20 - DZIEŃ 5

246 17 1
                                    

* Następny dzień - Tommy Nelson *

Jak praktycznie codziennie od kiedy pracuje na komendzie na stopniu porucznika od samego rana musiałem załatwiać sprawy innych funkcjonariuszy, a przede wszystkim upominać o wpisywaniu odpowiednich notatek. Od conajmniej dwóch tygodni na każdym kodzie 8, przypominam o tym i dalej policjanci mają to gdzieś.

- Dobrze... jak polecą degrady to zobaczą - mówiłem sam do siebie w biurze szefa, przeglądając tablet policyjny

- Podoba mi się twój tok myślenia - usłyszałem parsknięcie mojego przyjaciela Hanka

- Oo, co tutaj tak wcześnie robisz, jest po 5? - zapytałem - Na serio nie miałeś co robić?

- Nie mogłem zasnąć - oznajmił - Boje się o Grzegorza, znaczy.. nie chcę aby coś mu się stało. Mimo że jest najbardziej krytykowany w jednostce to jest jej taką większą częścią i bez niego jest smutno - wyjaśnił, podpierając się rękoma o blat - A ty co robisz?

- Przeglądam tablet w poszukiwaniu osób, które nie wypełniają dobrze notatek - odpowiedziałem - Dostanie im się za to, zobaczysz

- Już to widzę jak to mówisz - chłopak się roześmiał, po czym podszedł bliżej mnie - To dzisiaj rozmowa z Purkerem?

- Tak - przytaknąłem - Dzisiaj rozmowa z tym idiotą.. - westchnąłem, odkładając tablet do szuflady, z której go wyciągnąłem

- Mamy jeszcze trochę czasu, więc udajmy się na patrol może - zaproponował sierżant

- Dobry pomysł, ale najpierw poczekajmy na Alexa i Cezarego - stwierdziłem

* Gregory Montanha *

Dopiero niedawno po przebudzeniu się przemyślałem to wszystko i stwierdziłem że to co zaszło pomiędzy mną a Rosalia nigdy, przenigdy nie powinno się wydarzyć. Ona ma kochającego męża a ja.. szukam tylko bliskości, która mogę od czasu do czasu poczuć. Jedyne takie uczucie do tej pory sprawiał mi Erwin. Po tym jak zniknął, już w większości osób, szukałem tego samego uczucia no i wypadło na dziewczynę. A może.. musiało tak się stać?
Ja oczywiście leżałem, a fioletowowłosa siedziała cały czas w milczeniu, od rana. Nagle do pomieszczenia wszedł znany nam dobrze robot-porywacz.

- Ruszajmy, czas nagli - poinformował, zakrywając nam oczy maska i siła wyciągając nas z pokoju

Wtedy ustalimy. Nadeszła cisza, przeważająca cisza, której coraz bardziej sprawiała mnie o strach i przeczucie, że zaraz coś złego się stanie. Nogi trzęsły mi się, mimo że zimno nie było.

- Na go czekacie debilne ustrojstwa! - krzyknął, tym razem jakiś człowiek - Pakować ich no, trzeba ich wywieść tam gdzie szef kazał! Nie są ponoć nam już potrzebni, ani ta dziwka, ani on - wyjaśnił

- Ej, może uważaj ze słowami do niej! - zwróciłem mu uwagę - Nie masz prawa się do niej tak zwracać!

- Znalazł się książę z bajki - parsknął - Sam ją przeleciałeś, więc o czym my tu gadamy, brać ich i wywieść do lasu - rozkazał, po czym zostałem popchnięty z tyłu, abym szedł dalej

* 2 godziny później - Tommy Nelson *

- Co wiecie? - podpytałem się szefa a zarazem Czarka w biurze - Musimy jakoś iść dalej

- Z tego co wiem to jeśli chodzi o odznakę to zostały tam znalezione tylko ślady Grzesia, ale również małe, świeże rysy - odpowiedział

- Ciekawe, a coś jeszcze? - zapytałem

- Wiemy że kwiaty, które odużyły Montanhe były spryskane specjalnym gazem usypiającym, silnie działającym - odrzekł Alex - A wy co wiecie?

- Tyle że Silny pomagał dla Purkera w sprawie dostarczenia paczki na pocztę - odpowiedziałem - Późnej się pokłócili i zakończyli współpracę, lecz zanim to jeszcze nastąpiło, Peter poinformował go że ta osoba, która zleciła mu podarunek w postaci odciętego palca, miała spotykać się z Grzesiem, i to zapewnie ta osoba która była wtedy w kościele - odparłem - Dlatego muszę pogadać z nim, w obecności oczywiście Hanka, a wy.. nie wiem, może pojedźcie na partol na razie, a potem po zakończeniu rozmowy, zadzwonię i powiem wam co i jak - zaproponowałem

* Erwin Knuckles *

Obudziłem się o dziwo, nie w pokoju, tylko jakiejś sali chrirgicznej, podobnej do tej z krzesłami, ale jednak w stały na wróż kółka stoły operacyjne. Leżałem na jednym z nich, a po mojej prawej siedzieli przywiązani moi przyjaciele z zataśmowanymi ustami. Widać było, że są czymś odurzeni, bo ledwo co byli przytomni.

- Dzień dobry, w tym pięknym dniu - zaczął szef organizacji, wchodząc do środka jak zwykle z trójką strażników - Dzisiaj jest święty dzień - stwierdził, podchodząc bliżej mnie - Ustaliłem że pra was oznaczyć. Jesteś pierwszy Erwin...

Chwilę później zorientowałem się że miałem podwinięta 5- dniową koszulkę, ale odsłonięty był tylko brzuch. Nic więcej nie widziałem, bo byłem przypięty paskami. Po mojej lewej, na stoliku, był już przygotowany sprzęt do robienia tatuażu. Widziałem, że napewno nie będzie happy endu..

* Cezary Wieczorek *

Udało mi się załapać na wspólny patrol z Hank'iem oraz Nelsonem. Napewno, moim zdaniem ułatwi to nam śledztwo, gdyż będziemy w pobliżu i w razie czego każdy już będzie wiedział co i jak. W tym momencie rozmowę zaczął kierowca pojazdu.

- Hank? - odezwał się Nelson - Hank?

Wtedy usłyszałem po raz pierwszy od momentu wyjazdu spod komendy, ciche pochrapywanie Over'a. Chłopak miał spuszczoną głowę w dół, oparta na ramieniu. Parsknąłem pod nosem, w tym czasie gdy Tommy'ego wręcz strasznie go to denerwowało.

- Zostaw go, niech trochę pośpi - stwierdziłem - Alex się nie dowie..

- Ehh, niech będzie - westchnął - Ale tylko dzisiaj będę miły, gdyż wiem że nie mógł spać lecz następnym razem składam skargi - oznajmił

- Dobra, dobra - przytaknąłem - Mówisz i mówisz tylko i nic nie robisz..

- Gadu, gadu stary dziadu - parsknął, natomiast ja zrobiłem zażenowany wyraz twarzy, co kierowca zauważył przez tylne lusterko - Dobra, ale nie mów że nie jest to dobre..

Hejo, kolejny rozdział

Błędy - przepraszam

Przypominam o serwerze :3
Info jakieś 2 rozdziały wcześniej

Bay bay :*

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz