Epilog

6.8K 215 61
                                        

KILKA LAT PÓŹNIEJ

Clara

- Mamo! – Krzyknęła Dina z drugiego pokoju. Udałam, że nie słyszę. Odkąd nasze dzieci urosły, stały się strasznie niegrzeczne. – Mamo!

- Co się tutaj dzieje? – Spytał Dylan, gdy wszedł do domu. Pokręciłam mu głową, niemo pokazując, że nie mam pojęcia, o co znowu poszło.

- Tato! – Dzieci rzuciły się na Dylana.

- Dave i Dex zabrali moją zabawkę! – Powiedziała płaczliwie Dina.

- Nieprawda! – Krzyknęli jednocześnie.

Chłopców dzieliła mała różnica wieku i byli swoimi najlepszymi przyjaciółmi. Chociaż dokuczali siostrze za każdy razem, to nie miałam wątpliwości, że zawsze staną za nią murem. Dina była oczkiem w głowie moich mężczyzn.

- Chłopcy. – Westchnął mój mąż. Dzieci spuściły głowy. – Oddajcie siostrze zabawkę.

- Dobrze, tato. – Odezwał się najstarszy.

- Cześć, stokrotko. – Objął mnie od tyłu. – Jak się czujesz?

Musnął ustami mój bark. Pożądanie rozkwitło w moim podbrzuszu. Cholera, w ciąży podniecał mnie najmniejszy dotyk.

- Mdłości już ustały. – Cicho westchnęłam, gdy pogładził mój dość spory brzuszek.

Z Dylanem zaczęliśmy produkować dzieci na potęgę. Kilka miesięcy po urodzeniu Dexa, zaszłam w drugą ciążę. A po dwóch latach od porodu na świecie pojawiła się Dina. Cóż, a za kilka dni miał pojawić się nowy członek naszej rodziny. Na razie nie znamy płci. Chcieliśmy mieć niespodziankę.

- To bardzo dobrze. – Zjechał pocałunkami na moją szyję. – Może wyjdziemy dzisiaj wieczorem? Twoja mama ucieszyłaby się, gdyby mogła spędzić czas z wnukami.

Z mamą znalazłyśmy wspólny język i teraz dogadywałyśmy się jak nigdy przedtem. Po rozwodzie z ojcem wyprowadziła się do cioci Elizabeth. Chciała być blisko mnie i wnuków.

- To brzmi jak dobry plan. – Wyszeptałam. Dylan zaśmiał się i skubnął moją skórę na nagim ramieniu. – Jak było w pracy?

- Dzieciaki nie chcą się uczyć, ale jakoś sobie z nimi poradzę.

- Z nami też sobie poradziłeś. – Nawiązałam do swojej byłej klasy w liceum.

- Przyjazd do Fremont był najlepszą decyzją w moim życiu. 

*

- Dex znowu dostał jedynkę. – Powiedział Dylan, gdy byliśmy w samochodzie.

Jęknęłam.

- Ma dziesięć lat. Jakim cudem zgarnia tyle złych ocen?

- I to z tabliczki mnożenia. – Burknął. – Bez urazy, kochanie, ale nasze dzieci talent do matematyki odziedziczyły po tobie.

- Ej! – Warknęłam i uderzyłam go w ramię. – Byłam dobra z matmy.

- Jasne. – Przewrócił oczami. – Mam nadzieję, że chociaż nasza brzoskwinka odziedziczy to po mnie. – Uśmiechnął się, zerkając na mnie. – Nie mogę się już doczekać.

- Tak, ja też.

*

Nadzy leżeliśmy przytuleni do siebie w łóżku. Nasze nogi były ze sobą splecione. Całowałam męża po klatce piersiowej Westchnęłam cicho, gdy zjechał dłonią na mój pośladek.

- Uratowałaś mnie. – Wyszeptał w ciemność. – Bez ciebie byłbym niczym. Ty sprawiłaś, że zacząłem żyć.

- Ty też mnie uratowałeś. Pokazałeś, że mogę być szczęśliwa. Że zasługuję na to.

- A jesteś szczęśliwa? – Spytał na pozór obojętnie, ale wiedziałam, że wyczekuje mojej odpowiedzi.

- Przy tobie zawsze. Dałeś mi swoją miłość i nasze dzieci. Udowadniasz mi każdego dnia, jak bardzo mnie kochasz, Dylanie. Niczego więcej nie potrzebuję.

- Kocham cię, pani Walker.

- A ja kocham pana, panie Walker. 

***

Instagram: autorka_innywymiar

Twitter: Innywymiar1

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz