38 - (END)

109 7 0
                                    

Hejka, to ostatni rozdział złotej róży, tak... wiem że miało być 30 dni lecz nie jestem w stanie pisac tej książki gdyż nie mam już na nią większego pomysłu + nie mam na to czasu, także ten rozdział będzie rozdziałem zamykającym całe wydarzenia związane z tą książką <3
Kofciam was za tyle wyświetleń pod tą książką i za oczekiwania na nowy rozdział mimo że rzadko się pojawiały :)
Czy powstanie jakaś inna książka?? - Tak, napewno postarałam sie coś zrobić.

* Gregory Montanha *

Zostałem siła wepchnięty do jakiegoś obrzydliwego wręcz pokoju. Wszędzie była krew, na ścianach, na podłodze a nawet na łóżku. Wtedy dopiero zauważyłem że w rogu siedział nie kto inny jak Erwin Knuckles, cały roztrzęsiony. To nie był ten Kukel którego znałem przed porwaniem. Był zupełnie inny.. wręcz zbyt inny. Wyglądał jakby dopiero co przeżył wojnę... Był brudny, blady i wychudzony.
Automatyczne jak tylko mogłem, podszedłem do niego i przykucnałem przy nim, łapiąc go za ramię.

- Grzesiek? - zapytał, spoglądając w moje oczy - Ty, ty żyjesz?

- Żyje.. Erwin zaraz stąd wyjdziemy, zobaczysz - powiedziałem - Tylko... daj mi pomyśleć - odparłem, siadając na łóżku, trzymając się za głowę

- My tutaj umrzemy - zaznaczył - Policja nas nie znajdzie... - Mówił trzęsąc się cały - Morduje każdego z moich, niedługo ciebie też zabije.. bo... bo cię kocham

- Erwin.. - westchnalem - Może nie jest to odpowiednia chwilą na takie wyznania ale.. przez tą całą popaprana akcje.. też cos w zasadzie poczułem do twojej osoby.. Coś czego wcześniej nie czułem..

- Jeśli mamy nie przeżyć to powiedz to teraz, głośno - rozkazał patrząc się swoimi złotymi oczami w moją twarz z prawdziwą powagą - Wyrzuć to z siebie..

- Ja...

Wtedy usłyszeliśmy jakiś huk za drzwiami. Pomieszczenie zaczęło się zawalać. Przytuliłem się do Erwina, chowając się w kącie, aby odłamki ściany jak najmniej w nas trafiły. Po ustąpieniu postanowiłem zaglądnąć za kraty w metalowych drzwiach. Na wąskim korytarzu zauważyłem leżące w kałużach krwi trupy tych ochroniarzy oraz... Samego Grossa, który ledwo co uchodził z życiem. Postanowiłem skorzystać z okazji i wyjść razem z Erwinem.
Złapałem Knucklesa za rękę i wyszliśmy..

* Erwin Knuckles *

Przechadzając się po kałuży krwi i trupach, zauważyłem na końcu korytarza znana mi osobę. Był to.. Kui. Miał przy sobie zapalniczke i kanister z benzyną.

- Uciekaj Erwinie.. Uciekaj! - krzyknął, gdy usłyszałem przeraźliwy huk, po czym straciłem przytomność

* Time skip *

Otworzyłem oczy. Znajdowałem się w szpitalu. Byłem tylko ja, sam w jednej sali. Przyczepiony byłem do różnych urządzeń a na głowie miałem bandaże. Wtedy do sali wszedł lekarz wraz z Grzesiem.

- Wybudziles się .. - odparł Grzesiek - Całe szczęście..

- Co się stało? - zapytałem

- Był wybuch, straciłeś przytomność, leżałeś miesiąc w śpiączce - odpowiedział siadając przy moim łóżku szpitalnym - Przykro mi Erwin, nikt nie żyje z twojej bandy znajomych.. Przeszukaliśmy wszystkie miejsca i jedyne co znaleźliśmy to trupy na podłodze - mówił gdy nagle złapał mnie za rękę

Co miałem teraz począć? Straciłem przyjaciół, jestem teraz sam jak palec.. musiałbym zacząć żyć od nowa.. wszystko budować na nowo, ale.. czy mi się opłaca? Poniekąd miałem jakieś wsparcie...Grzesia.

Popatrzyłem się ją jego dłoń, która dotykała mojej i spojrzałem mu prosto w oczy. Łzy leciały mi po policzkach, lecz starałem się powstrzymywać od płaczu.

- Postaram się, mogę ci dać słowo, że pomogę ci się pozbierać - odrzekł - Nie zostawię cię samego Erwin, nie zostawię - powiedział i przytulił mnie z całych sił

Ja zrobiłem to samo...

Koniec!

Słuchajcie kochani moi, może nie jesteście zadowoleni ale moim zdaniem zakończenie jest mega. Jak widac jednak jest Happy End niż planowałam na początku ':)

Błędy - przepraszam

Do zobaczenia w kolejnych książkach

&quot;Złota Róża&quot; (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz