Rozdział 6

7.8K 208 169
                                    

Clara

Zerknęłam na zegarek, który wskazywał kilka minut po siódmej. Z westchnieniem zwlekłam się z łóżka, marząc o tym, aby z powrotem się w nim znaleźć.

Do czarnych jeansów dobrałam czerwony golf. Moje włosy żyły dzisiaj własnym życiem, więc zdecydowałam się na zebranie ich w kucyka. Gotowa zeszłam na dół, ciesząc się chwilą samotności. Mama nie wróciła jeszcze z pracy, a tata już wyszedł.

W kieszeni zawibrował mój telefon. Uśmiechnęłam się na widok wiadomości od Niny.

Od Nina: Będę czekać pod szkołą.

Wzięła sobie za punkt honoru, trwanie przy mnie w szkole. Czułam jak żółć podeszła i do gardła na wspomnienie wczorajszego dnia. Najchętniej zaszyłabym się w pokoju i już z niego nie wychodziłam, ale pan Walker ma racje. Nie mogę im dać satysfakcji. Dlatego postanowiłam spędzić dzisiejszy dzień tak jak zawsze.

W drodze do szkoły, powtarzałam sobie w myślach, że jestem ponad to.

Tak bardzo chciałam w to wierzyć.

Chciałam wierzyć, że wszystko jest z jakiegoś powodu.

Że w końcu będzie lepiej.

Z daleka dostrzegłam złote włosy nowej przyjaciółki. Gdy do niej podeszłam, rzuciła się w moje ramiona, mocno obejmując. Zaciągnęłam się słodkim zapachem perfum, co pozwoliło mi się rozluźnić.

- Ślicznie wyglądasz, Claro. – Skomplementowała mnie. Uniosłam słabo kąciki ust, ponieważ nie przywykłam do komplementów. – Gotowa?

W jej głosie rozbrzmiała nuta zmartwienia. Pokiwałam głową, lekko speszona.

- Nie mogę wiecznie się chować. – Odparłam z pewnością w głosie.

- Moja dziewczyna! – Klasnęła w dłonie, a po chwili pociągnęła mnie w stronę wejścia. – Niech tylko jakaś szmata spróbuje cię obrazić, a przekona się kim jest Nina Maxwell.

Zaśmiałam się, rozbawiona jej bojową postawą.

- Już im współczuję. – Sarknęłam.

- W Chicago chodziłam na sztuki walki. – Puściła mi oczko.

- Ty?

- Tak! – Ucieszyła się. – Mój brat mnie zapisał kiedyś na samoobronę, żebym była wstanie się obronić, gdyby zaszła taka potrzeba. Na tym świecie jest dość szaleńców. – Przewróciła oczami. – I spodobało mi się to na tyle, że zapisałam się jeszcze na inne zajęcia.

Przez myśl mi przeszło, że również mogłabym spróbować.

- Tutaj jeszcze nie znalazłam żadnej szkółki, ale za miastem ponoć jest coś. Może, gdy dostanę samochód będę mogła tam się zapisać. – Wzruszyła ramionami.

- Mogłabym pójść z tobą? – Wypaliłam.

- No jasne! Razem będzie nam raźniej. – Uśmiechnęła się, gdy weszliśmy w zatłoczony korytarz.

Wszystkie pary oczu skierowane były na mnie. Przez moment miałam ochotę uciec stąd z płaczem, ale przegryzłam wargę, próbując zebrać się do kupy. Hardo uniosłam głowę, patrząc prosto w oczy, znienawidzonej przeze mnie grupce.

Maya, Adriana, Cole i Tyler, stali oparci o szafki i patrzyli na mnie szyderczo. Uniosłam kąciki ust, gdy spojrzenia moje i rudowłosej się zderzyły.

Byłam pewna, że to oni wpadli na ten obrzydliwy pomysł.

- Zaraz im... - Zaczęła Nina, czerwieniejąc na twarzy. Złapałam ją za ramię, gdy zrobiła krok do przodu.

Beauty and the Beast Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz