24 - DZIEŃ 6

170 15 10
                                    

To co zobaczyłem, było dla mnie totalnym szokiem..

Przed moimi oczami ukazała się uśmiechnięta twarz.. Conrada Grossa. Fale złości przebrnęły przez moje ciało.

- Oszukałeś mnie.. - parsknąłem - Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi! Robiłem nawet dla ciebie zlecenia..

- Jesteś naiwny - zaznaczył - Myślisz że w dałbym się w interesy z waszą grupa na poważnie? Hahaha, śmieszny jesteś

- Ty skończony idioto, wypuść mnie i moich znajomych! - krzyknąłem - Inaczej sami to zrobimy i nie po dobroci!

- A jeszcze przed chwilą byłeś taki strachliwy Erwinie - odrzekł - Dobra, koniec tych gierek - powiedział, popychając mnie o ścianę za mną - Czas się zabawić.. - wydukał z uśmiechem na twarzy

* Pov Tommy Nelson *

- Dobra to kogo mamy? - zapytałem się szefa Alex'a który miał za zadanie wybrać w 15 minut osoby do pomocy

- No już ci mówię Nelson, tylko kartkę znajdę - powiedział, przeszukując szuflady

W tym momencie usłyszałem huk dobiegający z przedniego wyjścia z komendy, a potem strzały. Szybko wyjąłem pistolet i zacząłem zaglądać przed szybę, co się dzieje.

- Szefie, niech szef się ukryje - poinformowałem, wychodząc z biura

Skradając się powoli, w stronę recepcji, poczułem lufę pistoletu z tyłu mojej głowy. Automatyczne przypomniałem sobie co w takich sytuacjach musiałem zrobić, czyli zachować spokój. Podniosłem lekko ręce do góry, na wznak że chce łagodnie to zakończyć.

- Nie radzę ci strzelać - wypowiedziałem - Powiedz, czego chcesz..

- Idziesz z nami! - odkrzyknął napastnik - Kieruj się powoli do przodu z podniesionymi rękoma, wyrzuć broń! - rozkazał

- Stój! - usłyszałem po mojej prawej zdenerwowanego szefa Andrews'a - Zostaw go, natychmiast! - krzyknął gdy nagle usłyszałem strzał i lecąca na moją twarz krew

Alex Andrews dostał... Gdy otworzyłem oczy, już nie żył...

* Pov Gregory *

Latałem bezsensownie nad miastem, gdy moim oczom ukazał się jakiś złoty płomień. Wyskoczył z niego sam Alex Andrews. Byłem zaskoczony, przez chwilę nawet zastanawiałem się czy nie żyje w jakimś sience fiction, ponieważ ot tak sobie raptem jestem duchem i widzę mojego szefa, który wziął się z niewiadomo skąd. Jednak coś było z nim nie tak. Miał przedziurawioną głowę na wylot, normalnie dziurę w czole. Miał na sobie swój mundur, cały zakrwawiony, a w ręku trzymał pistolet.

- Alex? - zapytałem powoli podchodząc do niego - Szefie, co się stało?

- Grzesiek?! - powiedział nie dowierzając - Gdzie my jesteśmy? Jak się skąd uwolnić?!

- Jesteśmy w świecie duchów, tutaj są wszyscy zmarli - odrzekłem - Nawet spotkałem tą dziewczynę co umarła Judith, pamięta ja szef - odparłem

- Tak - przytaknął - Ale, jak skąd się wydostać? - zapytał

- Sądząc po tej dziurze wylotowej, sądzę że nigdy szef już nie wróci do świata żywych, szef umarł.. - odpowiedziałem

- Nie, to niemożliwe - zaprzeczył

- Halo? - nagle obaj usłyszeliśmy męski głos - Halo, jest tu ktoś?

- Kim jesteś? - powiedziałem, widząc naprzeciwko nas jakaś męska sylwetkę

- San Thorinio! - krzyknął, podchodząc do nas - Nie... Nie, to niemożliwe... Gregory Montanha i.. Alex Andrews.. w niebie? - mówił zszokowany - No to jesteśmy zgubieni..

- Co, o czym ty mówisz? - zapytałem - Czemu zgubieni? Jak to możliwe że tu jesteś?

- O to samo chciałem zapytać, ale opowiem wam. Zostałem zabity przez tych typów, podali mi jakąś substancje, dlatego tak wyglądam.. A wy jak tutaj trafiliście?

- On dostał strzała w głowę jak widać - odpowiedziałem za szefa - A ja zapadłem w przymusową śpiączkę, ale niedługo powinienem się wybudzić

- O, to dobrze - przytaknął - Zostało wam 24 dni, inaczej ich zamorduje.. - odparł

- 24 dni.. - powtórzyłem cicho - Mów dalej!

- Nie wiem gdzie byliśmy uwięzieni, ale wiem tyle że szef organizacji ma czarno czerwona maskę, a jego pomocnicy czarno szarą - rzekł - Bardzo uwzięli się na Erwina.. chcą go wymęczyć psychicznie, za to że zabijał bez podstawie ludzi - oznajmił

- Jak się czują? - zapytałem - Odwiedziłeś ich po śmierci?

- Tak, ale nie pamiętam jak - przytaknął - Kui by wiedział gdzie to jest.. Napewno nad nami czuwał. Próbowałem go znaleźć ale nic z tego, zamiast niego spotkałem was

- Musimy go odnaleźć zanim będzie za późno - odparł Alex - Rozpocznijmy więc poszukiwania, póki jesteśmy jeszcze razem, napewno zeznania Kui'a doprowadzą Gregory'ego do porywaczy Erwina

* Pov Tommy Nelson *

Zostałem perfidnie zakuty w kajdanki i wpakowany do jakiegoś opancerzonego busa, zapewnie do tego o którym mówił Cezary. Założyli mi również szmatkę na oczy, abym nic nie widział. Jedyne co czułem to zimno i wzrok moich porywaczy. Nagle usłyszałem znajomy głos.

- Witaj Nelson - powiedział do mnie napastnik

- Purker! - wypowiedziałem ze złością - Co ty znowu kombinujesz!? Czemu utrudniasz mi śledztwo!?

- Nieważne kochany, muszę zabrać cię do pewnego miejsca, które odkryłem wraz z innymi podczas przechadzki - wyjaśnił - Napewno to będzie ważne do tej twojej jednostki DT chuj - zaśmiał się

Hejoo, kolejny rozdział wstawiony :)

Błędy - przepraszam

Będę teraz wstawiać częściej następne dni aby było troche niepewności czy napewno policjantom się uda..

Papatki :)

"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz