Z westchnieniem przeczesałem palcami włosy.

Tak naprawdę podjąłem tą decyzję pod wpływem impulsu. Nie przemyślałem tego dobrze, a teraz nie mam jak się wycofać.

Jestem idiotą.

Czuję ucisk w sercu na wspomnienie jej reakcji na moje słowa. Gdy powiedziałem, że doceniam jej starania, pierwszy raz widziałem na tej niewinnej twarzy, szczery uśmiech. Wyglądała tak, jakby nigdy wcześniej nie usłyszała takich słów.

Pokręciłem głową. Przeczuwam kłopoty. Właśnie przez taką sytuację musiałem zmienić otoczenie. Muszę uważać, nie mogę pozwolić sobie na popełnianie tych samych błędów.

Panna Wilson to zagadka. Nie powinienem nawet o niej myśleć. Ale ostatnio robię to niemal cały czas. Nie potrafię wymazać z pamięci jej twarzy.

Pomogę jej, a potem nasze drogi się rozejdą. Nie mam innego wyjścia.

*

- Wychodzimy dzisiaj do Jerrego? – Spytał Ashton, gdy przekroczyłem próg pokoju nauczycielskiego. Zerknąłem na niego, wyciągając z szafki sprawdziany dla uczniów.

- Dzisiaj nie mogę. – Odparłem.

- Ostatnio też tak mówiłeś. – Wtrącił z niezadowoleniem. – Pamiętasz Molly?

- Te od dużych... - Nie dokończyłem, pani Martin weszła do pomieszczenia, posyłając nam przyjazne uśmiechy.

- Dokładnie ta. – Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy przyjaciela.

- Co z nią?

- Wpadliśmy na siebie ostatnio w sklepie. Pomyślałem, że moglibyśmy wyskoczyć gdzieś razem, zaprosiłaby jakąś swoją koleżankę. – Niebezpieczny błysk pojawił się w oczach Asha.

- Nie skorzystam. – Chwyciłem papiery do ręki, pragnąc znaleźć się już w klasie. – Ale baw się dobrze, jestem pewien, że dziewczyny dobrze się tobą zajmą.

- Tobie też przydałaby się odrobina zabawy. – Burknął pod nosem. – Kiedy ostatnio...

- Nie interesuj się tym, Ash. – Przerwałem mu. W ostatnim czasie nie miałem czasu na spotkania z chętnymi kobietami, powoli zaczynało mi to doskwierać, byłem sfrustrowany seksualnie. – Nie masz czasem dzisiaj jakiś zastępstw?

- Nie. – Uśmiechnął się szeroko. – Wyluzuj, stary. Nie mówię tego, żeby ci dokuczyć. Po prostu ostatnio się przepracowujesz i pomyślałem, że taka miła odskocznia, dobrze by ci zrobiła.

- Dzięki, ale jestem zmuszony odmówić. – Westchnąłem. – Muszę iść na zajęcia.

Skinąłem głową Lindzie, wychodząc z pokoju. Uczniowie już czekali pod salą. Zająłem miejsce przy biurku, rozglądając się po młodzieży. Mój wzrok mimowolnie powędrował w stronę ławki, w której zazwyczaj siedzi panna Wilson, które teraz było zajęte przez dziewczynę z równoległej klasy.

Gdy w pomieszczeniu zapanowała cisza, sprawdziłem obecność, podając numery zadań do rozwiązania. Poprosiłem pierwszą osobę z listy do tablicy, a sam odpłynąłem myślami. Nie wiedziałem jak zorganizować dodatkowe lekcje z panną Wilson. Musiałem wymyślić sposób, dzięki któremu dziewczyna lepiej zrozumie materiał. W czerwcu jej rocznik pisze egzaminy końcowe, więc zostało nam kilka miesięcy, jednak mam nadzieję, że szybciej uda mi się zakończyć nasze korepetycje.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz