* Tommy Nelson *
- Kurwa! - krzyknąłem - No nie da się z tym człowiekiem.. Wątpię w to czy w ogóle mu pomagać! - z nerwów wstałem z krzesła w laboratorium i podparłem się stojącego tam blatu
- Nie denerwuj się - odpowiedział Hank - Pomyśl o czymś innym, na przykład.. O tym jak skontaktujemy się z rodziną zmarłej
- Nawet mi się o tym nie chcę myśleć a narazie pytanie.. co napisali w analizie substancji, która była jeszcze w tej strzykawce na betonie? - zapytałem
- Z wyników mogę stwierdzić że jest to propofol, czyli lek dożylnie usypiający ale krótkotrwale - wyjaśnił
- Mhm, czyli porywacz musiał podać całej grupie ten lek - oznajmiłem - Wychodzi na to że mamy już jakaś poszlakę na to, jak traktuje ofiary mhm.. a co z tą dziewczyną?
- Kilka ran ciętych przede wszystkim na szyi i okolicach brzucha oraz liczne siniaki, szczególnie nadgarstki.. ponadto zanim została zabita, stwierdzono że została również zgwałcona - odparł, przekładając kartkę
- Dobrze by było, gdybyśmy mieli nasienie tego, kto jej to zrobił - odrzekłem, bez sił
- Mamy - przytaknął - Nasienie należy do.. - ponownie przełożył papier - Petera Purkera..
- O kurwa.. - westchnąłem - Chyba trzeba będzie go następnego dnia szukać, może on wie coś o tym wszystkim i znajdziemy...
W tym momencie do pomieszczenia wszedł cały przemoknięty Grzegorz z opuszczona twarzą. Nic nie powiedziawszy, po prostu usiadł tak jakby nikogo nie było i zaczął coś analizować, bo tak można było stwierdzić po jego minie.
- Chciałbym was przeprosić, a szczególnie ciebie Nelson - powiedział Montanha - Trochę mnie poniosło.. pewnie się zastanawiacie czemu, ale nie mam odwagi jeszcze tego ujawnić. Narazie, proszę was o pomoc - oznajmił - W odnalezieniu Erwina Knucklesa i jego znajomych
- Nie wiem czy powinieneś..
- Dostaje wskazówki od tajemniczej osoby, najprawdopodobniej pomocnika porywacza - przerwał Hank'owi wyjaśniając - Dzisiaj mogłem zadać mu dwa pytania na spotkaniu i na dodatek znalazłem BMW Erwina, w którym była jakaś kartka, przeczytajcie sobie
Grzesiek wyjął papierek ze swojej kieszeni, prawie w ogóle nie przemoczony i rozłożył go, kładąc na blat, naprzeciwko moich oczu. Wziąłem karteczkę do rąk i zacząłem głośno czytać.
Wielki budynek, ale skrywa w sobie wiele tajemnic, które tylko sam Knuckles wie :)
- Czy to nie jest przypadkiem kościół? - podpytał Over - Wszystko by się zgadzało. Wielki budynek i tajemnice. Nie wiemy co tam było, a Erwin był jego właścicielem - wytłumaczył
- Masz rację, że ja na to nie wpadłem - odpowiedział Montanha - Jutro tam pojadę i zobaczę co tam znajdę.. niestety muszę być sam, bo on nie może wiedzieć że powiedziałem wam o tym, jasne? - zapytał
- Niech ci będzie - przytaknąłem - My natomiast pójdziemy jutro z wizytą do niejakiego Purkera.. - lekko się uśmiechnąłem
* Następny dzień: Erwin Knuckles *
Przez całą noc nie mogłem zasnąć. Było to spowodowane dwoma sprawami. Pierwsza to uraz barku, przez który nie mogłem się w ogóle przekręcić, a druga to zastrzelenie Sana. Cały czas miałem ten obraz w oczach, jak organizator bierze pistolet i wymierza w stronę mojego przyjaciela. Ogólnie po tej akcji, każdy z nas dostał środki uspokajace, które widocznie tylko na mnie nie działały, bo tylko ja leżałem i gapiłem się w sufit o 5 rano, gdzie jeszcze powinienem spać, jak to na mnie przystało.
Lecz, coś mnie cały czas dręczyło. Zadawałem sobie pytanie, co się działo na tych testach? W końcu, niedługo sam będę się musiał o tym przekonać, ale na wszelki wolałem się spytać. Że zaraz po mojej lewej na oddzielnym łóżku spał Vasquez, postanowiłem iż będzie to najlepsza osoba z którą mógłbym pogadać o tej godzinie i by się i tak nie obraziła.- Ej, Vas - powiedziałem w miarę cicho, ale tak żeby usłyszał - Sindacco, wstawaj..
- Hmm Erwin? - odparł zniesmaczony pobudka - Czemu mnie budzisz?
- Tak w ogóle co było na tych testach? - zapytałem - Z czystej ciekawości
- I po to mnie budzisz - westchnął - Ehh, ten szef mówił nam że wcale tych testów nie będziesz miał bo chce nas pierwszych załatwić, byś tylko ty został i sprawdził jak będzie wtedy działać twoja psychika
- Że co?! - odkrzyknąłem
- Kurwa mać, zamknijcie się - rzekł Carbo - Człowiek próbuje spać po tragedii, a wy gadacie..
- Ej grzybie - odrzekłem ironicznie - Ty też chcesz dołączyć się do pogaduszek?
- Nie, dzięki - odpowiedział ze złością, odwracając się na drugi bok, plecami do nas
- Nie wytrzymam chwili dłużej z tym człowiekiem - stwierdziłem
- Nawzajem! - odparł, gdy nagle do pokoju weszła zgraja ochroniarzy, zapalając światło, które zaczęło mnie razić ze względu na nieprzyzwyczajenie się oczu do jasności
W pewnym momencie słyszałem jednocześnie każde niezadowolenie chłopaków, połączone w jedność, co mnie strasznie irytowało. Nie można było tego wręcz słuchać. Zacząłem zastanawiać się jak ja w ogóle się z nimi przyjaźnie i to wytrzymuje.
- Wstawać! - wrzasnął organizator, wchodząc jako ostatni - Pora na kolejną dawkę propofolu, przenosimy się z tego miejsca - wyjaśnił, kładąc tace z 7 strzykawek, napełnionych płynem
Hejo, kolejny krótki rozdzialik, ale jeszcze będą dłuższe, spokojnie
Błędy - przepraszam
Bay bay ;*
CZYTASZ
"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//
FanfictionOpowieść nie jest przeznaczona na czytanie na Twitchu! Chociaż mało osób to intereset Opowieść jest bardzo wzruszająca a zarazem wulgarna bo występują sceny 18+ i przekleństwa.. --------------------------------------------------- Piękny wieczór nast...