Rozdział 9. Czas Na Zabawę.

237 28 0
                                    

Muzyka wypełnia przestrzeń dookoła, a z każdej szczeliny sączy się zapach alkoholu, który wypełniał nos Crystal. 

Kiedy dziewczyna zamierzała się przygotował do snu, niespodziewany telefon od Josha, przerwał jej pomysł odpoczynku i postawił ją całkowicie pod ścianę.

Z absolutną nie chęcią, była zmuszona wybrać się na domówkę do największego imprezowicza w mieście.

Brandon Lang był typem człowieka, który pochodzi od zamożnej rodziny i ma luźny kontakt z rodzicami. Na tyle luźny, iż oni pozwalają mu na wszystko i to dosłownie.

Chcesz zorganizować imprezę w naszej posiadłości, bez problemu. Chcesz abyśmy zorganizowali alkohol i resztę, już się robi.
Chcesz abyśmy na ten czas wyjechali, załatwione. Tylko baw się dobrze.

On był jak typowy nastoletni bogacz z popularnej książki. Pod każdym aspektem. I dziwnym trafem nikomu to nie przeszkadzał, nawet jemu samemu.

—Idziemy potańczyć?

Josh odezwał się nagle, zaskakując swym pytaniem dziewczynę.

Dwójka przyjaciół dwadzieścia minut temu zjawiła się na domówce i od tamtej pory, kręcili się po kuchni gospodarza.

— Wiesz, że nie lubię tańczyć. — odpowiedziała po krótkiej chwili nastolatka, robiąc skwaszoną minę.

—Tak jak wszyscy tutaj. — parsknął śmiechem z usłyszanym sarkazmem w głosie. — No chodź. 

— No nie wiem...

— Dawaj jesteś mi winna taniec.

Wyciągnął dłoń w jej stronę, kołysząc ciałem na boki z rytmem piosenki "Pitbull, Ne-Yo —Time Of Our Lives "

Crystal w tym samym momencie,  próbowała utrzymać powagę, patrząc się na przyjaciela. Lecz, gdy zaczął się refren piosenki, a on wyśpiewywała jego słowa, nie wytrzymała i dołączyła do niej, ściskając jego dłoń. 

Tanecznym krokiem, dwójka przeszła na parkiet od strony kolumn. Przez co muzyka, która wcześniej była stłumiona stała się nagle o wiele głośniejsza.

Salon, który pełnił rolę parkietu, wypełnił się nagle chmarą ludzi. Jakby zebrali się tylko dla tej piosenki.

Wszyscy tańczyli, na prawdę świetnie się przy tym bawiąc. Niektórzy skakali, polewając sobie do ust wprost z butelki alkohol. Inni popisywali się zdolnością do tańca, tworząc przeróżne kombinacje ruchów. Zaś reszta, po prostu wygłupiała się.

Gdy nadszedł czas na ostatni refren, każdy z osobna wydarł się na cały głos, wyśpiewując słowa "Give me everything tonight (hey)"

Jakby chcieli, by coś niesamowitego wydarzyło się dzisiejszego wieczoru.
Chociaż tak naprawdę wiedzą, że jutro będą żałować życzenia, które się z pewnością spełnią.

Gdyż imprezę jest jak błędne koło, początkowo mówisz sobie, że nic takiego się nie wydarzy, bo co by mogło. Lecz alkohol w twoich żyłach daje ci odwagę, bawisz się na sto procent i korzystasz ze wszystkich opcji.

Następnego dnia masz luki, nie pamiętasz fragmentów bądź pamiętasz je aż za mocno, przez co obiecujesz sobie, że już nigdy nic nie odwalisz. A prawda jest taka, że z kolejną imprezą popełniasz te same błędy, lub nowsze które są gorsze od poprzednich.

Na szczęście nastolatka na takich imprezach miała przy swoim boku przyjaciół, którzy bardziej ją pilnowali niż siebie samych.

Jej nie straszne było żałowanie i pragnienie zapadnięcie się pod ziemię.

IT'S COMPLICATED [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz