15 - DZIEŃ 3

260 20 5
                                    

* Godzina później - Gregory Montanha *

Trochę uspokoiła się sytuacja, gdy lekarze przyjęli Czarka na salę. W międzyczasie gdy czekałem razem z Silnym, na korytarz wbiegła przestraszona Amy, która od razu podbiegła do chłopaka i przytuliła go, nie mogąc powstrzymać się od płaczu, bynajmniej marnie jej to szło.
Postanowiłem zostawić ich samych, bo, w końcu to para, więc potrzebują prywatności, i stwierdziłem że najlepszym pomysłem będzie odwiedzić Hanka, który dalej leżał w oddzielnym pomieszczeniu numer 100. Zastukałem dwa razy, po czym wszedłem do środka kulturalnie, bez jakiś wygłupów, w stylu wjazdu z buta. Funkcjonariusz spał, ale jakoś tak w dziwnej pozycji. Ogólnie jego ciało było przekręcone na brzuch, a jedna noga wylatywała z łóżka szpitalnego, natomiast ręką prawie dotykała stolika nocnego. Na dodatek mężczyzna miał otwarta buzię i chrapał. Momentalnie wyszedłem, bo wręcz nienawidziłem tego odgłosu. Chwilę później dostałem wiadomość od nieznanego numeru.

Nieznany numer
Spóźniasz się Montanha, spóźniasz..

Wtedy przypomniałem sobie że miałem zajechać na zakon, zobaczyć się z wpólnikiem porywaczy. Przez ten cały natłok wyleciało mi to kompletnie z głowy.

Mając już wychodzić, zatrzymała mnie Amy.

- Grzesiek, możesz zostać? - podpytała - Mojemu ojcu będzie miło że chociaż jeden jego kumpel się nim interesuje..

- Przepraszam, ale muszę coś załatwić - odpowiedziałem z przykrością, odchodząc do drzwi wyjściowych

- Grzesiu, gdzie idziesz?! - krzyknął Tommy

- Na spotkanie - ująłem w skrócie, tak aby tylko on to zrozumiał - Bardzo ważne

- Jadę z tobą - oznajmił, wyjmujac z kieszeni kluczyki do Buffalo - Masz, prowadź - rzucił przedmiot idealnie w moje dłonie - Tylko nas nie zabij..

* Erwin Knuckles *

Nie mogłem opanować swoich emocji. Było to połączenie strachu ze zdenerwowaniem. Cały czas trzęsły mi się ręce, z myślą o tym co będzie później. Z jednej strony byłem na siebie zły, a z drugiej nie miałem powodów aby siebie osądzać o to że nas porwali. Jednak słowa Kui'a doprowadziły mnie i do dylematu miłosnego jak i złamania obietnicy, która sobie wszyscy zawarliśmy. "Jesteśmy rodziną" tak brzmiała zasada, którą starałem się dotrzymać.. lecz sądząc po zachowaniu Chak'a, czyli osoby, dzięki której jeszcze żyjemy, osobie która poświęciła swoje życie dla nas, nie był on zbytnio zadowolony z moich poczynań. Teraz dopiero zrozumiałem że tak naprawdę źle robiłem wszystko.. a gdybym działał z umysłem, nie byłoby tego porwania i San by dalej żył.

- Jak tam się miewasz siwy? - odezwał się szef organizacji, wchodząc do środka, tym razem sam

- Jak myślisz.. - odparłem - Dostałeś to co chciałeś.. nas! - odkrzyknąłem - Przeczuwałem twoje zamiary od tych trzech dni. Mimo że to krótki okres czasu, to wiem że chcecie mi wejść na psychikę, zabić mi przyjaciół, abym został sam i wam służył! Napewno wam na to nie pozwolę! - wyjaśniłem

- Erwinie Knucklesie - wypowiedział moje imię i nazwisko ze spokojem w głosie - Nie chodzi nam o to..

- Pff, bo już wam uwierzę - parsknąłem

- Chcemy wam pomóc - oznajmił, biorąc moja rękę w swoje dłonie - Jesteście chorzy..

- Chyba ty jesteś! - krzyknąłem - Nie znasz nas, jesteśmy potęga!

- Zabijacie ludzi, to nie jest normalne - wytłumaczył - Poddajemy was psychoterapii, pomoże wam..

- Tak.. a ja jestem święty mikołaj - odrzekłem ironicznie - Zabijając mi osobę w grupie chcesz nam pomóc!?

- Nie - zaprzeczył - Zrobiliśmy to, dlatego że nie współpracował z nami jak chcieliśmy - rzekł - Tak naprawdę ten test to były zwykle pytania..

- A to że wrócili poobijani to jak wytłumaczysz? - zapytałem z ciekawości

- Kary są na takich terapiach Erwinie.. - wyjaśnił

- Mhm, czyli mam rozumieć że bawimy się w jakiś szpital psychiatryczny!? - stwierdziłem

- Będą tutaj też inne osoby, spokojnie - wytłumaczył - Ale to w swoim czasie.. narazie muszę was uratować od złego..

- Ty w tym momencie wyrządzasz nam zło, jesteśmy przetrzymywani i oddzieleni od siebie jebanymi ścianami! - krzyknąłem - Torturujesz i znecasz się nad nami.. ty jesteś chory na mózg!

W tym momencie porywacz, wyjął ze swojej torby, wcześniej nakładając rękawiczki, kajdanki, którymi od razu zakuł mi jedną dłoń. Poczułem jak strasznie piecze mnie w okolicach nadgarstka. Okazało się że metal był bardzo rozgrzany, wiec zaczynalo mi przypalać skóre. Druga część natomiast przyczepił do nóżki łóżka. Chwilę później wyciągnął również napełnioną strzykawkę z jakimś płynem, po czym wbił mi ją w szyję. Po jakiś 3 minutach zaczął rozmazywać mi się pole widzenia, a w ostateczności doprowadziło to do utracenia przytomność.

* Michael Quinn *

Leżałem sobie na łóżku i przeglądałem jakaś ulotkę, która była na biurku, już chyba 10 raz. Nawet niektóre zdania zapamiętałem na pamięć od tego czytania non stop oraz w szczególności zwyczajną nudę. Nagle do pomieszczenia wszedł jeden z ochroniarzy tego skończonego idioty, który stwierdził sobie że nas porwie. Natychmiastowo złapał mnie za ramię, strasznie mocno, i popchnął na krzesło. Wyjął linę z tylnej kieszeni swoich spodni, po czym przywiązał mnie tak, abym w ogóle nie mógł się ruszyć. Ulotka poleciała na podłogę, natomiast ja patrzyłem się na strażnika z lekkim przestraszeniem, a zarazem zdziwieniem.

- Gadaj! - wtedy po raz pierwszy usłyszałem jego głos

- Ale co mam powiedzieć? - zapytałem

- Z kim najbardziej koleguje się Erwin Knuckles, prócz was?! - krzyknął mocnym donośnym głosem

- Z nikim - skłamałem, bo nie chciałem narażać innych na niebezpieczeństwo

- Mów, albo ci utne łeb! - powiedział, wyjmując duży nóż

- Nie wiem - odpowiedziałem - Skąd mam to wiedzieć?

Nagle, niespodziewanie mężczyzna ściągnął mi moją maskę z twarzy, dzięki której mogłem oddychać. Już po kilku sekundach zaczęło mi brakować tlenu.

- Gadaj, albo umrzesz z braku powietrza - rozkazał

- G-Gregory M-mo-Montanha - wydukałem ledwo co - C-Conrad Gross, H-Heidi Bunny..

Po wypowiedzeniu, ochroniarz z powrotem założył mi maskę, przez co w końcu mogłem złapać powietrze i spokojnie oddychać. Bez słów, rozwiązał mnie, po czym automatycznie wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samego, siedzącego na krześle.

Hejo, kolejny rozdział
Trochę grozy musi być :)
Błędy - przepraszam

Bay bay :*

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz