2 DZIEŃ 1

540 27 3
                                    

Co jest kurwa? Nie sądziłam że książka się przyjmie peepoHappy :)
* Greogry Montanha *

Leżałem jeszcze na sali obserwacyjnej bo i tak czy siak nie mogłem wyjść, a lekarze po prostu zostawili mnie, abym sobie odpoczywał w obecności innych funkcjonariuszy leżących na kolejnych łóżkach. Jednak za bardzo nie interesowało mnie to, tylko zastanawiałem się co w jakiej sytuacji znajduje się Erwin. Byłem w 100 procentach pewny że został porwany, a moje myśli mnie nigdy nie mylą.
Na moje nieszczęście z moich aktualnych przemyśleń wyrwał mnie głos Jerry'ego, który dopiero co się wybudzał..

- C-co się dzieje? Gdzie jesteśmy? - pytał, ledwo co poruszając głowa

- W szpitalu - odpowiedziałem, cały czas patrząc się na sufit - Zostaliście postrzeleni a ja pozbawiony chodzenia...

- Jak to pozbawiony, nie masz nóg pod kołdrą?! - krzyknął tak, że przez gwałtowny ruch, zwinął się z bólu

- Spokojnie, będę chodzić ale za jakiś czas - rzekłem - Więc.. muszę tutaj trochę spędzić niestety.. Kurwy jebane, zabrały Erwina..

- Kto? - podpytał

- Jacyś zamaskowani faceci, a wątpię że to jego jacyś koledzy, bo gdyby byli nie wbili by mu substancji odurzających - wytłumaczyłem logicznie - Z reszta.. na pewno go znajdę.. tylko potrzebuje.. trochę.. czasu - powiedziałem ledwo co, bo byłem strasznie obolały i przemęczony - W końcu.. on mi pomagał to ja jemu również..

* Pov Erwin *

Chyba jakieś pół godziny po tym jak wszyscy się wybudzili i zaczęli drżeć ryje na obecną sytuację, miałem już ich serdecznie dosyć i po prostu modliłem się aby w końcu wynieśli mnie od tej bandy szaleńców. Mimo że kocham moją grupę znajomych, czasami naprawdę mnie wkurwiali jak w tym momencie. Najbardziej jednak był to Carbonara, który jak zwykle marudził i oskarżał mnie o to że tutaj jesteśmy.

- Możesz ty sie obudzić?! - krzyknąłem, w końcu po kolejnym jego wyzwisku w moją stronę - Myśl logicznie chłopie! Zostaliśmy  porwani, a ty myślisz że to moje wygłupy! Ludzie do nas celują z karabinów, w każdej chwili mogą ci odstrzelić łeb, a ty osadzasz kogo? Mnie! Kurwa mać wypuście mnie stąd! - mówiłem, puszczając nerwy, które przez ten cały czas zachowywałem dla siebie

- Cisza! - usłyszałem dosyć niski głos niedawno znajdującego się w pomieszczeniu mężczyzny, który przedstawił się jako szef, ubranego podobnie do ochroniarzy, ale zamiast czarnej maski miał czerwona (Nie to nie jest Red jak coś) - Czego się wydzieracie, głowa pęka..

- Może dla tego że jesteśmy tutaj przetrzymywani wbrew naszej woli! - odpowiedział wkurzony Speedo

- Właśnie - przytaknął Carbonara - Wypuść nas i będziemy kwita

- Nie! - odkrzyknal - Będziecie tutaj siedzieć do waszej usranej śmierci

- Ale ja nie chcę tak wcześnie umierać - odezwał się Dia - Erwin, zrób coś no..

- Co ja mogę?! - zapytałem logicznie - Jestem związany i lekko odurzony tak samo jak wy wszyscy!

- Mówiłem cisza! - krzyknął ponownie "szef" - Teraz moi pracownicy ponownie wstrzyknął wam substancje, a ja później  wytlumacze wam wszystko jak przestaniecie się wydzierać i się uspokoicie - oznajmił, kiwając głowa w stronę swoich znajomych, którzy powolnym krokiem zaczynali do nas podchodzić

- Spierdalaj ode mnie! Erwin! - wrzasnął w moją stronę znowu Garscon - Oni chcą mi zrobić krzywdę..

