27- DZIEŃ 7

186 12 8
                                    

* Pov Erwin *

Po tym jak opowiedziałem wszystko dla swoich towarzyszy, na ich twarzach nie brakowało szoku. Patrzyli się na siebie, potem na mnie, a ja byłem jeszcze bardziej załamany i dalej ze spuszczoną głową w dół. Taka cisza trwała niespełna 3 minuty, potem jednak odezwał się Speedo.

- Ja też muszę się do czegoś przyznać... A bardziej ja i Vasquez - wypowiedział, na co niechętnie podniosłem głowę w górę

- Albert nie.. - zaprzeczył cicho Vas

- Nie możemy mieć przed sobą tajemnic i Erwin to udowodnił mówiąc nam wszystko co go spotkało - oznajmił - Jesteśmy razem..

- Że wy? - zapytał niedowierzając Carbonara

- Czego nie rozumiesz - wtrącił się Dia - Przed chwilą powiedzieli

- To i ja się do czegoś przyznam - odparł David - Bo, dzień przed porwaniem gadałem z Montanha bo... Chciałem numer do Over'a..

- Czemu? - dopytałem zaciekawiony

- Chciałem się dopytac jego jak to robi że wszystkie laski na niego lecą - odpowiedział niepewnie

- Kurwa... - westchnąłem zażenowany - Dobra, nie musiałeś się spowiadać..

- Erwin, co robimy? - zapytał Dia - Jak uciekniemy?

- Rozmawiałem z Kui'em - powiedziałem

- Czekaj, czekaj - przerwał ciemno skóry - Jak?

- Od pewnego czasu objawia mi się i gadamy - rzekłem - Tylko ja go widzę, nie wiem czemu i powiedział że wyjście jest zabezpieczone trzema hasłami..

- Myślisz że te klucze będą w biurze Grossa? - dopytał Speedo

- Mhm - przytaknąłem - Tylko musiałbym dokładnie przeszukać..

- Może ustalmy jakaś zmyślona akcje - zaproponował Vasquez

- Musimy się spieszyć, on chce zabić Montanhe - powiedziałem zdruzgotany - Pewnie dzisiaj to zrobi..

- Racja, panowie.. - odrzekł David - Narada kto co robi, mamy jeszcze 10 minut..

* Pov Tommy Nelson *

Jak zwykle rano z kawusią w ręku, sprawdzałem wyniki z laboratorium, które pobraliśmy ze zwłok. Okazało się że faktycznie ciało należało do San'a Thorinio, jednak najbardziej zastanawiały mnie te zmiany skórne które nie były przyczyną gnicia ciała.
Zjechałem wzrokiem w kartki, po czym zacząłem czytać. W tym samym czasie do pomieszczenia wszedł Hank i Cezary.

- Słyszałeś że pogrzeb Alex'a ma być pojutrze.. - oznajmił posmutniało Over - Nienormalne..

- No a Purker pójdzie czy tak czy siak siedzieć lub będzie się krył od dzisiaj za zabójstwo - odrzekłem, biorąc łyka kawy

- Co wyczytałeś? - zapytał Wieczorek

- Na tym papierku to gówno wiadomo tak napisane jest że kurwa niezrozumiale - wyjaśniłem poddenerwowany

- Daj mi to - odparł, wyrywając mi kartkę z rąk i patrząc się na nią - No jak nie ma, jak jest.. - westchnął

- Ale co? - spytał Hank

- Arszenik - odpowiedział

- Arsze co? - powiedziałem zmieszany

- Arszenik* - powtórzył policjant - Znana bardzo trucizna, która właśnie powoduje zmiany skórne, ale i nie tylko.. zabija w przeciągu jednego dnia - oznajmił

- Czyli mamy to że posługują się jakimiś substancjami, które są nielegalne kupowane.. - objaśnił Over - Zapewne mężczyzna ma podgląd na to, gdzie sprzedają takie substancje, lub sam je produkuje..

- Myślisz że to któryś z medyków? - zapytałem - Oni mają jakieś tam substancje i związki chemiczne

- Po co medyk miałby porwać Erwina? - rzekł Cezary

- Może chciał się któryś z nich zemścić za te częste ich poddania na szpitalu i miał już dosyć tego że oni muszą im pomagać i tak się odpłacają - wyjaśniłem

- Pojedźmy i pogadajmy z ordynatorem - podsunął pomysł Hank - Albo zróbmy tak że ja pojadę a wy możecie zabrać jednostki i przeszukać Paleto żeby nie tracić czasu

- Tak, tak zróbmy - przytaknąłem, biorąc klucze z blatu - Chodź Wieczorek do organizacyjnej

* Time skip - Pov Hank *

Podjechałem na szpital po około 5 minutach od ostatniej mojej rozmowy z Nelsonem i Wieczorkiem.
Wszedłem do środka i zauważyłem że koło recepcji stoi kilku lekarzy, rozmawiających sobie i popijających poranna kawusie.

- Dzień dobry panie Hank - przywitał mnie miło jeden z lekarzy - Znowu badania lekarskie?

- Nie, jeszcze nie trzeba - zaprzeczyłem - Przyszedłem w innej sprawie, jest ordynator? - zapytałem - Muszę z nim porozmawiać

- Niestety zaginął pare dni temu, chyba już tydzień go nie ma i wszyscy się martwimy - oznajmił

- Czemu nie złożyliście tego na komendzie? - spytałem

- Myśleliśmy że jest na urlopie, ale dzień przed jego zaginięciem dostał kartkę z napisem: "Będziesz nam potrzebny, jutro punkt 8"

- Dobrze, chciałbym zobaczyć tą kartkę - rzekłem - Wezmę ja do analizy pisma..

- Niestety, ten kto to napisał, pisał na komputerze - oznajmił

- A odciski palców? - zaproponowałem

- Dotykaliśmy tego papieru, więc się pewnie zmyły - odrzekł

- Kurwa.. - westchnąłem - Dobra, musimy mieć poszlak, z kim z was najlepiej się dogadywał? - zapytałem

- Najbardziej z wolontariuszami bo często z nimi gadał - odparł zmartwiony

- Dobrze, również porozmawiam - wyjaśniłem - A jak tam Greogry i Rozalia? - spytałem

- Dziewczyna niedługo wyjdzie a Montanha dalej w śpiączce, miał ostatnio jakiś atak ale już jest dobrze - rzekł

- Jaki atak? - zapytałem

- Nagle u niego pojawiło się strasznie wysokie tętno zagrażające jego życiu podczas śpiączki - oznajmił - Ale podaliśmy leki i już jest dobrze, czekamy aż lekarz przyjmujący go wybudzi - przytaknął, biorąc łyka kawy

- Mhm dobrze, a może jakiś termin wybudzenia? - spytałem

- Myślę że za 3-4 dni - odpowiedział - Możecie z resztą zapytać się le..

W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk karetki i wychodzącej z niej dwóch ratowników medycznych, przenoszących na noszach jakiegoś pacjenta a bardziej pacjentów. Doktor z którym gadałem przeprosił mnie i poszedł za nimi na salę. Stwierdziłem że więcej się nie dowiem do czasu póki nie przyjdą wolontariusze na zajęcia. Wyszedłem więc ze szpitala i ruszyłem z powrotem na komendę.

Hejo kolejny rozdział

Coś nowego do śledztwa :)
Błędy - przepraszam

Papatki :*

*Arszenik - faktycznie jest to trucizna ale nie powoduje zazielenienia skóry, jednak w mojej książce będzie, więc nie jest to błąd :)

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz