To co zobaczyłem, było dla mnie totalnym szokiem..
Przed moimi oczami ukazała się uśmiechnięta twarz.. Conrada Grossa. Fale złości przebrnęły przez moje ciało.
- Oszukałeś mnie.. - parsknąłem - Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi! Robiłem nawet dla ciebie zlecenia..
- Jesteś naiwny - zaznaczył - Myślisz że w dałbym się w interesy z waszą grupa na poważnie? Hahaha, śmieszny jesteś
- Ty skończony idioto, wypuść mnie i moich znajomych! - krzyknąłem - Inaczej sami to zrobimy i nie po dobroci!
- A jeszcze przed chwilą byłeś taki strachliwy Erwinie - odrzekł - Dobra, koniec tych gierek - powiedział, popychając mnie o ścianę za mną - Czas się zabawić.. - wydukał z uśmiechem na twarzy
* Pov Tommy Nelson *
- Dobra to kogo mamy? - zapytałem się szefa Alex'a który miał za zadanie wybrać w 15 minut osoby do pomocy
- No już ci mówię Nelson, tylko kartkę znajdę - powiedział, przeszukując szuflady
W tym momencie usłyszałem huk dobiegający z przedniego wyjścia z komendy, a potem strzały. Szybko wyjąłem pistolet i zacząłem zaglądać przed szybę, co się dzieje.
- Szefie, niech szef się ukryje - poinformowałem, wychodząc z biura
Skradając się powoli, w stronę recepcji, poczułem lufę pistoletu z tyłu mojej głowy. Automatyczne przypomniałem sobie co w takich sytuacjach musiałem zrobić, czyli zachować spokój. Podniosłem lekko ręce do góry, na wznak że chce łagodnie to zakończyć.
- Nie radzę ci strzelać - wypowiedziałem - Powiedz, czego chcesz..
- Idziesz z nami! - odkrzyknął napastnik - Kieruj się powoli do przodu z podniesionymi rękoma, wyrzuć broń! - rozkazał
- Stój! - usłyszałem po mojej prawej zdenerwowanego szefa Andrews'a - Zostaw go, natychmiast! - krzyknął gdy nagle usłyszałem strzał i lecąca na moją twarz krew
Alex Andrews dostał... Gdy otworzyłem oczy, już nie żył...
* Pov Gregory *
Latałem bezsensownie nad miastem, gdy moim oczom ukazał się jakiś złoty płomień. Wyskoczył z niego sam Alex Andrews. Byłem zaskoczony, przez chwilę nawet zastanawiałem się czy nie żyje w jakimś sience fiction, ponieważ ot tak sobie raptem jestem duchem i widzę mojego szefa, który wziął się z niewiadomo skąd. Jednak coś było z nim nie tak. Miał przedziurawioną głowę na wylot, normalnie dziurę w czole. Miał na sobie swój mundur, cały zakrwawiony, a w ręku trzymał pistolet.
- Alex? - zapytałem powoli podchodząc do niego - Szefie, co się stało?
- Grzesiek?! - powiedział nie dowierzając - Gdzie my jesteśmy? Jak się skąd uwolnić?!
- Jesteśmy w świecie duchów, tutaj są wszyscy zmarli - odrzekłem - Nawet spotkałem tą dziewczynę co umarła Judith, pamięta ja szef - odparłem
- Tak - przytaknął - Ale, jak skąd się wydostać? - zapytał
- Sądząc po tej dziurze wylotowej, sądzę że nigdy szef już nie wróci do świata żywych, szef umarł.. - odpowiedziałem
- Nie, to niemożliwe - zaprzeczył
- Halo? - nagle obaj usłyszeliśmy męski głos - Halo, jest tu ktoś?
- Kim jesteś? - powiedziałem, widząc naprzeciwko nas jakaś męska sylwetkę
- San Thorinio! - krzyknął, podchodząc do nas - Nie... Nie, to niemożliwe... Gregory Montanha i.. Alex Andrews.. w niebie? - mówił zszokowany - No to jesteśmy zgubieni..
- Co, o czym ty mówisz? - zapytałem - Czemu zgubieni? Jak to możliwe że tu jesteś?
- O to samo chciałem zapytać, ale opowiem wam. Zostałem zabity przez tych typów, podali mi jakąś substancje, dlatego tak wyglądam.. A wy jak tutaj trafiliście?
- On dostał strzała w głowę jak widać - odpowiedziałem za szefa - A ja zapadłem w przymusową śpiączkę, ale niedługo powinienem się wybudzić
- O, to dobrze - przytaknął - Zostało wam 24 dni, inaczej ich zamorduje.. - odparł
- 24 dni.. - powtórzyłem cicho - Mów dalej!
- Nie wiem gdzie byliśmy uwięzieni, ale wiem tyle że szef organizacji ma czarno czerwona maskę, a jego pomocnicy czarno szarą - rzekł - Bardzo uwzięli się na Erwina.. chcą go wymęczyć psychicznie, za to że zabijał bez podstawie ludzi - oznajmił
- Jak się czują? - zapytałem - Odwiedziłeś ich po śmierci?
- Tak, ale nie pamiętam jak - przytaknął - Kui by wiedział gdzie to jest.. Napewno nad nami czuwał. Próbowałem go znaleźć ale nic z tego, zamiast niego spotkałem was
- Musimy go odnaleźć zanim będzie za późno - odparł Alex - Rozpocznijmy więc poszukiwania, póki jesteśmy jeszcze razem, napewno zeznania Kui'a doprowadzą Gregory'ego do porywaczy Erwina
* Pov Tommy Nelson *
Zostałem perfidnie zakuty w kajdanki i wpakowany do jakiegoś opancerzonego busa, zapewnie do tego o którym mówił Cezary. Założyli mi również szmatkę na oczy, abym nic nie widział. Jedyne co czułem to zimno i wzrok moich porywaczy. Nagle usłyszałem znajomy głos.
- Witaj Nelson - powiedział do mnie napastnik
- Purker! - wypowiedziałem ze złością - Co ty znowu kombinujesz!? Czemu utrudniasz mi śledztwo!?
- Nieważne kochany, muszę zabrać cię do pewnego miejsca, które odkryłem wraz z innymi podczas przechadzki - wyjaśnił - Napewno to będzie ważne do tej twojej jednostki DT chuj - zaśmiał się
Hejoo, kolejny rozdział wstawiony :)
Błędy - przepraszam
Będę teraz wstawiać częściej następne dni aby było troche niepewności czy napewno policjantom się uda..
Papatki :)
CZYTASZ
"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//
FanfictionOpowieść nie jest przeznaczona na czytanie na Twitchu! Chociaż mało osób to intereset Opowieść jest bardzo wzruszająca a zarazem wulgarna bo występują sceny 18+ i przekleństwa.. --------------------------------------------------- Piękny wieczór nast...