Rozdział 11

285 26 52
                                    

Ważne!!

Drodzy czytelnicy...
Zanim zaczniecie czytać, przygotujcie sobie herbatkę lub coś do przegryzenia albo co tam chcecie. Rozsiądźcie się wygodnie, bo tym razem rozdział napisałam dwa razy dłuższy niż zazwyczaj. Mam nadzieję, że spodoba wam się rozdział i nie będzie on zbyt męczący przez ilość słów. Ps. Pierwszy raz pisałam rozdział na laptopie, więc jestem ciekawa czy widać różnicę (5921 słów)





Sasuke

Miałem ogromne wątpliwości, czy powinienem zjawiać się na tą imprezę. Chociaż nie miałem już wyjścia się wycofać. Stałem w przed pokoju i patrzyłem w swoje odbicie w lustrze. Ślady po siniaku zdążyły już przejść, co mnie bardzo ten fakt zadowalał. Neji kilka razy w ciągu tego dnia dzwonił do mnie i pytał się, czy na pewno zaszczycę go swoją obecnością. Po ostatniej rozmowie z moim bratem nie czułem się na siłach. Ten tydzień był dla mnie zdecydowanie stresujący. Przez to, że Neji był moim sąsiadem i widziałem jego dom z okna, już stąd mogłem usłyszeć głośną muzykę i głosy nastolatków w pomieszczeniu.

Moim dzisiejszym celem nie było napicia się w trzy dupy, jednak chcę chociaż na chwilę odpłynąć. Zapomnieć o całym świecie, który mnie przytłacza. O problemach, którym muszę stawić czoło. Możliwe, że dzisiejsza impreza będzie moją ostatnią przez jakiś czas, więc powinienem to jakoś dobrze wykorzystać. Tylko że jak? Nie zamierzałem pić alkoholu, jakbym nigdy na oczy go nie widział. Znając rzeczywistość, znajdą się również narkotyki twarde jak i marihuana. Impreza już dawno zaczęła się dwie godziny temu i byłem w cholerę spóźniony. Dochodziła godzina ósma i ubierałem buty. Nie miałem ochoty się stroić, dlatego założyłem na siebie beżowe spodnie cargo, które najprawdopodobniej jutro będą miały paskudne plamy, białą koszulkę i czarną bluzę rozpinaną.

Wątpię żeby Neji stroił się jakoś na to całe wydarzenie. W sumie to impreza jego kuzynki z okazji jej imienin i postanowiła razem z kuzynem zorganizować imprezę. Hinata zapraszała swoim znajomych, a Neji swoich. Byłem ciekawy kogo zastane dzisiaj w posiadłości Hyuugi. Miałem tylko ogromną nadzieję, że nic takiego nie wydarzy się. Już wystarczająco mam w życiu rollercoastera. Nie potrzebuję kolejnego upierdliwego problemu, który będzie zaprzątał mi myśli. Kiedy powiedziałem Itachiemu, że idę dzisiaj na domówkę do białookiego, na początku nie podobało mu się, jednak po szczerej rozmowie przeszło mu. Matki nie pytałem się nawet o zdanie, ponieważ dzisiaj w domu i tak jej nie będzie. Powiedziała do starszego brata, że jedzie na jakąś imprezę do znajomych, ale mało mnie to obchodzi.

- Gdyby coś się działo to dzwoń od razu! - krzyk Itachiego dobiegał z salonu.

Przewróciłem oczami, ubierając buty.

- I nie zapomnij napisać do mnie po północy!

- Zadzwonię do ciebie, kiedy będę uprawiać seks, żebyś nie myślał, że jestem samotny.

Usłyszałem z salonu dobiegający śmiech starszego brata. Pokręciłem zrezygnowany głową, ostatni raz przyglądając się sobie w lustrze. Patrząc w swoje ciemne oczy, przeczesałem przydługą grzywkę do tyłu.

- Wychodzę! - krzyknąłem do brata, ubierając kurtkę.

Złapałem za klamkę i wyszedłem z domu. Włożyłem dłonie do kieszeni kurtki i zacząłem kierować się na drugą stronę ulicy. Na dworze panował mróz, który zdążył opatulić moje oblicze. Niebo na szczęście było bezchmurne i doskonale widać gwiazdy. Śniegu ostatnio jest tyle, że aż wcale. Nawet na ziemi ślisko nie jest. Ewentualnie wszędzie znajdowały się kałuże błota i brudny od niej chodnik. Zajęła mi nie cała minuta, gdy stałem już pod wielką posiadłością, z której dobiegała dudniąca muzyka. Do domu co rusz wychodzili i wchodzili ludzie. Pod willą stały samochody gości, przez co zajmowali cały parking. Przy bramie, przy której również znajdowałem się, walały się niedopałki papierosów oraz stłuczone szkła po butelkach. Żywopłot był trochę wygięty, bo znając życie, ktoś nie mógł utrzymać równowagi po alkoholu i wpadł na niego. Wyobrażam sobie Neji'egi, który wyrywa sobie włosy na myśl, jak zareaguje jego wujek na ten burdel w domu. Panowała tu istna katastrofa, a nawet nie zdążyłem wejść do środka.

Kolor Tęsknoty - NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz