* Pov Hank *
Podjechałem razem z Wieczorkiem pod GPS'a, podesłanego przez Nelsona. Miejsce to wyglądało jak jakieś podziemne więzienie lub bunkier sprzed 100 lat. Miejsce znajdowało się koło torów kolejowych, pod mostem prowadzącym na las.
Gdy coraz bardziej się zbliżaliśmy do wejścia, czułem nieprzyjemny zapach pleśni. Drzwiczki były metalowe, jednak zardzewiałe. Otwierały się powoli z odgłosem skrzypienia. Biło w uszy niemiłosiernie. Nawet Cezary zrobił grymas na twarzy, gdy je otwierałem.
Wchodząc do środka, od razu na moje włosy, zaczęły kapać krople wody, ściekające z ceglanego sufitu. Zaczęliśmy iść w stronę światła, gdzie najprawdopodobniej znajdował się Tommy. Po drodze jeszcze bardziej śmierdziało, ale tym razem nie pleśnią, tylko fetorem. Specjalnie założyłem maskę, którą miałem w kieszeni, aby odstraszyć zapach z mojego nosa.
W końcu po dotarciu na miejsce, doznałem szoku. Grupa Purkera, stojąca gdzieś w kącie i Nelson z latarka w ręce, zbliżony do czyiś zwłok, leżących na szarawym materacu. Podszedłem bliżej, po czym jeszcze bardziej mnie zaczęło mdlić. Pozieleniałe ciało, pokryte jakimiś wrzodami i rana postrzałowa w głowę. Od duszności zaczęło mi się kręcić w głowie, więc podparłem się ściany.- Wszystko dobrze? - zapytał Tommy, odwracając się w moją stronę
- Tak, tak - przytaknąłem - Tylko duszno tutaj od tych zapachów.. Mów co ustaliłeś na ogół?
- Wiem tylko że jest to San Thorinio, bo wiem jak wyglądał i że został postrzelony w głowę. Na szczęście udało mi się znaleźć jeszcze w miarę świeży nabój, więc włożyłem go do woreczka do analizy.. hmm co jeszcze.. - przerwał wypowiedź - No i trzeba będzie wziąć zwłoki i zobaczyć czym został otruty bo po śmierci aż takie reakcje w organizmie się nie dzieją że osoba zielenieje.. podejrzewam że to trucizna - oznajmił
- Dobra, to pakujemy go do wora - powiedziałem - Czarek, idź po worek, jest w bagażniku - odparłem, podając mu kluczyki do rąk
* Pov Gregory *
Polecieliśmy w wyznaczone przez San'a miejsce i zaczęliśmy się rozglądać. Ani śladu żadnego ducha. O ile duchy w ogóle zostawiają jakiś ślad..
Przelatując pomiędzy grobami i alejkami, natrafiłem na prawie zniszczony pomnik Kui'a, który był charakterystyczny od pozostałych nagrobków.- Nawet kwiatki jeszcze zostały - powiedziałem podchodząc bliżej
- Prawda, są w miarę ładne ale nie w moim stylu.. - wypowiedział czyiś głos, na co momentalnie odskoczyłem
- Kui? - zapytałem - Czy to ty?
- Tak, we własnej osobie - usłyszałem ogłosik za sobą, a jak się odwróciłem, zauważyłem tego samego chińczyka, którego zapamiętałem jak żył
- Mamy do ciebie sprawę razem z szefem Alex'em i San'em - oznajmiłem - Być może wiesz gdzie jest Erwin Knuckles...
- Wiem - przytaknął - Biedny.. - momentalnie posmutniał
- Powiedz gdzie jest, to jak powrócę do żywych to od razu pojadę tam z policjantami, wtedy przeżyje - odparłem
- Jest tylko jeden problem Greogry... Ty nie będziesz nic pamiętał z życia ducha po powrocie do żywych - wyjaśnił - A nawet jeśli to jest na to bardzo, bardzo mała szansa na zapamiętanie - odparł
- Chce wiedzieć, albo chociaż go zobaczyć - stwierdziłem - Że wiedzieć że żyje..
- Podlecimy tam, ale masz nie okazywać że jesteś w pobliżu jasne, zakłócić czasoprzestrzeń - wytłumaczył - Jest teraz w okolicach Mount Chiliad, w tym domku..
- Muszę to zapamiętać, uda mi się Kui, wierzę w to a narazie.. chce tam lecieć - odparłem
- Może lepiej nie - zaprzeczył - To nie na twoje nerwy Greogry.. poczekaj do momentu kiedy się wybudzisz..
- Kui proszę się, może nie mieliśmy ze sobą za dobrych relacji ale musisz ze mną podlecieć - powiedziałem
- To leć sam, chyba wiesz gdzie to jest - zaprzeczył, zakładając ręce - Ja nie chce więcej patrzeć na jego cierpienie
Szczerze, wtedy się trochę zawahałem. Miałem przeczucie że Chak mówi prawdę, ale z drugiej strony bardzo chciałem zobaczyć Erwina, bo prawdę mówiąc, stęskniłem się za nim i jego wybrykami. Drugą sprawą była oczywiście przysięga jaką złożyłem mu przed jego porwaniem że każdego człowieka, nawet przestępcę odnajdę gdy będzie w tarapatach.
- Idziesz, czy coś jeszcze chcesz? - zapytał chińczyk
- Nie, to wszystko dziękuję - przytaknąłem, po czym powróciłem do czekających przy wyjściu ze cmentarza
*Następny dzień*
* Pov Erwin *Po wczorajszej szokującej dla mnie rozmowie, jeden z ochroniarzy wyprowadził mnie z pokoju i zaprowadził do pomieszczenia gdzie byli już wszyscy z mojej grupy. Siedzieli oni na podłodze w kółku, najprawdopodobniej oczekując mnie. Niechętnie podszedłem i usiadłem pomiędzy Dią a Laborantem, czekając aż któryś może zacznie rozmowę. Jednak moi towarzysze spoglądali na mnie, co oznaczało że to ja mam zacząć, chcąc nie chcąc.
- Erwin - nagle odezwał się Garcon - Czemu płakałeś gdy szedłeś wczoraj do biura szefa organizacji?
Ciężko było cokolwiek powiedzieć. Nie sądziłem że akurat to pytanie padnie z ust Dii i że wszyscy się o tym od niego dowiedzą.
Westchnąłem, spuszczając głowę w dół, milcząc.- Powiedz nam, martwimy się o ciebie - stwierdził Carbonara - Musimy się wspierać w tej trudnej sytuacji jaka nas spotkała..
- Jeśli nie powiesz, nie pomożemy ci - dodał Vasquez
- Nie mam ochoty mówić.. - odparłem, czując że z moich oczu lecą łzy
- Chcesz to dusić w sobie? - dopytał Dia
- Musze... Dla waszego dobra - odpowiedziałem
- Ty coś wiesz i nie chcesz nam powiedzieć, taki właśnie jesteś - odrzekł ponownie po czym wstał z podłogi, kierując się do drzwi wyjściowych z pokoju - Wypuście mnie, chce do swojej celi!
- Poczekaj chwile! - wypowiedziałem - Powiem wam..
Hejo, kolejny rozdział taki nic nie wnoszący do fabuły ale zaczynamy kolejny dzień :)
Błędy - przepraszam
Papatki :)
CZYTASZ
"Złota Róża" (5city) //ZAKONCZONE//
FanfictionOpowieść nie jest przeznaczona na czytanie na Twitchu! Chociaż mało osób to intereset Opowieść jest bardzo wzruszająca a zarazem wulgarna bo występują sceny 18+ i przekleństwa.. --------------------------------------------------- Piękny wieczór nast...