12 - DZIEŃ 3

276 22 13
                                    

* Tommy Nelson *

Było parenaście minut po 7, a ja dalej czekałem na Hanka, który nie pojawiał się już od dobrej godziny na komendzie. Denerwowało mnie to, bo specjalnie wstałem wcześniej, aby zacząć śledztwo od rana, a jak zwykle zostaje wystawiony. Nawet już natknąłem się na parę osób, które mierzyły mnie ze zdziwionym wzrokiem, co ja tu właściwie robię. Mógłbym im odkrzyknąć: Co się gapicie, pracuje!" ale nie chciałem być taki niemiły szczególnie dla nowych oficerów naszej komendy.
W przeglądaniu telefonu i próbowaniu nie dekoncentrować się przez innych, mój wzrok spojrzał się na podchodzącego do mnie, pobitego Over'a, który zostawiał po sobie ślady krwi z nosa na podłodze. Od razu zrobiłem mu miejsce aby sobie usiadł i przystąpiłem do poszukiwań jakieś apteczki, która akurat była blisko bo w biurze szefa. Otworzyłem ja i wyjąłem z niej gazik, przykładając mu do nosa oraz delikatnie przechylając jego głowę do dołu.

- Kto ci to zrobił? - podpytałem zszokowany

- Purker.. ała! - krzyknął, łapiąc się za brzuch - Jebany idiota dowiedział się..

- Czego się dowiedział? - zadałem, kładąc swoją dłoń na jego plecach

- Że wiemy co zrobił - oznajmił - Nasłał na mnie swoją grupę ludzi, którzy widzisz co ze mną zrobili. Ciebie też.. - przerwał, zaciskając zęby

- Dobra, jedziemy na szpital - stwierdziłem - Nie możesz w takim stanie pracować, wezmę dzisiaj na rozmowę z nim Czarka - powiedziałem - Trudno, dowie się ale lepsze to niż żebyś się męczył

* Erwin Knuckles *

Praktycznie nic nie widziałem bo ja, jak i inni moi przyjaciele mieli założone worki na głowie. Słyszałem tylko gadanie kierowcy z pasażerem. Wtedy o uszy obiło mi się ciekawe słowa.

- Kto następny? - podpytała osoba

- Myślę że ten niski z jasnymi włosami - odpowiedział pewnie drugi mężczyzna - Nie zrobi to jakiejś większej różnicy.. zapewne i tak o nim zapomną za kilka dni

To co usłyszałem było dla mnie jakaś kompletna bzdura. Jednak kleiło mi się to ze słowami Vasqueza. Jak wyeliminują, choć to złe słowo, wszystkich moich najważniejszych bliskich to dostaną to czego będą chcieli, czyli zrujnować mi psychikę, a moje zamordowanie mogłoby być tylko szopką dla policji aby myśleli że już nie warto mnie szukać.

- Psyt, panowie - odezwał się nagle Carbo - Myślicie że mówią o mnie?

- A kto inny na białe włosy i jest krasnalem - podpytałem ironicznie - Oczywiście że o tobie mówią

- Ale ja nie chcę umierać - odrzekł posmutniałym głosem

- Jeszcze nie umarłeś, więc się ciesz chwilami, które mogą się więcej nie wydarzyć - oznajmiłem

- Ale ty umiesz pocieszać - stwierdził Speedo

- Lepiej niż ty - przytaknąłem z przewagą - Każdy to może potwierdzić, a tak właśnie mam pytanie Albert?

- Słucham cię Erwinie - odparł

- Czy ty jesteś w końcu z Vasquezem czy nie? Ostatnio jakoś dziwnie kręcicie ze sobą - wyjaśniłem - Pomyślałem że może was coś łączyć

- Nie mogę kolejny... - westchnął na co Sindacco tylko parsknął ze śmiechu - Nie, nie jesteśmy - zaprzeczył Albert - A te całe społeczeństwo które wierzy w to, nie powinno istnieć, koniec kropka!

- Aha, a ja myślałem że coś będzie - rzekł David

- Aha! Myślałem że jesteś morwiniarzem - wtrąciłem się poddenerwowany

- No byłem, ale stwierdziłem że i tak nie ma opcji żebyście byli razem to chociaż kibicuje dla chłopaków - odpowiedział

- Gościu, ja miałem z nim ślub wziąć - odkrzyknąłem

- A nie nazwałeś tego przypadkiem operacją biznesowa? - podpytał

- Jeden chuj, to jedno i to samo - odparł

- A jeszcze niedawno mówiłeś że nie - zaprzeczył Dia - Normalnie ciśnienie ci podskakiwało jak wspominaliśmy o tym słowie - parsknął

- Ale się zmieniło - odrzekłem - Zrozumiałem że tak też jest dobrze..

- Albo zakochałeś się w Grzesiu i boisz się do tego przyznać, dlatego mówisz skrótami - objaśnił Vasquez

- Dobra, skończmy temat, nie gadam z wami - naburmurzony założyłem nogę na nogę i odwróciłem się plecami do chłopaków

* Tommy Nelson *

- Tak, musimy się spotkać - przytaknąłem - Najlepiej na czerwonym parkingu

- Słuchaj czarny - odparł - Nie mam czasu na wasze skargi w moją stronę. Aktualne muszę załatwić pewne sprawy z innymi

- Po pierwsze, trochę szacunku do ciemnoskórych, po drugie nie lekceważ poleceń policjanta - wyjaśniłem - Za 10 minut, może być?

- Nie - zaprzeczył - Będę wolny o... - na chwilę przerwał - 23, pasuje?

- Ja ustalam zasady - powiedziałem - I mnie nie obchodzi że w tej chwili masz coś ważnego, przychodzisz i gadamy. Kurwa, 5 minut chłopie! - krzyknąłem

Wtedy Peter się rozłączył, a ja już na max'a podkurwiony podszedłem do pierwszego lepszego automatu i walnąłem w niego z otwartej dłoni.

- Nelson, jeszcze to rozwalisz i będzie problem - skomentował to Cezary, odciągając mnie od maszyny - Uspokój się, jaki ty dajesz przykład funkcjonariusza

- Najlepszy - stwierdziłem - Ale wkurwia mnie już ten Purker - oznajmiłem - To jest kurwa naprawdę bezczelny człowiek

- Silny jest bardziej - odrzekł

- Ty tak uważasz dlatego że jest z twoją córką - objaśniłem - Wy się chyba nigdy nie dogadacie, sądząc po tym że chciałeś się przez tą sytuacje zabić

- Nie wspominamy o tym, najważniejsze jest śledztwo i Over, leżący na sali - poinformował - Musimy znaleźć kolejny trop

- Grzesiek dzisiaj spotyka się z jakimś pomocnikiem tego porywacza który daje mu jakieś wskazówki, a raz na jakiś czas może zadać pytania - stwierdziłem - Tylko że on ich dobrze zadawać nie umie w tym problem..

- Zobaczmy co będzie, a narazie.. - nie dokończył, bo zabrzmiał mój dzwonek do telefonu

Na wyświetlaczu pojawił mi się napis "Grzechu" więc szybko odebrałem połączenie.

- No co tam? - podpytałem

- N-nelson, dostałeś paczkę na komendzie - mówił wystraszony - T-tam jest.. odcięty palec..

Hejo, kolejny rozdział
Fabuła się rozkręca panowie i panie
Błędy - przepraszam

Bay bay :*

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz