Rozdział 8

235 26 21
                                    

Spróbowałam napisać trochę dłuższy rozdział niż zazwyczaj. Chcecie żebym napisała jeden rozdział, który dotyczy ciekawostek na temat tego opowiadania i jak ono powstawało? Dajcie znać i nie przedłużając, miłego czytania <3







Sasuke

Wtorkowy poranek prawie zmiótł mnie z planszy. W chwili kiedy zdjąłem z siebie kołdrę czułem się, jakby mój pokój zamienił się w Syberię. Zbierałem się przez jakiś czas do wstania z łóżka, aż w końcu zrobiłem to po pięciu minutach. Uwielbiałem zimę, ale mroźne poranki ubiegały się do rankingu najgorszych rzeczy. Podczas kiedy myłem zęby w łazience przyglądałem się swojemu odbiciu. Moja blada cera nie była niczym nowym, tak samo jak moje śpiące oczy i znikający siniak na moim policzku. Inne rany powolnym tempie goiły się i cieszyłem się z tego powodu. Nie chciałem, żeby doszło do sytuacji, gdzie ktoś inny dowie się o nich i wtedy by zaczęły się problemy.

Brzuch zaburczał w wiadomym celu. Od samego rana myślę o zjedzeniu dobrego śniadania. Po umyciu zębów poszedłem ubrać się w ciuchy szkolne, a ochota na zjedzenie czegoś pysznego nasilała się. Z dnia na dzień zrobiłem się bardzo głodny, chociaż myślałem, że to całkowicie normalne. Zszedłem na dół do salonu. W pomieszczeniu roznosił się zapach smażonej jajecznicy. Przez chwilę myślałem, że zacznie mi ślinka cieknąć z kącika ust. Szybko znalazłem się w kuchni, gdzie zastałem Itachiego, który jadł jajecznice. W dodatku doprawioną w swoim Itachikowskim stylu.

- Jest jeszcze jajecznica?

- Jakieś tam resztki powinny zostać, a co? - Itachi przerwał jedzenie i utkwił onieśmielonym wzrokiem na mojej osobie. - Czemu pytasz?

Nic nie mówiąc wyjąłem talerz z górnej szafki oraz sztućce ze szuflady. Następnie nałożyłem sobie jajecznicy na talerz z patelni.

- Mama śpi jeszcze?

- Tak. Zarwała dziś nockę na czytaniu swojej nowej książce.

- Nic nowego - zabrałem swój talerz i dosiadłem się do brata. Zabierając się za jedzenie zauważyłem, że Itachi obserwował mnie podejrzliwym wzrokiem.

Uniosłem brew nabierając na widelec jedzenia.

- Coś się stało? - zagadałem.
Itachi otrząsnął się.

- Nie. Po prostu zdziwiło mnie to.

- Zdziwiło cię to, że jem śniadanie?

- Nie, nie - starszy parsknął śmiechem. - Nic się nie stało. Zagapiłem się i tyle.

Nie urodziłem się wczoraj i byłem pewny, że Itachiemu chodziło o coś innego. Postanowiłem jednak nie zagłębiać się w to i kontynuowałem swoje śniadanie. Jajecznica była przepyszna i w trakcie jedzenia ze trzy razy pochwaliłem Itachiego za talent kulinarski. Po spożyciu ogarnąłem jeszcze parę drobnostek, zapakowałem drugie śniadanie do plecaka i wyszykowałem się do wyjścia z domu. Ubrałem kurtkę szalik oraz zdecydowałem się na rękawiczki. Ostatnie dni są naprawdę zimne, a nie chciałbym przeziębić się.

Po kilkunastu minutach dotarłem do placówki cały przemarznięty i mokry od padającego śniegu. Sądziłem, że zdążę zapalić jeszcze papierosa przed pierwszą lekcją, lecz śnieg za mocno padał. W szatni zostawiłem swoje rzeczy i szedłem korytarzem, na którym spotkałem Karin. Miała na sobie szarą bluzę z Nike i tego samego koloru i firmy dresy. Swoje rude włosy związała w luźnego koka, a na obliczu widniał makijaż. Robiła coś przy swojej szafce jednocześnie rozmawiając z jakąś dziewczyną obok. Koleżanka stała tyłem, więc nie widziałem jej twarzy. Jedynie zauważyłem, że miała ciemne długie włosy, czerwoną bluzę i czarne skinny jeans.

Kolor Tęsknoty - NaruSasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz