3 - DZIEŃ 2

489 22 1
                                    

* Gregory Montanha *

Okazało się że dzisiaj rano było jeszcze gorzej niż wczoraj. Uciążliwy ból z uda przeniósł się po całej nodze, lecz nie pozostało mi nic innego niż czekać i faszerować się lekami, podawanymi przez lekarzy. Moi znajomi jakieś 10 minut temu zostali wypisani z szczególnym ostrzeżeniem aby uważali oraz zgłosili się za tydzień na zdjęcie szwów, natomiast ja dalej jak jakiś leń leżałem i gapiłem się raz w sufit, a raz w telefon mając nadzieję że zaraz dostanę jakąś obraźliwa wiadomość od Erwina jak to było codziennie.
Mijały minuty, godziny a dalej odpowiedzi od niego nie dostawałem. Zaczynałem się jeszcze bardziej przejmować, bo mimo że jest przestępcą a ja policjantem, była pomiędzy nami wiązka przyjaźni, a nawet czegoś więcej bo raptem oznajmił mi jeszcze niedawno że będziemy ślub. W prawdzie czysto biznesowo, ale zawsze mu wypominalem że mi się oświadczył tak jak reszta jego grupy, co lekko go denerwowało.

- W prawdzie "lekko" to mało powiedziane - oznajmił Alex, wchodząc do sali

- Czy ja serio myślałem na głos? - zapytałem

- Tak.. - przytaknął - Wysłuchiwałem tego z 10 minut, ale wolałem ci nie przeszkadzać - odrzekł, siadając obok mnie na krześle - Słuchaj, póki jesteś niepełnosprawny, Hank z Nelsonem zajmą się tą sprawą żeby ci uświadomić że Erwin nie został porwany..

- Został, widziałem to i ja powinienem go uratować, obiecałem mu jeszcze wczoraj - oznajmiłem - Nie żaden Tommy, ani Hank.. ani nawet szef.. JA!

- Nie masz jak, a nawet jeśli to prawda, trzeba jak najszybciej działać - odrzekł - Inaczej może być już na późno...

* Erwin Knuckles *

- Pobudka! - usłyszałem głos ochroniarza, bo powoli zacząłem je odróżniać

Lekko otworzyłem oczy i ze zdziwieniem okazało się że byłem wolny. Nie byłem przyczepiony do kozetki, tylko normalnie mogłem się poruszać.
Przetarłem lekko oczy, wtedy dopiero zdając sobie sprawę że wszyscy inni zdarzyli się już wybudzić, tylko ja byłem takim śpiochem. W sumie co się dziwić, skoro ja wstaje o 19, a nie nawet nie wiadomo o której.

- Która godzina? - zapytałem zaspany

- Po 8, zaraz macie rozmowę z szefem - odpowiedział strażnik, spoglądając na wszystkich po kolei - Omowicie sobie wszystko a za jeden niewłaściwy ruch... - przerwał

- Zastrzelicie nas, to już wiemy.. wiemy - wymadrzał się Nicollo

- Nie - zaprzeczył - Będziecie torturowani aż sami zdechniecię..

- Okej... To może porozmawiajmy na spokojnie - powiedziałem stając na własne nogi, lecz później upadając na podłogę

- Debil.. - skomentował to jednym słowem David

- Spierdalaj - powiedziałem poddenerwowany - Skąd mogłem wiedzieć że się nie utrzymam?

- Trzeba chwilę poczekać, dopiero co się obudziłeś - oznajmił ochroniarz

- Zawsze to jak wstawałem to normalnie później chodziłem - przytaknąłem

- Tak, ale byłeś odurzony, o ile nie zapomniałeś - uświadomił mi Laborant

- Ej, tak w ogóle gdzie twoja maska? - zapytałem, dopiero zdając sobie sprawę że jej nie ma

- Zabraliśmy mu ją, ma inną, którą też będziecie mieli aby się utrzymać na nogach. Jedyna różnica to to że będzie on miał z tlenem, a wy nie - odpowiedział niespodziewanie szef organizacji, wchodząc do pomieszczenia - Włóżcie im te maski i przyprowadźcie do mojego biura, czekam..

* Pov Hank *

Jak zwykle na komendzie był taki rozpierdol jak co tydzień. Teraz akurat nikt nie mógł się przyzwyczaić do tego, że Grzesia nie ma, co powoli i dopadało to mnie, mimo że nie ma go jeden dzień. Niby to dobrze, bo jest spokój i cisza, a z drugiej był on, i dalej jest, najgłośniejsza osoba, która zawsze poprawiała humor.
Minęła godzina a ja od wczoraj chce zawrócić głowę Alexowi z tym SWAT'em, który mnie już powoli denerwował, a bardziej same osoby. Chciałem mu uświadomić to że nie powinniśmy przyjmować nowych policjantów, którzy nawet 20 godzin służby minimalnie nie zrobili w tygodniu.

Stojąc już tak naburmuszony, przed biurem, mając nadzieję że zaraz szef się zjawi, podszedł do mnie porucznik Tommy z jakimiś kartkami, a na jego twarzy też było widać lekkie poddenerwowanie.

- Ja pierdole! - odparł podkurwiony - Wiesz co?! Skuteczność naszych policjantów i całej komendy przez ten miesiąc spadła o ponad połowę w porównaniu do innych - oznajmił - Jak tak dalej pójdzie to burmistrz zarządzi aby zburzyć to miejsce!

- Nie zrobi tego, gdyż w każdym mieście powinna być jednostka policji - uspokajałem go

- Stwierdził mi ostatnio prosto w twarz że będzie tutaj rządziła komenda z Sandy, i że będą dojeżdżać na wezwania - poinformował - Jest bardzo źle, bardzo i dlatego muszę porozmawiać z Andrews'em

- Ja też muszę, bo już mnie SWAT wkurwia - rzekłem, zakładając ręce

- Przenosisz się do DTU? - zapytał zaciekawiony

- Nie, oszalałeś?! - odpowiedziałem - Chce aby wywalić nowe osoby, może nie wszystkich ale tych co mają mniej niż 20 godzin zrobionych w tygodniu

- Chłopaki, za mną - nagle koło nas przeszedł sam szef, wyciągając klucze od biura i przekręcając zamek - Musimy porozmawiać...

- W końcu! - krzyknąłem - To nie może tak wyglądać że..

- Hank nie o twoich problemach, ani twoich Nelson - popatrzył się na niego - Musicie coś dla mnie zrobić..

- Co takiego? - podpytał ciemnoskóry - Może wtedy nasza komenda nie spadnie z funkcjonalności..

- Musimy odnaleźć Erwina Knucklesa, bo Grzesiek twierdzi że został porwany.. Wiem, też w to nie wierzę ale żeby mu udowodnić, zróbmy to - powiedział - Macie pozwolenie na ciężkie kamizelki, ale karabinów i innych tam broni wam nie dam, macie swoje pistolety..

- Dobrze, gdzie został po raz ostatni widziany? - zapytałem, kładąc ręce na biodrach

- Na ulicy ********, wtedy zakończył się pościg.. - odparł - Pojedźcie tam i poszukajcie dowodów, a i uważajcie na siebie

- Dobrze szefie - przytaknął Tommy - Ale później sobie o czymś ważnym pogadamy..

- Oczywiście Nelson, oczywiście - westchnął Alex

---------------------------------------------------------

Hejo!!!!
Zaczynamy śledztwo, znaczy policjanci zaczynają, ale wy też możecie podejrzewać kto to moze być

Błędy - przepraszam
PeepoBay :)

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz