Rozdział 22. Pierwsza cześć.

113 26 0
                                    

Zło budzi sie po cichu i osłabia nas do takiego stopnia, że przez nie zaczynamy kłamać. 

Boimy się powiedzieć prawdy, bo możemy na nią słono zapłacić, albo ktoś zapłaci je za nas.

Przez rosnące zło stajemy się inna wersja siebie, tracimy kontrolę nad sobą oraz popełniamy sporo błędów, które wpływają na naszą przyszłość.

Jednakże dlaczego się tak dzieje?

Jeden z powodów jest taki, że sami je tworzymy i nawet nie wiemy kiedy.

Drugi powód natomiast są to osoby.

Osoby, które mają za duża kontrolę nad naszym życiem. Połykają nasz ból i czują z tego satysfakcje. Jakbyśmy karmili wielkiego potwora.

W życiu Michael'a Davies'a potwór ten nosił rolę taty...

Już nie raz była o nim mowa jaki z niego tyran. Lecz dopiero do wczoraj można było zobaczyć o jakiej siłe mówimy.

Do czego może posunąć się człowiek pod kontrolą zła, który rosną po cichu.

— Powiedziałeś, że jeżeli twój tato będzie ci coś robił mi powiesz.

Z powodu utraty nieprzytomności,  funkcjonariusze wezwali karetkę, aby lekarze sprawdzili czy Michael nie doznał wstrząsu mózgu, bądź innych mocniejszych uszczerbków zważywszy na wydarzenie, które miało miejsce.

Tym czasem kiedy przewieziono chłopaka do szpitala Crystal musiała złożyć zeznania na komisariacie.

Gdy była wolna, od razu pojechała sprawdzić jak czuje się jej chłopak.

Na szczęście prócz siniaków, ran oraz złamanego żebra, nic poważniejszego się nie stało.

Lecz to nie zmienia tego, iż Michael wyszedł z oddziału ratunkowego.

— To nie tak jak myślisz.

Odezwał się słabym głosem chłopak, odpowiadając na słowa blondynki.

Dziewczyna usłyszawszy to zdanie, skrzyżowała ręce na swej klatce piersiowej.

— Ah nie? Kurwa Michael on cię uderzył kijem do golfa. — powiedziała, stwierdzając mocne fakty.

— Chrzaniłem pewną sprawę, zasłużyłem.

— Ty go bronisz?

Rozłożyła ręce, będąc zdziwiona.

— Tak, to była moja wina

— No nie wierzę... Ty się z małpą na mózg zamieniłeś czy co?!— uniosła głos, prawie wrzeszcząc na niego.

Na jej szczęście byli sami w pomieszczeniu i nawet gdyby wrzesneła, nikt by tego nie usłyszał prócz ich samych.

—Żaden ojciec nie powinien podnieść ręki na swoje dziecko bo ono coś chrzaniło. — dodała już spokojniejszy tonem.

— Łatwo ci mówić jak miałaś piękne dzieciństwo. — odparł nagle, co zbiło nastolatkę z realności. — księżniczka wychowana w pałacu, nieznająca prawdziwego życia.

— Czyli teraz posuwamy się do tego stopnia.

— Crystal nie chce się kłócić. — odrzekł, wzdychając przy tym.

— Nie no proszę jak zacząłeś to skończ.

Machnęła dłonią, zachęcając go by tak zrobił.

— Ja jestem po prostu zmęczony tym...

— Tym czyli?

— Tobą. — powiedział nagle, a z wrażenia Crystal zamknęła usta. — Wisisz nademną, ciągle próbując wmówić swoje racje. Zamiast sie nie wtrącać robisz to dwukrotnie mocniej...

IT'S COMPLICATED [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz