* Pov Gregory *
- Co wam się stało? - zapytałem przechodząc wokół ciał trupów leżących na podłodze w stronę funkcjonariuszy - Nelson.. słyszysz mnie? Hank?!
- Mają słaby puls! - krzyknął Wieczorek - Wynieśmy ich stąd! - poinformował, odpinając kajdanki, aby uwolnić Overa
Ja natomiast zrobiłem to samo dla Tommy'ego i wyszliśmy z tej zimnej chłodni na powietrze. Położyliśmy wyziębionych i zmęczonych policjantów na ziemię, wezwałem EMS po czym zdjąłem swoją kurtkę policyjna i przekazałem dla Nelsona, a Cezary dla Hanka. Wtedy usłyszałem charakterystyczny dźwiek oznaczający przychodzącą wiadomość. Wziąłem urządzenie do rąk i odblokowałem telefon. Na SMS-ach wyświetlił mi się ten sam numer który wysyłał mi podejrzane zagadki, ale tym razem dostałem zdjęcie.. zmasakrowanego trupa. Przybliżyłem fotografie i mogłem dostrzec że tym nieszczęśnikiem był Vasquez.
- Kurwa! - wrzasnąłem, blokując telefon
- Co się stało Grzesiek? - zapytał Wieczorek
- Zabili Vasqueza..- odpowiedziałem - Mamy mało czasu, musimy ich znaleźć
Wtedy usłyszeliśmy znany nam dźwięk karetki na sygnale. Po 10 minutach oboje z naszych byli już w karetce szpitalnej. Wieczorek pojechał za nimi do szpitala, a ja postanowiłem zostać i pozbierać ślady.
Z powrotem udałem się do piwnicy starając się pozbierać ślady krwi, bądź odciski palców. Mając już zakładać rękawiczki, usłyszałem odgłosy jakiejś kobiety z mężczyzną. Byli mocno wkurwieni. Postanowiłem schować się pod stołem.
- Ja pierdole! - krzyknął znany mi głos.. Purkera..
- I co teraz? - zapytała kobieta, której głosu nie kojarzyłem
- Nie mam pojęcia - westchnął chłopak - Musimy to powiedzieć dla Grossa - powiedział co tak mnie zszokowało, że przywaliłem głowa w spód stołu - Co to było?!
- Dobra kurwa, ręce do góry! - poinformowałem wyciągając pistolet i wychodząc spod stołu - Jesteście oskarżeni o współudział w sprawie porwania Erwina Knucklesa i jego grupy.. powiedziałem ręce do góry!
- Nie wygłupiaj się Montanha - zaśmiał się Peter, również wyciągając broń - Ty podnieś rączki..
Wtedy poszedł strzał z.. mojego pistoletu. Pocisk trafił idealnie w brzuch białowłosego, który pod wpływem strzału przewrócił się na podłogę. Starał się zatamować krwawienie. Przez nieuwagę, poczułem mocne uderzenie w tył głowy. Dostałem mroczków przed oczami i upadłem na ziemię.
* Następny dzień *
* Pov Erwin *Leżałem w klaustrofobicznych pokoju, otoczony białymi ścianami, wypełnionymi po części pleśnią. Od pewnego czasu byłem ubroudzony krwią, nie mogłem się nawet umyć. Była to krew Speedo, kiedy razem z resztą, siedzieliśmy przy nim, zastanawiając się co tak naprawdę zrobił. Stanął po stronie Vasqueza, chciał go uratować.. a Gross zastrzelił go, tak naprawdę bez powodu. Dopiero teraz zdałem sobie 100 procentowa rację że wszyskich zabje. Wszystkich moich bliskich.
Nagle usłyszałem szelest na korytarzu. Tak jakby ktoś przynosił jakieś ciało i szural nim po podłodze. Podszedłem do drzwi i delikatnie je otworzyłem, wyglądając za nie. Zauważyłem tylko kątem oka brązowe włosy i mundur policyjny. Szybko zamknąłem metalowe drzwi i przycisnąłem je swoimi plecami. Było mi niedobrze, mój oddech stał się ciężki. Kręciło mi się w głowie. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Nie mogłem uwierzyć, że Gross kazał to zrobić.. myślałam że zostawi go w spokoju...Nie wytrzymałem i zwymiotowałem ze stresu na podłogę. Zaczęły lecieć mi łzy z oczu. Wszyskiego bym się spodziewał ale nie tego. Gregory Montanha w rękach tego psychopaty.
- Nie, on nie może umrzeć.. nie pozwolę Conradowi go zabić.. - mówiłem sam do siebie, starając się uspokoić, lecz moje gadanie nic nie pomagało
- Jeśli będziesz tak mówić to będzie jeszcze gorzej.. - Nagle usłyszałem znajomy mi głos Kui'a, który siedział na moim rozwalonym łóżku - Nie martw się Erwin.. musisz się uspokoić...
- On nie może zamordować Grzegorza.. - powiedziałem ze łzami w oczach - Nic nie zrobił dla Grossa, czemu go porwał?
- To nie on to zrobił, tylko Eva z Purkerem - zaznaczył - Znaleźli go i ogłuszyli, widziałem że dalej jest nieprzytomny
- I co teraz? Nikt nas nie znajdzie, nie mamy już ratunku - mówiłem zestresowany
- Dacie radę.. miłość pokona wszystko, całe zło..
* Pov Gregory Montanha *
Otworzyłem oczy. Złapałem się za głowę i poczułem zlepione włosy i ciepłą ciecz, najprawdopodobniej krew. Znajdowałem się w jakimś pokoju typu gabinet pielęgniarki w szkołach. Leżałem na kozetce lekarskiej, gdzie przy mnie stało dwóch zamaskowanych ludzi. Bylem przywiązany pasami do łóżka. Nie mogłem się ruszyć.. Zdałem sobie sprawę że mam ostro przejebane.
- Witaj, Grzesiu - odezwała się nagle wchodząca do pomieszczenia osoba, również z maską - Cieszę się, że spotykamy się w takich okolicznościach
- Conrad Gross.. - uśmiechałem się lekko - Podejrzewałem że coś jest z tobą nie tak, ale że aż do takiego stopnia..
- No widzisz, twoja intuicja działa - zaśmiał się zdejmując szmatkę ze swojej twarzy - Jak się dowiedziałeś?
- Twoi współpracownicy się wydali - odparłem - Wiesz że jak już stąd wyjdę to masz przejebane, prawda? - zapytałem
- Teraz to ty grasz w moją grę, widzisz ta złota Róże? - zapytał wskazując na nią palcem - Jak spadnie ostatni płatek, umrzesz razem z Erwinem
Hejo, kolejny rozdział
Błędy - przepraszam
Papa
CZYTASZ
"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//
Fiksi PenggemarOpowieść nie jest przeznaczona na czytanie na Twitchu! Chociaż mało osób to intereset Opowieść jest bardzo wzruszająca a zarazem wulgarna bo występują sceny 18+ i przekleństwa.. --------------------------------------------------- Piękny wieczór nast...