- No co ty nie powiesz - odpowiedziałem ironicznie - Kurwa, jesteśmy zakładnikami, a nie na herbatce u znajomych w Uwu Cafe! - po raz kolejny się wydarłem

- Ehh, będzie ciężko.. - westchnął mężczyzna z żółtą maska, kładąc dłoń na twarzy

- Nawet nie podchodź bo użyje moich zdolności - wypowiedział Albero

- Których nie masz - dokończyłem

Chwilę później poczułem nieprzyjemne wkłucie w moją prawa rękę, lecz mój wzrok przeniósł się na złotą róże w doniczce, która stała na drewnianym, trochę zniszczonym stoliku, a obok niej jakaś szklana pokrywa ze złota rączka, a jeszcze dalej - pluszowego misia, który wydawał mi się znajomy.. Wtedy przypomniała mi się jedna sytuacja związana z Gregorym.
------------------------------------------------------------

- Kurwa panowie! - odkrzyknąłem z zdereminowanym głosem, kładąc dłonie na okrągłym stoliku w moim biurze na ZS Customs na typowych piątkowych obradach naszej grupy - Weźmy się w garść i znajdźmy go, nie mógł się rozpłynąć!

- Stary, popadasz w paranoję, on nie żyje - westchnął Dia, kładąc mi rękę na ramieniu - Sam odprawiałeś mu pogrzeb, byłeś przy jego ciele, lekarze mówili że nastąpił zgon.. Jakie masz dowody że żyje?!

- Widzę go, jest tutaj z nami - oznajmiłem, podpierając się łokciami o blat i łapiąc się za głowę - Jest z nami, czuje to..

- Zawsze zmarli czuwają, ale w twojej sytuacji, najlepiej będzie chyba iść do psychologa - odparł San

- Kurwa, nie jestem popierdolony, nigdzie nie pójdę do żadnego.. - w tym momencie usłyszałem stukanie w drzwi do biura

Niechętnie podszedłem do nich i delikatnie je otworzyłem. Za nich stał przygnębiony Grzesiek, z rękoma założonymi do tyłu, tak jakby coś ukrywał. Popatrzyłem się na niego ze zdziwieniem i chyba wtedy skumał że powinien zacząć rozmowę.

- Cześć, wiem że jest ci smutno.. - odrzekł

- Nawet nie wiesz jak.. - powiedziałem - Czemu on..

- Erwin - mężczyzna wymówił moje imię - Mam dla ciebie mały upominek, który może cię pocieszy, bynajmniej mi to poprawiało humor jak miałem złe dni, ale myślę że teraz tobie bardziej się przyda - oznajmił pokazując mi średnia wielkości paczkę - Otwórz i powiedz czy ci się podoba..

Ostrożnie, zdając sobie sprawę z tego że może być tam wszystko, bo niczego nie mogłem się spodziewać po Montanie, rozwinąłem kokardę i zobaczyłem w kartonie pluszowego, brązowego misia.

- Wiem że Kui mówił do ciebie "kolorowy misiu".. - odparł - Więc postanowiłem dać ci swojego pluszaka, ale takiego basic, aby po prostu poprawiał ci humor przez pewien czas - lekko się uśmiechał - Podoba się?

- Dziękuję Grzesiu, cudowny prezent od cudownej osoby - pod wpływem emocji, chcąc nie chcąc, przytuliłem policjanta z całych sił, mocno go ściskając na znak wdzięczności - Będzie się nazywał Kui, Kui II Chak - mówiłem, patrząc się na maskotkę, również z lekkim uśmiechem
-----------------------------------------------------------

- Halo, ziemia do Erwina.. Erwin! - krzyknął w moją stronę Laborant - Nie mam zamiaru krzyczeć, bo...bo jestem bez sił, ale muszę ci coś... powiedzieć - odrzekł

- Słucham - odparłem, wychodząc z moich wspomnień - Już nam podali to coś, gdzie oni są? Czy coś mówili na temat tej róży?

- Tak, wstrzyknęli nam te substancje, ale o kwiatku nic nie wspomnieli - odpowiedział - Natomiast muszę ci uświadomić to, że to co się tu dzieje, to jakieś szaleństwo..

- Wcale, ale to wcale tego nie wiedziałem, ale zastanawia mnie jeden fakt - stwierdziłem - Czemu tutaj znajduje się mój pluszak, który dostałem od Grześka?

--------------------------------------------------------

Hejo, kolejny rozdzialik
Dwa rozdziały w jeden dzień, wow

Błędy - przepraszam
A i pogrubionymi literkami będą i wspomnienia i coś ode mnie na koniec rozdziału, ale raczej odroznicie :)

Dobranoc <3 (mniej niż trzy)

&quot;Złota Róża&quot; (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz