14 - DZIEŃ 3

270 20 10
                                    

* Pół godziny później - Tommy Nelson *

Otrzymałem wyniki analizy odciętego palca. Przekładając kartki, przeczytałem że należał on do San'a Thorinio, czyli jednego z grupy Erwina.

- Zapewne już ich torturują - pomyślałem, gdy nagle do laboratorium wszedł szef

- Nelson - wypowiedział moje nazwisko - I czego się dowiedziałeś?

- Że palec należał do jednego z przyjaciół Knucklesa - wyjaśniłem - Musimy się spieszyć.. A tak odchodząc od tematu.. czemu dzisiaj szefie jesteś tak długo w pracy? Zawsze jakoś krócej byłeś..

- Bo wcześniej nic ciekawego się nie działo - oznajmił - A teraz śledztwo, wskazówki.. to jest coś - wyjaśnił

- Pff - parsknąłem ze śmiechu, gdy nagle zadzownil mój telefon

Był to Grzesiek, więc odebrałem z nadzieją że powie mi kto wysłał do nas paczkę. Jednak odbierając, usłyszałem tylko jakieś hałasy, a dopiero później głos chłopaka.

- Tommy, przyjedź szybko na czerwony parking, Czarek wdał się w bójkę z Silnym - poinformował - Proszę cię, bo nie umiem ich uspokoić, krew się leje..

- Nie panikuj, już jadę - odpowiedziałem, rozłączając się

- I co? - podpytał Alex

- Pstro - odparłem - Muszę jechać do Montanhy, mała walka się toczy

* W tym samym momencie - Gregory Montanha *

Odkładając telefon do kieszeni, od razu schowałem się za radiowozem, aby nie dostać na twarz. Wiem że prawowity policjant nie powinien tak robić, ale wolałem nie ryzykować, a najbardziej złamać nos przez czyjąś pięść. Już wystarczająco miałem problemów z nogami.

- Panowie, proszę! - krzyknąłem - Przestańcie!

- Nie dość że morduje ludzi to jeszcze spotyka się z moją córką! - odkrzyknal Czarek - Nie masz prawa podchodzić do niej, a teraz idziesz z nami! - chwycił go za ramie i pociągnął go w stronę radiowozu

- Puszczaj mnie debilu, coś ci się pomieszało w tym siwym łbie na starość chyba - wykrzyczał, wyrywając się

- Czarek, spokojnie - próbowałem ochłonąć atomosfere - Niech odpowie nam na pytania i później sobie pójdzie

- Napewno niczego wam nie powiem po takim zachowaniu mojego teścia - oznajmił Silny

- Nie nazywaj mnie tak - poinformował Wieczorek - Nie będziemy rodzina, nigdy

- Będziemy, Amy jest w ciąży - odparł

Wtedy coś tknęło Cezarego. Zrobił on zdziwiona minę, jakby nie mógł w to uwierzyć. Lecz faktycznie, chwilę potem chłopak pokazał wiadomości z córką policjanta, gdzie wyraźnie widać że dziewczyna wysłała mi zdjęcie pozytywnego testu ciążowego i papierku określającego który to tydzień. Nie miałem kompletnie pojęcia skąd ja to poznałem, ale widocznie kiedyś mi się nasunęło na oko.
W tym momencie sierżant położył dłoń na klatce piersiowej, ciężko oddychając i powoli tracąc równowagę. Oczywiście zareagowałem i szybko pomogłem mu usiąść, opierając jego plecy o drzwi samochodu.

- Czarek, co jest? - zapytałem

- Kłuje mnie strasznie w klatce piersiowej - odpowiedział, nie mogąc przestać robić grymasu na twarzy z najwidoczniej nasilającego się bólu

- Boże.. jedziemy do szpitala - odezwał się Silny - Wytrzymaj teściu, pakujemy go do radiowozu - poinformował w moją stronę, gdy nagle podjechało znana mi Buffalka z numerem 302

Tommy natychmiast wysiadł z fury, podbiegając w naszą stronę. Na widok cierpiącego Czarka, od razu zareagował zanim my zdarzylismy cokolwiek zrobić, po czym pomógł wsiąść do radiolki funkcjonariuszowi i zamknął drzwi.

- Później wszystko powiecie, na razie jedźmy - powiedział

- Napisze do Amy - oznajmił Joseph, wyjmując komórkę z kieszeni

- Wsiadaj do mnie, szybko! Grzegorz, jedź do cholery! - krzyknął w naszą stronę Tommy, wsiadając na miejsce kierowcy

* Rosalia Foster *

Przeglądałam ostatnie zlecenia w swoim służbowym tablecie, przy okazji popijając kawusie, gdy nagle usłyszałam że ktoś podjeżdża na salon. Od razu założyłam rękawiczki i razem z zestawem narzędzi, wyszłam z biura Knucklesa, którego od kilku dni nie ma w pracy.
Na jednym z miejscu naprawy stało duże, czarne opancerzone a zarazem rozwalone auto. Z samochodu wyszedł dosyć wysoki mężczyzna, widać było że dobrze zbudowany i podszedł do mnie wyciągając notes oraz długopis.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - podpytałam uprzejmie, tak jak z resztą każdego klienta

Ten wyrwał kartkę z żółtego notesika i wręczył mi ją, nic nie mówiąc. Wziełam ja niechętnie i zaczęłam czytać.

Dzień dobry, to dla pani szczęśliwy dzień. Słyszała pani o świętym dniu rozlewania krwi?? Zapewne nie, ale pokaże na czym to polega :)

Po podniesieniu wzroku na niego, prosto po przeczytaniu, poczułam wielki, piekący ból brzucha. Spojrzałam w dół i zobaczyłam że miałam całą metalowa część nóża wbitą, właśnie w tych okolicach. Zaraz potem, moja głowa została siła zaciągnięta do góry, a długopis, który mężczyzna miał w ręku, wbił mi prosto w oko. Krzyknęłam obolała, próbując wyjąć rzecz, jednak było już za późno. Po huku, nastała mnie tylko ciemność.

* Erwin Knuckles *

Okazało się że miejsce do którego zaprowadzili nas panowie, było sala, w której mogliśmy sobie porozmawiać bez żadnych tortur i innych eksperymentów. Jednak wyglądało to mniej więcej tak że prawie nikt się nie odzywał, w szczególności ja, chociaż widziałem że chcą w większej mierze mnie słyszeć i czekać na to aż sprzeciwie im się po raz kolejny.
Potem zostaliśmy przetransportowani, jak się okazało, do oddzielnych kopuł, bądź pokoi. Było tam wszystko na biało, jak w szpitalu. Zostaliśmy zamknięci na klucz, a jedyne co znajdowało się w pomieszczeniu to było łóżko, biurko i krzesło. Postanowiłem wiec położyć się i odespać, jednak jakiś głos mi w tym przeszkodził. Odwiedziłem głowę, a w rogu zobaczyłem San'a.

- Nie no, teraz będą mnie nawiedzać jak w dziadach - powiedziałem zniesmaczony, zakrywając twarz poduszka - Idź, proszę.. chce chociaz raz być sam..

Po odsunięciu przedmiotu, chłopak nadal tam stał, patrząc się na mnie, co było dosyć przerażające. Jednak chwilę potem podszedł i rozłożył ręce do przytulasa. Wstałem z wyrka, po czym również chcąc go odwzajemnić, ten rozpłynął mi się przed oczami jak tylko go dotknalem.

Hejo z kolejny rozdział

Błędy - przepraszam
Bay bay ;*

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz